Nowy szef Alfy Romeo w szczerym wywiadzie. Nie przeszedł tu z Peugeota dla robienia kariery
Jean-Philippe Imparato to jeden z najbardziej doświadczonych menedżerów europejskiej branży motoryzacyjnej i nowy szef Alfy Romeo. Zdradził mi, co sądzi o tej marce, jak będzie wyglądała jej przyszłość i jakie są szanse na produkcję Alfy Romeo w Polsce.
05.01.2022 | aktual.: 29.11.2023 11:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Z dyrektorem generalnym Alfy Romeo Jeanem-Philippe'em Imparato spotkałem się w Warszawie podczas jego ogólnoeuropejskiej trasy po dealerach, którą wykonywał razem ze swoim odpowiednikiem w rewitalizowanej Lancii, Lucą Napolitano. Francuz, który w ciągu ostatnich trzech dekad zajmował kierownicze stanowiska w Citroenie i Peugeocie, przedstawia podczas tej podróży długofalowy, strategiczny plan na następne 10 lat Alfy Romeo. Kilka miesięcy temu zatwierdził go osobiście z dyrektorem koncernu Stellantis Carlosem Tavaresem.
Zobacz także
M.Ż.: Jaka jest największa wartość Alfy Romeo, która może jej pomóc znów zaistnieć na rynku?
Jean-Philippe Imparato, dyrektor generalny Alfy Romeo: Historia. Alfa Romeo ma za sobą fantastyczną przeszłość. Traktuję to jako największą wartość, ale jestem świadom, że może to też wpędzić mnie w pułapkę. Po pierwszej wizycie w fabrycznym muzeum w Arese byłem wręcz sparaliżowany ciężarem tego dziedzictwa. Nie można się jednak dać zdominować takiemu poczuciu, bo wtedy nigdy nie przeprowadzi się tej marki z przeszłości w przyszłość, a na tym polega moje zadanie.
Myśląc o przyszłości Alfy Romeo, zastanawiam się więc nad tym, jak połączyć ją z jej przeszłością i tożsamością. Od 1910 roku to niezmiennie włoska marka, w której chodzi o sport. Alfa Romeo jest w tym inna niż Ferrari, Lamborghini czy Maserati. Nie wzoruje się na nich, ma własny przepis na włoską sportowość, który realizuje już od ponad 100 lat.
M.Ż.: Jak można przenieść te tradycyjne walory w przyszłość, biorąc pod uwagę, że nowe modele Alfy Romeo będą blisko związane technicznie z odpowiednikami w innych markach koncernu Stellantis, nie tylko z Włoch, ale i z Francji czy nawet USA? Czy Alfa Romeo będzie korzystała przy następnych modelach ze swojej autorskiej platformy Giorgio?
J.P.I.: Tego jeszcze nie zdradzamy. Niemniej nie możemy nie korzystać z płyt podłogowych koncernu Stellantis, bo tylko one zapewniają nam dostęp do nowych technologii. Potrzebujemy tego, ponieważ nasza oferta w pierwszej kolejności musi stać się konkurencyjna i na tyle rozbudowana, żeby mogła zaistnieć na rynku.
W związku z tym w ciągu pięciu najbliższych lat, począwszy od 2022 roku, będziemy prezentować po jednym nowym modelu rocznie. W czerwcu zaprezentowana zostanie Alfa Romeo Tonale w klasie kompaktowych SUV-ów premium. Po niej nastąpią cztery kolejne kroki, by zaistnieć w ważnych obszarach rynku.
Oznacza to wejście nie tylko do kluczowych segmentów, jak kompaktowe SUV-y, ale również debiut nowych typów napędu. Alfa Romeo dołącza do grona producentów samochodów elektrycznych. Który producent nie zrobi tego w najbliższych latach, ten będzie martwy. By zrealizować to wszystko, najpierw musimy jednak zapewnić sobie rentowność. Pod wodzą Carlosa Tavaresa zasady są bardzo proste: zarabiasz pieniądze, to dostajesz pieniądze na kolejne modele. Nie zarabiasz pieniędzy, to wylatujesz.
Obecne wyniki Alfy Romeo są jednak obiecujące. Wyniki finansowe się poprawiają, marka została zasilona nowym, doświadczonym zarządem, ma wiarygodny plan rozwoju i inwestorów, którzy go rozumieją i w niego wierzą. W moim "poprzednim życiu" udowodniłem już, że taki długofalowy plan wprowadzania regularnych nowości przynosi skutki.
M.Ż.: Czy taka unifikacja oznacza koniec modeli, które były charakterystyczne dla Alfy Romeo, ale których nie ma w pozostałych markach koncernu Stellantis na tym poziomie cenowym, czyli na przykład tylnonapędowych sedanów?
