Nadjeżdżają chińskie samochody. Państwo Środka wzięło na cel Europę

Wywołana przez Donalda Trumpa wojna celna będzie miała wpływ na europejską motoryzację. Nie chodzi jednak o mniejszą dostępność aut z USA, ale o to, że rozczarowane polityką prezydenta USA chińskie firmy obrały sobie nowy cel - Stary Kontynent. Niektóre już tu są.

Lynk & Co. 01 ma być dostępny na abonament. Auta nie będzie można kupić w tradycyjny sposób.
Lynk & Co. 01 ma być dostępny na abonament. Auta nie będzie można kupić w tradycyjny sposób.
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Tomasz Budzik

06.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Alternatywa dla USA

Już niebawem należy spodziewać się prawdziwej fali samochodów z Chin, uważają eksperci cytowani przez "Automotive News Europe". Początkowo pierwszym krokiem na drodze do ogólnoświatowej ekspansji miały być Stany Zjednoczone. Trwająca wojna gospodarcza pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem sprawiła, że firmy Państwa Środka musiały obrać nowy cel. Jest nim Europa, czyli najbardziej wymagający rynek na świecie. A Chiny mogą się pochwalić nie lada graczami.

Największy koncern samochodowy świata - Toyota - w 2018 r. sprzedał 8,1 mln samochodów. Chiny nie mogą jeszcze pochwalić się firmą tego formatu, ale nie mają się czego wstydzić. SAIC Motor z siedzibą w Szanghaju w 2018 r. znalazł nabywców dla 7 mln swoich pojazdów. To o 1,8 proc. więcej niż w roku wcześniejszym. Znacznie mniej imponującym wynikiem sprzedaży, ale robiącą wrażenie dynamiką może pochwalić się Great Wall Motors. W 2016 r. firma osiągnęła roczną sprzedaż na poziomie miliona pojazdów; był to wynik o 26 proc. lepszy niż w 2015 r. W 2019 r. milion sprzedanych aut GWM miało na koncie już w październiku.

Właśnie Great Wall Motors może być autorem największej niespodzianki, jaka niebawem pojawi się w Europie. Podczas wrześniowego salonu samochodowego we Frankfurcie uwagę dziennikarzy skutecznie przykuwały samochody marki Wey. Imponujące koncepcyjne SUV-y X oraz S zostały zaprojektowane bez typowej dla chińskich aut sprzed kilku lat tandetności. To dojrzałe propozycje, które mają spore szanse na urzeczywistnienie. Powstały one we współpracy z niemieckim Brabusem, czyli firmą doskonale znaną fanom tuningowanych mercedesów.

Co ważne, zgodnie z założeniem marki Wey, auta nie mają konkurować ceną. Będą to samochody segmentu premium. Sprzedaż w Europie Zachodniej ma rozpocząć się w 2021 r., a w pierwszej kolejności trafią na niemiecki rynek. Do zakupu aut marki Wey ma zachęcać nie tylko wygląd czy wykończenie, ale też oferowane przez auta bezpieczeństwo. By je zapewnić, Chińczycy nawiązali współpracę ze szwedzką firmą Autoliv.

Chińczycy już tu są

Jeśli komuś jeszcze wydaje się, że firmy z Państwa Środka dopiero przymierzają się do wejścia do Europy, to jest w błędzie. W chińskich rękach jest już Volvo - szwedzki producent należy do Geely Automobile. Firma ta powołała do życia markę Lynk & Co., która oferuje auta opracowane w oparciu o doświadczenia Szwedów. Model 01 pojawił się nawet na wstępnej liście kandydatów do tytułu Car of the Year 2020, co może świadczyć o dojrzałości konstrukcji. Oparty na płycie podłogowej Volvo XC40 chiński SUV ma pojawić się w Europie już w 2020 r.

W kwietniu 2020 r. na wybrane rynki Starego Kontynentu ma trafić też pierwszy samochód Aiways - U5. To chiński startup, który pracuje nad pojazdami elektrycznymi. Aiways prezentowany był podczas salonu we Frankfurcie, a ciekawostką dotyczącą tego samochodu jest fakt, że auto na własnych kołach przebyło drogę z Chin do Niemiec. Elektryczny SUV ma kosztować mniej niż 40 tys. euro.

Na swoją szansę na rynkach kontynentalnej Europy czeka również MG. Angielska marka należy obecnie do chińskiego koncernu SAIC. W 2019 r. GM prowadził drogowe testy elektrycznego crossovera EZ. Odbywały się one nie tylko na drogach Wielkiej Brytanii, ale i Hiszpanii, Belgii, Niemiec czy Luksemburga. To świadczy o sporych ambicjach Chińczyków.

Chiny nie są już gigantem na glinianych nogach. Firmy, które kiedyś kopiowały pomysły europejskich, japońskich czy amerykańskich producentów, dziś same mają coraz więcej do zaoferowania. Parcie w kierunku redukcji emisji CO2, a co za tym idzie przejście w kierunku pojazdów elektrycznych, może im tylko pomóc pewniej stanąć na nogi.

Komentarze (57)