Roześmianą buźką kradło serca klientów. Renault Twingo kończy 30 lat
Było wiecznie radosne, mieściło cztery dorosłe osoby, a za awangardowe uchodziło dzięki wyglądowi i niektórym rozwiązaniom. Renault Twingo szybko skradło serca klientów, a wbrew opinii niektórych ekspertów, jego wygląd wcale nie został ściągnięty z polskiego prototypu.
05.10.2022 | aktual.: 05.10.2022 17:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyobrażacie sobie, by dziś jakaś generacja modelu produkowana była przez 31 lat? Brzmi jak absurd, jednak taką historię ma za sobą pewien francuski samochód. Nie, nie chodzi jeszcze o Twingo, a o jego poprzednika — model 4. Zaprezentowany w 1961 r. utrzymał się na powierzchni aż do 1992 r.
W okolicach drugiej dekady produkcji modelu Francuzi zorientowali się, że przydałby się powiew świeżości. Akurat na początku lat 80. powstał prototyp Vesta, którego budowę wspierał francuski rząd. Jednym z głównych założeń powstania konceptu, było uzyskanie jak najniższego zużycia paliwa, co – poza niewielkimi rozmiarami – jest idealną cechą auta do miasta.
W 1987 r. powstał prototyp Vesta II, a równolegle do niego rozwijano już kilka propozycji, z których miał wyewoluować ostateczny model. Większość wyróżniała się jednobryłowym nadwoziem, z którym Renault miało już doświadczenie w znacznie większym segmencie. Chodzi oczywiście o Espace’a z 1984 r. Ostateczny wygląd auta oraz jego radosny wyraz twarzy zawdzięczamy Jean-Pierrowi Ploue.
Tymczasem niektórzy twierdzą, iż Francuzi przy tworzeniu Twingo mocno zainspirowali się prototypem Polaków — FSM Beskidem — rozwijanym notabene praktycznie równolegle z Vestą. Jednak trudno uwierzyć, by Renault porzuciło wiele lat pracy i badań, by ostatecznie "ukraść" projekt małego centrum projektowego zza żelaznej kurtyny. Tym bardziej że jedyne co te dwa auta łączy, to bryła nadwozia.
Francuskiego malucha zaprezentowano 5 października 1992 r. na targach w Paryżu i samochód od razu zwrócił uwagę tłumu. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu pierwszych dni od pokazania go Renault zebrało ponad 2 tys. zamówień na samochód. Nieco ponad rok później po europejskich ulicach śmigało już 100 tys. egzemplarzy.
Sama nazwa pochodzi od połączenia słów Twist, Tango oraz Swing. Miała być melodyczna, wesoła i wpadać w ucho. Przede wszystkim kobietom, bo to do nich w dużej mierze adresowany był samochód. Z nadwoziem mierzącym 3,4 m wzdłuż i 1,6 m wszerz oraz ogromnymi powierzchniami przeszklonymi Twingo nadawało się do miasta idealnie. Wystarczy powiedzieć, że jest 10 cm krótsze od… Volkswagena Up!-a. A mimo to mieściło w kabinie wygodnie cztery osoby.
Sama kabina była zresztą równie nowatorska, co nieszablonowe nadwozie. Zaprojektowana przez Gerarda Gauvry’ego mogła mieć kolorowe wstawki. Ponadto zrezygnowano z analogowych wskaźników na rzecz cyfrowych. Z kolei tylna kanapa była przesuwana, dzięki czemu pojemność bagażnika wahała się między 168 a 261 litrów. Na liście opcji znalazł się także faltdach, który czynił z renault prawie-kabriolet.
Małe rozmiary wymusiły jednak na konstruktorach zastosowanie równie małego silnika, a że pod ręką nie było nic nowocześniejszego, zastosowano nieco przestarzałą jednostkę 1.2 OHV o mocy 54 KM, którą połączono z 5-biegową manualną skrzynią. Dzięki masie niespełna 800 kg to wystarczyło, by zapewnić zadowalające, jak na auto miejskie lat 90., osiągi. Nowocześniejszy, 58-konny silnik OHC przyszedł w 1996 r., natomiast najmocniejsza wersja pierwszego Twingo rozwijała w późniejszych latach 75 KM.
Niewiarygodne jest to, że Twingo I w niemal niezmienionej formie przetrwało na rynku aż 14 lat. Po drodze zaliczyło jeden "poważniejszy" lifting w 1998 r., który zmienił jedynie zderzaki, odświeżył deskę rozdzielczą wraz z kierownicą i dodał kilka nowości na liście opcji.
I chociaż Twingo nie porzuciło nowatorskiego podejścia także w trzeciej odsłonie, zapożyczając od smarta silnik z tyłu i napęd na tylne koła, to nie odniosło już takiego sukcesu, jak pierwsza generacja, która rozeszła się w liczbie 2,5 mln egzemplarzy. Dlatego, jeśli zobaczycie na ulicy małe renault z żółtymi tablicami — nie bądźcie zaskoczeni. To już ten czas.