Polski rynek samochodów elektrycznych wciąż słaby

Auta elektryczne w Polsce wciąż są mocno niedocenione przez klientów. Te kosztowne zabawki nie mają odpowiedniej siły przebicia, choć bardzo powoli się to zmienia.

Nissan Leaf i Volkswagen e-Golf
Nissan Leaf i Volkswagen e-Golf
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

20.05.2016 | aktual.: 02.10.2022 08:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O ile auta hybrydowe zyskały już ogromną popularność w Polsce, głównie dzięki Toyotom i Lexusom, to samochody napędzane wyłącznie silnikami elektrycznymi nie cieszą się dużym powodzeniem. Jak informuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, od początku tego roku do końca kwietnia zarejestrowano w kraju tylko 44 auta elektryczne. Liderem rynku jest obecnie BMW i3, czemu trudno się dziwić, ponieważ elektryki i tak są drogie, a BMW oferuje dużą przestrzeń, praktyczność i wysokiej jakości wykonanie. Ponadto zwraca na siebie uwagę, więc często się je wykorzystuje do różnego rodzaju promocji w dużych firmach. BMW może cieszyć się – jeżeli to dobre określenie przy takiej skali – 66-procentowym udziałem rynku. W polskich urzędach zarejestrowano 29 sztuk i3.

Kolejne pozycje zajmują marki, które nie bardzo mają powody do dumy. Siedem zarejestrowanych Nissanów Leaf i jedna sztuka Nissana e-NV200 to raczej marny wynik. Ale i tak dobry na tle pozostałych konkurentów. Cztery sztuki Tesli Modelu S oraz trzy Volkswagena e-Golfa to razem mniej niż łączny wynik Nissana. Japońska firma wciąż liczy na wzrosty, rozwija sieć sprzedaży elektrycznych Nissanów (nie w każdym salonie można je kupić) oraz liczbę stacji szybkiego ładowania. Volkswagen tymczasem zachęca do zapoznania się z alternatywnymi napędami swoją gamą hybryd plug-in oznaczoną skrótem GTE.

Przyczyn kiepskiej sprzedaży aut elektrycznych nie trzeba długo szukać. Zaporowe są ceny, które zawsze przekraczają 100 tys. zł. Dla przykładu, oferowany przez Volkswagena malutki e-up! kosztuje koszmarne 113 190 zł, a przecież jest to samochód segmentu A. W cenie e-up! można nabyć na przykład Škodę Superb i Škodę Citigo. Kolejny problem, prawdopodobnie znacznie poważniejszy, to niewielki zasięg samochodu elektrycznego i słabo rozwinięta sieć ładowarek publicznych. Można się tylko domyślić, że wystarczyłoby to poprawić, a wysoka cena nie byłaby aż tak istotna. W Polsce nie można również liczyć na żadne ulgi przy zakupie i eksploatacji auta elektrycznego. Producenci liczą na to, że takie ulgi i inne programy socjalne dla użytkowników samochodów napędzanych prądem, prędzej czy później pojawią się wzorem zachodnich krajów europejskich. Na razie jednak nie ma żadnych propozycji zmian w tym obszarze.

Nie można jednak powiedzieć, że rynek samochodów elektrycznych się nie rozwija. W 2013 roku, w tym samym okresie zarejestrowano tylko jeden pojazd elektryczny. Rok później były to już 24 sztuki, a w 2015 roku 32. Liczba ta wzrosła o 10 w tym roku, zatem minimalny progres jest.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)