Dakar to zwykłe kłamstwo
Do napisania tego tekstu pobudziło mnie poczucie winy bo jawnie okłamałem Was drodzy czytelnicy i niewiele mogę na to poradzić. Co gorsza będę to robił przez najbliższe dwa tygodnie.
04.01.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Obawiam się, że coraz częściej jesteśmy oszukiwani w niemal każdej dziedzinie gospodarki, nauki czy kultury, a teraz ten kwas wkrada się do motorsportu. Pamiętam, że pierwszy raz zwróciłem na to uwagę (pisałem o tym w swoim felietonie) gdy w Formule 1 były dwa zespoły Lotus Renault. Jedna stajnia nazywała się Lotus, a druga Renault, ale ze względu na fakt, że sponsorem Renault był Lotus to oficjalna, pełna nazwa tego zespołu miała „Lotus” przed „Renault”. I tak zespół Lotus musiał zrezygnować ze swojej nazwy bo nie do nich należały prawa do nazwy. I wszystko byłoby OK., gdyby nie to, że w Polsce (jedynym kraju na świecie) mówiono i pisano o zespole Renault „Lotus Renault”. Było to tak samo prawidłowe jakby dziś o Red Bullu pisać „Infiniti Renault”. Jednak u nas się przyjęło bo kłamstwo łatwiej przyjąć niż prawdę.
Drugim kłamstwem i to łudząco podobnym do wspomnianego jest Rajd Dakar. Tylko, że to już kłamstwo na skalę światową. Gdy rozegrano pierwszy pustynny maraton o nazwie Paryż-Dakar było jasne, że rajd zaczyna się we Francji (Paryż) i kończy w Senegalu (w Dakarze). W międzyczasie zmieniano trasę i nazwę z różnych powodów. Rajd nie zawsze zaczynał się w Paryżu, nie zawsze kończył się w Dakarze, ale zawsze miał coś wspólnego z tą nazwą, z jednym lub drugim miastem, a przede wszystkim z Afryką. Ostatnią edycję afrykańskiego klasyka rozegrano w 2007 roku, a rok później odwołano go ze względu na zagrożenie terrorystyczne. Wiecie, wtedy było modne pokazywanie zdjęć pewnego brodacza w TV.
Zaczęło śmierdzieć. I to na dużą odległość, bo do dziś słowo terroryzm śmierdzi podstępem lub oszustwem. Śmierdziało tak mocno, że smród dotarł wraz z rajdem aż do Ameryki Południowej. W 2009 roku rozegrano tam rajd, którego nazwa powinna brzmieć „Buenos Aires – Valparaiso - Buenos Aires”, ale rozegrano go jako Dakar. Rajd został w Ameryce i jest tam do dziś, oficjalnie ze względu na zagrożenie terrorystyczne w Afryce. Nie widzę powodu aby nazywać go Dakar, ale tak się nazywa. Dlaczego? Bo ktoś ma prawo do tej nazwy. Zgadzam się, że marka i prawo do nazwy to nie byle jaka własność, ale na logikę jest to jawne oszustwo. Wyobraźcie sobie, że Automobilklub Monaco rozgrywa Rajd Monte Carlo na australijskich szutrach czy w lasach Finlandii. Czy to nie byłoby przynajmniej dziwne?
A to jeszcze nie koniec bo jeśli nie jesteś zorientowany to spadniesz ze stołka. W 2009 na afrykańskich pustyniach (!), niemal dokładnie tam gdzie wcześniej odbywał się Paryż-Dakar rozegrano rajd o nazwie Eco Africa Race! Czyli rajd, który powinien nazywać się Dakar, ale nie może ze względów prawnych. I teraz jesteśmy w sytuacji gdy za chwilę rusza rajd o nazwie Dakar, a prawdziwy rajd Dakar zaczął się w Saint-Cyprien (Francja) 29 grudnia 2013 roku i kończy się w Dakarze (!) 11 stycznia. Popatrzcie na mapkę...
Jeśli myślicie, że to coś zupełnie innego to dodam, że Eco Africa Race ma 11 etapów liczących łącznie 5506 km z jednym dniem przerwy. Normalny Dakar tylko bez Dakaru w nazwie. To można rozegrać tam maraton czy nie można? No bo jeśli nie to jak odbywa się rywalizacja Eco Africa Race?
Twarzą EAR jest Jean-Louis Schlesser, wielokrotny uczestnik Dakaru, w tym jego tryumfator i obecnie lider. Jeśli nie wierzycie, to zapraszam na antenę Eurosportu. Samochody są podzielone normalnie na klasy, jeżdżą terenówki, ciężarówki i motocykle. Jednak rajd nie jest już tak prestiżowy ze względu na nazwę. Pozostaje konflikt miedzy uczestnikami, którzy pewnie chętnie wrócili by do Afryki, a sponsorami, którzy wolą pokazać się w Dakarze. A kto się zorientuje, że to z Dakarem nie ma nic wspólnego…
2014 Sonangol Africa Eco Race Teaser
Nigdy nie dowiemy się dlaczego nas okłamują. Zagrożenie może było prawdziwe, ale wydaje się, że to tylko przykrywka – zresztą jak zawsze. Nie wiem na pewno, ale mam wrażenie, że chodzi o pieniądze. Dla kogo? Może Wy wiecie?
Cóż. Żyjemy w czasach gdy na szeroką skalę używa się słów, których nie powinno się używać co sprawia nie tylko zamieszanie, ale też stwarza sytuację, że: „jeśli oni mogą to dlaczego nie ja”. My dziennikarze śmiejemy się z innych dziennikarzy, że mówią o wyścigach rajdowych, albo o rajdach formuły pierwszej, ale sam będę pisał relacje z Dakaru, który Dakarem nie jest.
W motoryzacji mówimy o technologiach użytych w nowym modelu samochodu chyba sami nie wiedząc co słowo technologia oznacza. Mamy sekwencyjne skrzynie biegów i elektroniczne szpery w autach za 80 tys zł. Mamy Ojców, którzy – przynajmniej z założenia – nie mają dzieci oraz dzieci, którym nie pozwala się spotykać z ojcem dla ich własnego dobra. Mamy narkotyki, które nazywamy lekami i uodpornianie, które obniża odporność. Jesteśmy tolerancyjni wtedy gdy nie mamy własnego zdania i odpowiedzialni gdy nie mamy gotowości na ponoszenie konsekwencji własnych czynów. Każdego można nazwać terrorystą, ale nikogo kłamcą. Z każdym słowem możecie zrobić co zechcecie. Szanujcie słowa i ich znaczenie przynajmniej w życiu codziennym.