J.P.I.: Sam kocham wiele typów aut i tylnonapędowe sedany są jednym z nich. Nadal głęboko wierzę w Giulię. Razem ze Stelvio to duet świetnych aut, które mają jeszcze wiele do udowodnienia na rynku, widzę przed nimi jeszcze dobre lata. Giulia będzie modernizowana i pewnego dnia na rynek wejdzie jej następca, który będzie już autem elektrycznym. Staniemy się marką w pełni elektryczną do roku 2027.
Następna Giulia będzie więc elektryczna, będzie zachwycała wyglądem. Czy będzie tylnonapędowa, czy czteronapędowa? Decyzji co do tego jeszcze nie podjąłem. Podejmę ją w przeciągu dwóch lat. Zobaczymy, co powiedzą nam klienci. Musimy brać pod uwagę nie tylko tych w Polsce, nawet nie tylko tych w Europie, ale również na przykład w USA. Bo to na klientach ostatecznie musimy się skupić. Nie możemy już być dłużej marką, o której mówi się: "Jaka fajna, ale mogłaby już skończyć przynosić straty". Alfa Romeo ma ambicje stać się główną marką premium o globalnym zasięgu całego koncernu Stellantis.
M.Ż.: Czy taka radykalna wizja przyszłości Alfy Romeo nie odstraszy jednak klientów, nim docenią oni takie kwestie jak jakość czy zachowany tylny napęd?
J.P.I.: Alfa Romeo straciła już dość klientów. Od 2016 roku ubyło nam około 2 mln klientów poprzez zamknięcie się wyłącznie w wyższych segmentach rynku z modelami Giulia i Stelvio. Z taką ofertą nie mogliśmy utrzymać w naszej marce właścicieli MiTo czy Giulietty. Teraz chcę krzyknąć do nich: "Hej, wracajcie! Mamy coś dla was!".
Jaką wartość możemy im zaoferować? By odpowiedzieć na to pytanie, znów musimy cofnąć się do historii marki. Przez dekady Alfę Romeo wybierali ci, którzy nie mieli pieniędzy na modele Ferrari albo Porsche, a nie lubili BMW. Wyróżnikiem modeli tej marki było to, że zawsze były nieprzeciętnie piękne. Mój ojciec kupował kolejne auta Alfy Romeo w latach 60. i 70. dokładnie na podstawie takiej motywacji.
Ten duch dalej jest żywy. Mam mnóstwo sygnałów od osób, które czekają na powrót Alfy Romeo i wrócą do niej, jeśli tylko zaoferuje ona produkt dla nich. Rozpoznawalność marki jest rewelacyjna. To była jedna z pierwszych kwestii, którą dostrzegłem na początku 2021 roku, gdy objąłem w niej stery. Zadzwonił wtedy do mnie Carlos Tavares i powiedział: "Hej, zostaniesz szefem Alfy Romeo". Jeszcze tego samego dnia siedziałem w samolocie do Turynu. Już w czasie pierwszej rozmowy przekonałem się, że wysoka rozpoznawalność jest jednym z największych atutów Alfy Romeo. W wielu krajach sięga ona 97 proc.
Klienci więc o nas wiedzą, ale z braku alternatyw przesiedli się do Audi A1, BMW X1, Mini Countrymana, im podobnych aut. Jestem pewien, że jeśli wyjdziemy do nich z naszymi konkurentami tych modeli, to do nas powrócą. Tutaj mówię o rynkach poza Włochami. Włosi są nam wierni na tyle, że cierpliwie siedzą w swoich Giuliettach i czekają, aż pokażemy nowy model kompaktowy.
M.Ż.: To oznacza wprowadzenie do oferty modelu mniejszego od Tonale.
J.P.I.: Tak, na rynku jest miejsce na SUV-a Alfy Romeo mniejszego od Tonale. Swoją drogą, może on być produkowany w Polsce.
M.Ż.: Takich zapowiedzi słyszałem już jednak od pana poprzedników wiele. Dlaczego się one nie ziściły i dlaczego teraz miałbym uwierzyć?
J.P.I.: Cóż, musisz mi po prostu zaufać. Swoje zaufanie chcę zbudować nie przez prezentacje PowerPointa, tylko przez czyny i konsekwencję. Już wielokrotnie przekonałem się o tym, że kluczem do sukcesu jest stabilizacja. Nie możemy zmieniać naszej strategii każdego ranka.
Czyny już następują: w pierwszym kwartale 2021 roku powróciliśmy do zysku operacyjnego dzięki poprawionej strategii cenowej i analizie kosztów. We wrześniu 2021 roku zatwierdziliśmy plan na następne 10 lat z zarządem koncernu Stellantis. Teraz, w roku 2022, skupiamy się na wykonywaniu tego planu. Dziś do moich obowiązków nie należy już planowanie, wyznaczanie koncepcji. Ta faza się skończyła: teraz zajmujemy się tylko realizacją.
