"Norma Euro 7 nie ma sensu". Tavares krytykuje nadchodzące zmiany i wyjaśnia dlaczego

Szef koncernu Stellantis na ostatniej konferencji ponownie skrytykował nadchodzące normy emisji Euro 7. Tavares określił zmiany jako bezsensowne i bezużyteczne w obliczu postępującej elektryfikacji.

Carlos Tavares jest jednym z największych krytyków Euro 7 w branży motoryzacyjnej
Carlos Tavares jest jednym z największych krytyków Euro 7 w branży motoryzacyjnej
Źródło zdjęć: © GETTY | Bloomberg
Aleksander Ruciński

23.02.2023 | aktual.: 23.02.2023 15:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Podczas niedawnej sesji pytań i odpowiedzi z udziałem Carlosa Tavaresa podniesiono temat ostrzejszych norm emisji spalin Euro 7, które mają obowiązywać od 2025 roku. Szef koncernu Stellantis nie szczędził gorzkich słów na ten temat.

Tavares stwierdził, że ostrzejsze limity zanieczyszczeń takich jak tlenki azotu i tlenki węgla proponowane dla norm Euro 7 są bezużyteczne i w obecnych czasach przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego. Zmuszają bowiem producentów do skupiania się na ekstremalnej optymalizacji silników spalinowych, chwilę przed nastąpieniem pełnej elektryfikacji.

"To nie jest przydatne, za to jest kosztowne, nie przynosi żadnych korzyści klientom ani środowisku. Kwestia emisji silników spalinowych jest obecnie czymś, co nie ma żadnego sensu" - wyjaśnił Tavares cytowany przez Reutersa.

Szef koncernu Stellantis nie po raz pierwszy krytykuje normy Euro 7, zmuszające producentów do inwestowania w dalszy rozwój jednostek spalinowych, które zaledwie kilka lat później mają zostać całkowicie zakazane w nowych autach w Europie.

Wyjaśnił, że w związku z tym Stellantis ograniczy swoje zaangażowanie w Euro 7 do minimum, skupiając się na maksymalnym przyspieszeniu przystępnej cenowo elektryfikacji.

Komentarze (1)