200 KM za jak najmniej. Sprawdzamy najtańsze propozycje w salonach

200 KM to więcej niż wystarczająca moc dla większości kierowców. W przypadku modeli segmentu B oraz kompaktów jest to wartość, która zazwyczaj przekłada się na bardzo dobre osiągi. Pytanie tylko, jak dużą kwotą trzeba dysponować, by móc cieszyć się taką mocą w nowym aucie?

Mały litraż, duża moc - tak w skrócie można opisać współczesne, 200-konne silniki.
Mały litraż, duża moc - tak w skrócie można opisać współczesne, 200-konne silniki.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

25.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć silniki współczesnych aut są z reguły mocniejsze niż w przypadku odpowiedników sprzed kilkunastu lat, 200 KM to nadal wartość, która w oczach większości kierowców uchodzi za ponadprzeciętną. Szczególnie gdy mowa o nieprzesadnie dużych modelach, jak miejskie supermini czy kompakty.

Chcąc połączyć relatywnie niską cenę z dużą mocą, będziemy raczej skazani właśnie na przedstawicieli tych dwóch segmentów, choć jeśli dobrze poszukamy, być może uda się znaleźć także coś z klasy średniej. Postanowiłem przyjrzeć się nowym autom o mocy co najmniej 200 KM i wybrać z nich te najtańsze.

Tym razem jednak nie brałem pod uwagę oficjalnych cenników producenta, lecz gotowe oferty salonów z otomoto.pl, w których ceny szczególnie takich aut nierzadko mocno różnią się od kwot z oficjalnego cennika - oczywiście na korzyść klienta.

Powód jest prosty - stosunkowo niewielkie, lecz mocne auta nie cieszą się przesadnie dużą popularnością w Polsce. Co więcej, mocne silniki często są parowane wyłącznie z wyższymi wersjami wyposażenia, co ostatecznie winduje cenę takiej konfiguracji wysoko i daje sprzedawcom większe pole do popisu przy naliczaniu rabatów. Jaka jest więc najniższa realna kwota, która pozwoli kupić nowe, 200-konne auto?

Ford Fiesta ST

Obraz
© fot. Mateusz Lubczański

Fiesta ST to jeden z najlepszych przedstawicieli segmentu gorących hatchbacków, a przy okazji najtańsze 200-konne auto dostępne na polskim rynku. Benzynowy, trzycylindrowy silnik 1.5 sprzężony z 6-stopniową przekładnią manualną pozwala przyspieszać 0-100 km/h w czasie 6,5 sekundy i rozpędzać się do 232 km/h.

To osiągi, które można śmiało nazwać mianem sportowych. Jeśli dorzucimy do tego sztywno zestrojone podwozie, świetny układ kierowniczy i kubełkowe fotele Recaro, powstanie zestaw, który da naprawdę sporo frajdy z jazdy. Cena? Najtańsze sztuki z przyzwoitym wyposażeniem i 3-drzwiowym nadwoziem dostaniemy już za 84 900 zł.

Opel Astra 1.6 Turbo

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Astry z mocnym benzyniakiem o pojemności 1,6 nie znajdziecie już w oficjalnej ofercie Opla. Nic dziwnego, gdyż taki silnik był oferowany wyłącznie w wersji sprzed faceliftingu. Mimo to w salonach wciąż zalega sporo egzemplarzy tego modelu, kuszących połączeniem 200 KM z niepozornym nadwoziem i wciąż komfortowym charakterem zwyczajnego kompaktu.

Wersja z 6-stopniową skrzynią automatyczną (a tylko takie zostały) przyspiesza 0-100 km/h w czasie 7,5 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi natomiast 235 km/h. Nieźle, jak na samochód, który nie zdradza żadnych sportowych aspiracji. Najtańszy, fabrycznie nowy egzemplarz, jaki udało mi się znaleźć, kosztuje 89 900 zł. Poza mocą kusi też topową wersją wyposażenia Elite. Chętni muszą jednak przełknąć fakt, że auto pochodzi z 2019 roku i jest zarejestrowane na dealera.

