Lamborghini Aventador S po kuracji Mansory. Zaskakująco zachowawcze
Mogłoby się wydawać, że Mansory jest jedną z tych firm tuningowych, które nie znają słowa umiar. Z ich bawarskiego garażu niejednokrotnie wyjeżdżały auta, których wygląd można było w najlepszym wypadku określić jako dyskusyjny. Tym razem jest inaczej.
29.08.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poznajcie zaskakująco zachowawcze Lamborghini Aventador S. Oczywiście na tyle, na ile zachowawcze może być włoskie hiperauto. O dziwo jednak Mansory nie przyczyniło się do zepsucia jego prezencji. Wręcz przeciwnie. To jeden z bardziej estetycznych projektów jakie kiedykolwiek opuściły warsztat tej firmy.
Kluczem do sukcesu okazał się bez wątpienia umiar. Liczba dodatków jest ograniczona, żeby nie powiedzieć skromna. Specjaliści z Mansory postąpili wbrew sobie i nie zdecydowali się na kilogramy złota. Zamiast tego postawili na klasykę tuningu jaką jest włókno węglowe. W Aventadorze, który jest z niego zbudowany, to raczej nie dziwi, z tą różnicą, że w prezentowanym projekcie jest ono wszędzie, włącznie z felgami o średnicy 20 cali z przodu i 21 z tyłu. Obuto je w wyczynowe opony Pirelli P Zero.
Choć na pierwszy rzut oka trudno to zauważyć, Aventador został ubrany w zupełnie nowe zderzaki i dyfuzor. Zyskał też przeprojektowane oświetlenie oraz zmienione wnętrze. Choć tuner nie pochwalił się zdjęciami, które by to potwierdzały. Musimy uwierzyć na słowo w metry kwadratowe skóry i (a jakże!) włókna węglowego.
Szkoda tylko, że napęd pozostał seryjny. Z jednej strony V12, które generuje 740 KM trudno nazwać słabym. Z drugiej jednak mocy nigdy za wiele. Liczni tunerzy nie raz udowodnili, że czas sprintu do setki, wynoszący 2,9 sekundy można jeszcze nieco poprawić. W tym wypadku jednak skupiono się na wyglądzie. W dobrym tego słowa znaczeniu, co w przypadku Mansory, nie zawsze było takie oczywiste.