Pięć ulubionych mercedesów XXI wieku [przegląd redakcji #11]

Niemiecki producent na początku wieku nie utrzymywał - delikatnie mówiąc - takiego poziomu niezawodności co jeszcze 15 lat wcześniej. To nie oznacza, że nie tworzył fascynujących i szalonych aut. Wybraliśmy nasze ulubione - oto one.

Mercedes CLK 63 AMG Black Series
Mercedes CLK 63 AMG Black Series
Źródło zdjęć: © fot. materiały prasowe
Mateusz Lubczański

05.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marcin Łobodziński - Mercedes CLK 63 AMG Black Series

Ze wszystkich mercedesów klasy C moim zdaniem model W203 ma najbardziej ponadczasową sylwetkę, a w wersji sedan i coupe ładne egzemplarze bardzo podobają mi się do dziś. Oczywiście CLK to niby nie klasa C, ale stylistycznie spójny model.

Mnie najbardziej ze wszystkich współczesnych mercedesów podoba się CLK 63 AMG Black Series. Z jednej strony wciąż skromny, szczególnie na tle kompletnie nieudanego i przesadzonego stylistycznie CLK 55 AMG DTM Straßenversion, a z drugiej strony już mocno podkreślający swoją wyjątkową naturę, w odróżnieniu od zwykłego wariantu 55 AMG.

Pod maską pracuje wolnossący silnik V8 6,2 litra osiągający 507 KM i to przy niesamowitych 7200 obr/min oraz cudownym brzmieniu. Zawieszenie jest regulowane jak w samochodzie wyczynowym. Z zewnątrz Black Series poznasz po dodatkowych wlotach powietrza, szerszych nadkolach i dyfuzorze, a wewnątrz po kubełkowych fotelach i kierownicy tak brzydkiej, jak tylko możesz to sobie w mercedesie serii AMG wyobrazić.

Jeszcze jedno kojarzy mi się z tym autem – najlepszy test w wykonaniu Jeremy’ego Clarksona jaki zapamiętałem z całej historii programu "Top Gear". Tak dobry, że dziś trudno znaleźć go w Internecie.

Mateusz Lubczański - Mercedes-Benz R63 AMG 4MATIC

Mercedes R63 AMG
Mercedes R63 AMG© fot. materiały prasowe

Nie wiem w jaki sposób przekonano osoby decyzyjne w Mercedesie, że wsadzenie silnika V8 o pojemności 6,2 l do ważącego 2 tony minivana przyniesie jakikolwiek sukces rynkowy. Jasne, to może być mokry sen inżynierów, jeden z tych pomysłów "gdybym wygrał w totka". Bądźmy jednak poważni – auta produkowane są po to, by zarabiać.

Ręcznie składany silnik generował 510 KM i 630 Nm. Moc trafiała na wszystkie koła, dzięki czemu dzieciaki z tyłu mogły odczuć przyspieszenie na poziomie 4,6 sekundy. Do szkoły gnały nawet z prędkością 275 km/h.

Kierowca miał do dyspozycji nawet stoper wbudowany w prosty system multimedialny, gdyby chciał podjechać na tor. Niestety, R63 niespecjalnie lubił wchodzić w zakręty (nawet po przeróbkach zawieszenia), a spalanie na poziomie 20 l bezołowiowej w mieście sprawiało, że był beznadziejny jak auto sportowe i jako minivan. Super!

Mercedes tak bardzo nie wierzył w jego sukces, że R63 nie był promowany i wymagał specjalnego zamówienia. Przewidywano, że w Stanach sprzeda się ok. 200 egzemplarzy. Oficjalny danych nie ma, ale plotki mówią, że na tamtejsze drogi trafiło mniej niż 50 sztuk. Oscar Wilde napisał, że jedynym powodem dla stworzenia rzeczy bezużytecznej jest jej podziwianie, a sztuka z definicji nie może mieć celu. I właśnie dlatego R63 jest dziełem sztuki.

Aleksander Ruciński - Mercedes SLK R171 AMG Black Series

Mercedes SLK R171 AMG Black Series
Mercedes SLK R171 AMG Black Series© mat. prasowe

5,4-litrowe V8 upchnięte w nadwoziu o długości niespełna 4,1 metra – tak w skrócie można opisać Mercedesa SLK R171 AMG Black Series. To bez wątpienia jeden z najbardziej szalonych, małych roadsterów w historii (w rzeczywistości coupe, bo składany dach w wersji BS zastąpiono stałym). A przy okazji jeden z najbardziej niedocenianych mercedesów.