Volkswagen Polo GTI

Obraz
© fot. Mateusz Żuchowski

99 900 zł - tyle wystarczy, by kupić Volkswagena Polo z 2-litrowym, 200-konnym silnikiem TSI oraz 6-stopniową skrzynią automatyczną. Nie jest to auto tak narowiste i zwinne jak Fiesta ST, ale ewentualne braki nadrabia pojemnym wnętrzem i praktycznością.

Co ciekawe, nie można kupić Polo GTI ze skrzynią manualną, która pewnie byłaby zauważalnie tańsza. Mimo to hot hatch Volkswagena nadal pozostaje jedną z najatrakcyjniejszych propozycji dla szukających szybkiego auta na co dzień. Mały VW osiąga setkę w 6,7 sekundy i rozpędza się do 237 km/h.

Kia Ceed GT/Proceed/Xceed

Obraz
© fot. Mateusz Żuchowski

Klienci chętni na Kię Ceed, niezależnie od tego, na który wariant nadwozia się zdecydują, mogą wybrać benzynowy silnik 1.6 o mocy 204 KM. Najtańszy będzie oczywiście hatchback GT, którego z manualną skrzynią realnie kupimy już za nieco poniżej 100 tys. zł. Najtańszy egzemplarz na otomoto.pl z 7-stopniowym automatem i bogatym wyposażeniem to natomiast wydatek w wysokości 104 300 zł.

Chętni na bardziej praktyczne kombi Proceed muszą z kolei przygotować 109 890 zł, a najtańszy Xceed - znaleziony w ogłoszeniach dealerów - jest o 10 zł droższy. Wybór ogranicza się tak naprawdę do osobistych preferencji i potrzeb, gdyż osiągi są bardzo podobne - około 7,5 sekundy do setki i nie więcej niż 230 km/h prędkości maksymalnej.

Opel Insignia 1.6 Turbo

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Kolejny opel, a zarazem jedyny przedstawiciel segmentu D w tym zestawieniu. Znajdziemy tu ten sam silnik 1.6 co w Astrze, choć sparowany ze skrzynią manualną. Taki zestaw pozwala rozpędzać się do setki w 7,7 sekundy, a na niemieckiej autostradzie osiągnąć nawet 235 km/h. Oznacza to, że auto - mimo większej masy - nie jest dużo wolniejsze od Astry.

Ci, którzy liczą na jakiekolwiek sportowe emocje, mogą się jednak zawieść. To zwykły liftback, tyle, że z relatywnie mocnym benzyniakiem. Przy okazji jedyne, 200-konne auto tych rozmiarów, które w ofertach dealerów znajdziecie za równe 111 tys. zł. Niestety, podobnie jak Astra - tylko z rocznika 2019.

Wybór nie powala

Jak widać, 200 KM nie musi być drogie. Najbogatszą ofertą dla poszukujących dobrze wycenionego i wszechstronnego auta o takiej mocy, zdecydowanie może pochwalić się Kia. Ci, którzy poszukują sportowych emocji, powinni natomiast rozejrzeć się za Fiestą ST lub Polo GTI.

Kierowcy ceniący niepozorne samochody mogą z kolei wybrać któryś z modeli Opla, choć muszą się spieszyć, bo w salonach zostały tylko sztuki z poprzednich roczników. Niestety, nietrudno zauważyć, że wybór relatywnie mocnych aut w atrakcyjnej cenie z roku na rok jest coraz mniejszy.

Nie tylko z powodu coraz ostrzejszych norm emisji spalin, które zmuszają producentów do rezygnacji z zazwyczaj mniej ekologicznych, mocniejszych silników, ale i cen, które nieprzerwanie rosną.

Komentarze (21)