Niepewna przyszłość Grand Prix Australii
Tor Albert Park w Melbourne, w Australii, jest pierwszym w tegorocznym kalendarzu Formuły 1 obiektem, na którym zmagania rozpoczną najszybsi kierowcy na świecie oraz najszybsze bolidy wyścigowe. Zdaniem Berniego Ecclestone'a wyścigi w Australii mogłyby wyglądać inaczej.
01.03.2012 | aktual.: 12.10.2022 13:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tor Albert Park w Melbourne, w Australii, jest pierwszym w tegorocznym kalendarzu Formuły 1 obiektem, na którym zmagania rozpoczną najszybsi kierowcy na świecie oraz najszybsze bolidy wyścigowe. Zdaniem Berniego Ecclestone'a wyścigi w Australii mogłyby wyglądać inaczej.
Formuła 1 to seria wyścigowa, która narodziła się w Europie. Centrum najszybszego sportu motorowego na świecie mieści się w Wielkiej Brytanii, gdzie zarejestrowanych jest też większość zespołów w stawce. F1 od zawsze była organizowana pod europejskich widzów, którzy w niedzielne popołudnie siadali przed telewizorami i cieszyli się widowiskiem.
Pierwszy wyścig w kalendarzu zawsze ma sporą oglądalność. Poza zaspokajaniem ciekawości kibiców, którzy mają okazję się przekonać, jak będzie wyglądał rozkład sił w nadchodzącym sezonie, przyciągał ich także bardzo interesujący obiekt i mnóstwo zieleni, charakterystycznej dla toru Albert Park.
Ecclestone twierdzi jednak, że ogromnym problemem jest śledzenie tych wydarzeń z Europy ze względu na różnicę czasu. Przykładowo, piątkowe treningi rozpoczynają się o 2:30 polskiego czasu. Szef wszystkich szefów Formuły 1 chce, by lokalne władze zainwestowały w sztuczne oświetlenie i organizowały wyścig w nocy, dzięki czemu europejscy widzowie mogliby obejrzeć go trochę później.
Organizatorzy jednak protestują, bo wiąże się to z dodatkowymi kosztami, a co roku i tak skarżą się, że wyścig przynosi straty. Ecclestone znany ze swojej stanowczej polityki w jednym z wywiadów powiedział, że umowa dotycząca GP Australii wygasa w 2015 roku i jeśli nic się nie zmieni, prawdopodobnie nie zostanie ona przedłużona.
Wygląda więc na to, że albo władze Melbourne zainwestują w sztuczne oświetlenie, albo za kilka lat Australia pożegna się z Formułą 1. Trudno wyobrazić sobie kalendarz bez tak charakterystycznego obiektu, na którym w 2008 roku na podium stał także Robert Kubica.