Nowy Aston Martin Vanquish - V12 jeszcze nie umarło
Aston Martin kontynuuje dobrą passę, prezentując kolejną propozycję, która ucieszy wielu fanów motoryzacji. To najmocniejszy model w historii marki - jak nic innego łączy luksus z osiągami.
02.09.2024 22:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W końcu się doczekaliśmy. Po sześciu latach od zakończenia produkcji drugiej generacji Vanquisha, Aston Martin pokazał trzecią odsłonę. Auto jest spektakularne i (jak na dzisiejsze czasy) wyjątkowo tradycyjne.
Pod maską nie znajdziecie bowiem żadnego elektrycznego wsparcia. Jest czysta mechanika w postaci widlastej dwunastocylindrówki o pojemności 5,2 litra, która dzięki wsparciu dwóch turbosprężarek generuje 835 KM mocy i 1000 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najszybszy aston w historii
Twórcy chwalą się, że jest to najszybszy drogowy model w historii marki - prędkość maksymalna wynosi aż 345 km/h. Z kolei sam silnik jest rekordowy pod względem stosunku mocy do pojemności - 160 KM z litra to wynik, jakiego dotychczas nie udało się uzyskać w żadnym V12 Astona.
Tak dużych przyrostów nie uzyskano rzecz jasna wyłącznie oprogramowaniem. To wynik przede wszystkim modyfikacji mechanicznych. Wzmocniony blok idzie w parze z przeprojektowanym układem dolotowym, wytrzymalszym układem korbowo-tłokowym i wydajniejszymi wtryskiwaczami. Aston chwali się też turbosprężarkami o niższej bezwładności, zapewniającymi wyraźnie lepszą reakcję na gaz.
Wrażenia dodatkowo potęguje funkcja Boost Reserve pozwalająca chwilowo zwiększać ciśnienie doładowania, gdy kierowca wciśnie pedał do podłogi. Dzięki stale dostępnej rezerwie, dodatkowa moc jest dostępna natychmiast wtedy, kiedy najbardziej tego potrzeba.
Za przeniesienie napędu odpowiada 8-stopniowa automatyczna przekładnia ZF z tylnym mechanizmem różnicowym o ograniczonym uślizgu. Dyfer jest sterowany w pełni elektronicznie, co w połączeniu z zaawansowanym ESP zapewnia optymalną przyczepność w każdych warunkach.
Szybki nie tylko na prostej
Stworzenie flagowego Gran Turismo to nie lada wyzwanie wymagające połączenia komfortu jazdy z wyjątkową dynamiką prowadzenia. Zarówno w pierwszym jak i drugim aspekcie kluczowa jest sztywność nadwozia. Brytyjczycy chwalą się, że aluminiowa konstrukcja ma o 75 proc. wyższą sztywność boczną w porównaniu z poprzednim Vanquishem.
Nie bez znaczenia jest też podwozie oparte na podwójnych wahaczach z przodu i systemie multilink z tyłu. Za amortyzację odpowiadają natomiast komponenty Bilstein DTX z elektroniczną regulacją siły tłumienia.
Wisienkę na torcie stanowią ceramiczne hamulce z tarczami o średnicy 410 mm z przodu i 360 mm z tyłu dostępne już w standardzie. Ukryto je za 21-calowymi felgami ubranymi w opony Pirelli P Zero.
V12 w pięknym opakowaniu
Choć to silnik i osiągi budzą tu najwięcej emocji, nie można zapominać także o kwestiach wizualnych. Nowy Vanquish zdecydowanie może się podobać. Stylistycznie stanowi kontynuację języka znanego z innych nowości marki. Wyróżnia się jednak na ich tle znacznie dłuższą maską.
Wspaniale prezentuje się również tył z czarnym środkiem zwieńczonym po bokach wąskimi światłami. Cztery potężne końcówki wydechu znajdujące się poniżej sugerują, że mamy do czynienia z naprawdę mocnym zawodnikiem.
Wnętrze z kolei wygląda bardziej zachowawczo, choć oczywiście kipi luksusem. Połacie pięknie przeszytej skóry przecinają się z aluminium i włóknem węglowym, a dwa ekrany (każdy o przekątnej 10,25 cala) są pięknie wkomponowane w kokpit.
Chętni muszą się spieszyć
Aston nie pochwalił się cenami, co jednak nie ma większego znaczenia. Kluczowy jest za to fakt, że produkcja będzie limitowana do 1000 egzemplarzy rocznie. Pierwsze sztuki powinny trafić do klientów w ostatnim kwartale 2024 roku.