Salony zyskały na pandemii. Prawdziwym wygranym jest jednak rynek aut używanych

"Dzięki COVID-owi jesteśmy co najmniej 10 lat do przodu ze sprzedażą" - mówi mi osoba pracująca dla jednej z najpopularniejszych marek samochodowych w Polsce. Niezwykła sytuacja zmieniła sposób, w jaki dziś kupuje się nowe auta, a dodatkowo sprawi, że średni wiek pojazdów w Polsce może zmaleć.

Zyskają znani i sprawdzeni handlarze. W obecnych czasach klient nie chce ryzykować przy zakupie.
Zyskają znani i sprawdzeni handlarze. W obecnych czasach klient nie chce ryzykować przy zakupie.
Źródło zdjęć: © Sean Gallup/Getty Images
Mateusz Lubczański

07.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sprzedaż odzieży czy obuwia przez internet jest już codziennością, lecz wybór (i zakup) samochodu online to dalej coś niespotykanego. Z badań GUS wynika, że zaledwie 1 proc. pojazdów jest kupowanych w ten sposób, a i średnia w całej UE jest stosunkowo niska - wynosi 4 proc. całej sprzedaży.

Jak zauważają autorzy przygotowanego dla PKO BP raportu "Automarket w internecie – COVID-19 zmienia branżę samochodową", sytuacja epidemiologiczna spopularyzowała sprzedaż internetową wszystkich kategorii produktów, a branża motoryzacyjna nie jest wyjątkiem. "Musielibyśmy czekać bardzo długo na tak sporą zmianę, a i tak nie przyjęłaby się tak dobrze" – dodaje mój rozmówca. Omawiana sytuacja dotyczy samochodów nowych, ale to rynek używek ma przed sobą świetlaną przyszłość.

Używane mają się coraz lepiej

Za wszystkim stać będzie rezygnacja z przemieszczania się transportem publicznym, ograniczenie wynajmu pojazdów czy obawy przed wezwaniem taksówki lub ubera. Obecnie widać na rynku pojazdów dwa mocne trendy: coraz mniej klientów indywidualnych szuka auta nowego (to zadanie przypada firmom i korporacjom), ale coraz więcej z nich skłania się ku "używkom", co jest charakterystyczne dla okresu recesji i zwiększonej niepewności.

Potwierdzają to wyniki sprzedaży aut importowanych, które o wiele szybciej odnotowały pierwsze wzrosty. Już w maju zauważono, że liczba rejestracji wzrosła o 6,5 proc. w porównaniu do kwietnia, podczas gdy rynek nowości dopiero budził się z letargu. Warto też zauważyć, że sprzedaż z drugiej ręki jest bardziej odporna na kryzys. Liczba rejestracji pojazdów używanych spadła w kwietniu o ("zaledwie") 37 proc., podczas gdy liczba rejestracji samochodów nowych aż o 82,3 proc.

Polakom pomogą… zagraniczne dopłaty

Również dynamika importu w czerwcu wskazuje, że to właśnie za samochodami używanymi będą rozglądać się Polacy. Co ciekawe, jak zauważa Instytut Badań Motoryzacyjnych SAMAR, "ściągane" auta z silnikiem Diesla są młodsze – mają średnio 10 lat i 8 miesięcy, podczas gdy ich benzynowe odpowiedniki mają 12 lat i 7 miesięcy. Statystycznie najczęściej wybieramy audi a4 z Niemiec.

Wiek ten będzie spadał. Włochy, Francja czy właśnie Niemcy zamierzają dopłacać do samochodów hybrydowych czy elektrycznych, odwracając się od oleju napędowego. Klienci chętnie skorzystają z pomocy. Zamiast złomować jeszcze sprawne auta, sprzedadzą je na wschód Europy, gdzie te odnajdują "drugie" życie. W 2009 roku nawet co dziesiąte auto, które miało skończyć na złomie, opuściło Niemcy i trafiło do kolejnego kierowcy, w tym do Polski. Sytuacja najwyraźniej się powtórzy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (23)