Podwójna śmierć na Nürburgringu

Nürburgring to jeden z najbardziej ekscytujących, ale i najbardziej niebezpiecznych, ogólnodostępnych torów wyścigowych. Choć władze obiektu stale dążą do poprawy bezpieczeństwa i ograniczenia liczby ofiar, wypadki pozostają codziennością Zielonego Piekła.

Podwójna śmierć na Nürburgringu
Aleksander Ruciński

25.07.2016 | aktual.: 01.10.2022 22:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niestety tym razem nie skończyło się tylko na pogiętych blachach i urażonej dumie kierowcy. Dwie osoby jadące zmodyfikowaną Hondą Civic EG poniosły śmierć na miejscu, a trzy pozostałe zostały ranne. Choć informacje płynące z Niemiec nie są zbyt dokładne, nieoficjalnie mówi się, że ranni to pracownicy toru, którzy przybyli z pomocą na miejsce innego wypadku. W tył ich Opla Zafiry uderzył rozpędzony Civic, który wcześniej wpadł w poślizg. Pracownicy toru i ofiara pierwszego wypadku trafili do szpitala, lecz ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wszystko zdarzyło się na niebezpiecznym odcinku Kesselchen, w którym zaleca się unikania jazdy z nadmierną prędkością. Jak twierdzą świadkowie, kierowca Civica jechał naprawdę szybko, ignorując ostrzeżenia. Na jednym z zakrętów wpadł w poślizg i uderzył bokiem w zaparkowany pojazd techniczny. Niestety wypadek zakończył się tragicznie.

Sekcja Kesselchen jest szczególnie niebezpiecznym miejscem. Wielu kierowców traci panowanie nad autem właśnie na tym odcinku. Nie brakuje postulatów o wprowadzenie kolejnych świateł ostrzegawczych i znaków informujących o niebezpieczeństwie. Z drugiej jednak strony takie rozwiązania są już stosowane, lecz wielu kierowców ignoruje zalecenia władz Nürburgringu.

Biorąc pod uwagę specyfikę Zielonego Piekła, spory ruch i wiele zaskakujących, niebezpiecznych odcinków, nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka wypadku. Dzięki oznaczeniu najbardziej wymagających stref i zaleceń co do zachowania na torze, Nürburgring stał się znacznie bezpieczniejszym miejscem niż dotychczas. Nie da się jednak ukryć, że większość kierowców odwiedzających Zielone Piekło jedzie na 110 proc. swoich możliwości. Ci, którzy mają słabszy instynkt samozachowawczy lub mniej szczęścia, kończą tragicznie. Opisywane zdarzenie z pewnością sprawi, że władze toru rozważą powrót do strefowych ograniczeń prędkości i zakazu bicia rekordów.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (6)