Choć tak naprawdę to on zapoczątkował ekstremalną linię Black Series, na zawsze pozostał w cieniu większych i popularniejszych braci. Patrząc na liczbę wyprodukowanych egzemplarzy, trudno się temu dziwić – łącznie powstało zaledwie 118 sztuk.

Każda z nich miała pod maską bulgoczącego potwora generującego 400 KM mocy i 510 Nm maksymalnego momentu. Oczywiście przekazywanego na tylną oś. Przy odpowiedniej przyczepności setka pojawiała się na liczniku już po 4,5 sekundy.

Z uwagi na niewielkie nadwozie, połączone z potężnym V8, SLK R171 AMG Black Series był wyjątkowy nawet jak na pierwszą dekadę XX wieku. Dziś, gdy zarówno V8 jak i małe roadstery odchodzą w niepamięć, urósłby pewnie do miana motoryzacyjnej herezji. Właśnie dlatego tak bardzo go lubię.

Filip Buliński - Mercedes C63 AMG generacji W204

Mercedes C63 AMG W204
Mercedes C63 AMG W204© mat. prasowe

Mercedesa C63 AMG generacji W204 lubię z kilku powodów. I nie chodzi tylko o skromny wygląd czy kipiący mocą i niutonometrami silnik, który wydaje z siebie wywołujący dreszcze ryk. To ten model sprawił, że Klasa C przestała być szarą myszką w sportowej sekcji swojego segmentu.

Chociaż z zewnątrz trudno to poznać, wewnątrz to żądna krwi bestia, którą napędza jeden z najpotężniejszych silników w historii Mercedesa – M156. Jego dziki, chrapliwy i przeszywający ryk potrafi postawić na równe nogi największego śpiocha, ale oprócz wrażeń akustycznych, imponował także w każdym innym aspekcie.

Żaden inny producent nie odważył się wsadzić tak dużego silnika do auta klasy średniej – 6,2-litrowe V8, pierwsze w całości skonstruowane przez AMG, generowało 457 KM i 600 Nm i nadawało pozornie zwykłemu sedanowi, kombi czy coupe (do wyboru, do koloru) narowistego charakteru. Setka pojawiała się na zegarach po ok. 4,5 s, a rozpędzanie mogło się zakończyć na 280 km/h. Przy okazji Klasa C stała się najlepiej sprzedającym modelem AMG w historii - a jednocześnie ostatnią klasą C z wolnossącym silnikiem.

Latem 2011 r. Mercedes jeszcze dorzucił węgla do pieca, prezentując C63 AMG Black Series, które nie starało się już w żaden sposób ukryć swoich złowrogich zamiarów. Nie tylko zjadało ekologów na przystawkę, ale swoimi poszerzeniami sprawiało wrażenie, jakby chciało ich wcześniej poszatkować. Z silnika wykrzesano 517 KM i 620 Nm, a zawieszenie poddano dodatkowym modyfikacjom. Całość zaowocowała sprintem do 100 km/h w 4,2 s i prędkością maksymalną na poziomie 300 km/h. Nic dziwnego, że powstało tylko 600 sztuk. Gdyby ożyły, skutecznie mogłyby przejąć władzę nad światem.

Mariusz Zmysłowski - Mercedes SLR McLaren Stirling Moss

Mercedes SLR McLaren Stirling Moss
Mercedes SLR McLaren Stirling Moss© mat. prasowe

10 lat przed nową falą luksusowych speedsterów, takich jak McLaren Elva, Ferrari Monza czy Aston Martin V12 Speedster, był Mercedes SLR McLaren Stirling Moss. Hołdujący legendarnemu kierowcy model nawiązywał do klasycznego 300 SLR.

Wszystko w tym samochodzie jest niesamowite - forma, konstrukcja, silnik. Długa maska skrywa 650-konne V8 o pojemności 5,4 l. Dzięki zastosowaniu lekkich kompozytów Stirling Moss był o 200 kg lżejszy od standardowego SLR-a.

Niestety to wspólne dzieło Mercedesa i McLarena niełatwo zobaczyć na ulicy. Powstało ich bowiem zaledwie 75 i wszystkie zostały sprzedane tym, którzy już posiadali w swojej kolekcji SLR-a. Jeden z egzemplarzy pojawił się w Polsce w maju 2013, gdy nad Wisłą zawitał Gumball 3000.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (1)