Od teraz będziemy się z wami spotykać regularnie i będziecie mogli mnie rozliczać z efektów moich działań. Będziesz mógł mi przyznać rację lub powiedzieć: "Ej, tu mi wciskałeś kit!". Muszę przekonać ciebie, sieć dealerską, klientów. By to zrobić, najpierw muszę osiągnąć satysfakcjonującą mnie jakość wykonania. W tym celu między innymi dwa razy w miesiącu odwiedzam fabrykę Pomigliano d'Arco, gdzie będzie produkowane Tonale, i upewniam się, że spełnia ona moje oczekiwania co do jakości, nim rozpocznie się produkcja.
Muszę walczyć o wartość Alfy Romeo i jej produktów. Nie mogę być naciskany w kwestii produkcji i rejestracji, nie możemy prowadzić do toksycznych kanałów dystrybucji. Jestem rozliczany z wielu rzeczy, ale wyniki sprzedaży nie są jedną z nich. Duża produkcja nie jest celem Alfy Romeo. Celem jest jakość i marżowość. To dla mnie ciekawe wyzwanie, bo to całkiem nowa rzeczywistość w mojej trzydziestoletniej karierze zawodowej. Stellantis i bez Alfy Romeo produkuje 7 mln aut rocznie. Nie potrzebuje Alfy Romeo, żeby podnieść ten wynik do 7,1 mln. Potrzebuje, by zwiększyć jej kapitał.
M.Ż.: Dlaczego to właśnie pan został wybrany do wytyczenia i realizacji tego planu?
J.P.I.: No nie wiem… Może dlatego, że moje nazwisko brzmi po włosku? A tak poważnie mówiąc: znam Carlosa od wielu lat i razem przeszliśmy już przez naprawdę wiele, by koncern PSA dotarł w to miejsce, w którym jest teraz. Nie bez znaczenia pozostał zapewne fakt, że mieszkałem we Włoszech kilka lat, począwszy od roku 2007, w okresie, gdy nastąpił kryzys gospodarczy. To był bardzo trudny czas, przez który przeszliśmy jako PSA w dobry sposób.
W roku 2016 objąłem stanowisko dyrektora generalnego marki Peugeot. Po zakończeniu pięcioletniej kadencji zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej. Pojawił się pomysł objęcia sterów w Alfie Romeo i moja odpowiedź od razu brzmiała "tak!". W tym wszystkim ważny jest fakt, że mnie nie obchodzi już kariera. Budowanie kariery mam za sobą. Nie akceptujesz propozycji przejścia z Peugeota, który sprzedaje dużo ponad milion samochodów rocznie, do Alfy Romeo, która nie sprzedaje nawet 100 tys. samochodów rocznie, jeśli skupiasz się na swojej karierze.
W Peugeocie miałem pod sobą 12 tys. osób, tutaj mam 49. Na tym się kończy cała centrala firmy. Przejście do Alfy Romeo było więc kwestią wyłącznie pasji do tej marki. Pasja jest tu bardzo potrzebna, bo to praca, która każdego dnia zadaje ból. To nie jest zadanie dla kogoś, kto chciałby potraktować tę pozycję jako trampolinę do dalszego rozwoju.
M.Ż.: Czy ta znajomość, która łączy pana z Carlosem Tavaresem, oznacza, że Alfa Romeo ma szczególny status w koncernie Stellantis i jej powrót na szczyt jest priorytetem dla władz koncernu?
J.P.I.: Nie, Alfa Romeo nie ma szczególnego statusu w koncernie Stellantis i - szczerze mówiąc - byłaby to niebezpieczna sytuacja, gdyby któraś z marek była faworyzowana. Do koncernu należy 14 marek. Wszystkie zaczynają teraz z tego samego punktu startowego, mają równie ważne cele i równie skuteczne narzędzia do ich osiągnięcia. Każdej z tych marek Carlos Tavares poświęca tyle samo uwagi. Interesuje się on tak samo losami Fiata, jak i Jeepa, jak i Maserati, jak i DS, jak i Alfy Romeo. Taki właśnie jest Carlos.
Jego pierwszą decyzją po objęciu sterów w koncernie Stellantis było utrzymanie wszystkich marek, które do tej grupy należą. Zabicie którejkolwiek z nich byłoby błędem. Każda dostała szansę na przedstawienie dziesięcioletniego planu i gwarancję finansową, by ten plan zrealizować. Zamknięcie którejkolwiek z marek jest ostatecznością, bo to one stanowią o wartości koncernu. Koncerny będą się zmieniały, ich właściciele będą się zmieniali, będą się zmieniały zarządy. Ale Alfa Romeo będzie niezmiennie trwała i za 200 lat. Jestem tego pewien.