Pierwsze informacje o nowym Challengerze. Nie spodobają się purystom
Drugi najpopularniejszy muscle car w Stanach Zjednoczonych – delikatnie mówiąc – nie należy do najświeższych propozycji. Wiedzą o tym władze FCA i powoli przygotowują następcę. Nowa konstrukcja ma być mocno zelektryfikowana.
23.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niemałym zaskoczeniem były statystyki sprzedaży muscle carów w 2018 roku. Oczywiście, na pierwszym miejscu znalazł się kultowy Mustang. Na drugim miejscu pojawił się jednak Challenger, który po prostu zmiażdżył odświeżone Camaro. Dodge zawdzięcza taki wynik głównie ekstremalnym edycjom pokroju Demona, Hellcata czy Hellcata Redeye. Jednak pakowanie gigantycznych silników nie będzie wiecznie sposobem na sukces. Tym bardziej, że płyta Challengera powiązana jest z Mercedesem Klasy E… z poprzedniego stulecia.
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Mike Manley, dyrektor zarządzający całą grupą FCA od 2018 roku. Jak stwierdził on w wywiadzie z "The Detroit News", elektryfikacja będzie miała ogromne znaczenie dla przyszłości amerykańskiego muscle cara. Nie widzi on przyszłości dla ogromnego, doładowanego mechanicznie silnika V8.
Słowo klucz – mechanicznie. Elektryczne wspomaganie silnika nie powinno być niczym zaskakującym, zwłaszcza w bazowych, czterocylindrowych wersjach. Trzymamy oczywiście kciuki za jednostki V8, ale już pojawiają się pierwsze plotki na temat przyszłych układów napędowych FCA. Auto Ward twierdzi, że Amerykanie mogą skupić się na stworzeniu podwójnie doładowanego V6, które zastąpi znane już HEMI 5,7 V8. Nie powinno to dziwić, przecież Ford GT już wykorzystuje podobny silnik…
Na razie nic nie wiadomo o następcy Dodge’a Challengera. Biorąc pod uwagę świetną sprzedaż, ten model utrzyma się na rynku jeszcze przez kilka lat.