Opinia: Odwołanie targów w Genewie to dobra decyzja. Koronawirus i tak przestraszył wystawców

Z każdym dniem docierają do nas wieści o kolejnych imprezach masowych odwołanych z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa. Wśród nich, mimo wcześniejszych zapewnień organizatorów, ostatecznie znalazł się także salon w Genewie. Decyzję podjęły szwajcarskie władze, które zakazały zgromadzeń powyżej 1 tys. osób.

Czy tegoroczny salon w Genewie w ogóle się odbędzie?
Czy tegoroczny salon w Genewie w ogóle się odbędzie?
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

28.02.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Geneva Motor Show to jedno z najważniejszych europejskich wydarzeń motoryzacyjnych. Choć targi pod wpływem rozwoju internetowych kanałów komunikacji i przeniesienia wielu premier do wirtualnego świata tracą na znaczeniu z każdym rokiem, nadal trudno wyobrazić sobie pierwszy kwartał roku bez szwajcarskiego salonu.

Oficjalny start salonu motoryzacyjnego zaplanowano na wtorek 3 marca. Właśnie wtedy impreza miałaby zostać otwarta dla mediów. Dwa dni później, 5 marca, na tereny targowe zostałaby wpuszczona publiczność. Jak już wiemy, nic takiego się nie stanie.

W tym roku będziemy musieli obejść się smakiem. Mimo wcześniejszych zapewnień organizatorów impreza nie dojdzie do skutku. Zostali oni postawieni pod ścianą przez szwajcarskie władze, które zakazały organizacji zgromadzeń powyżej 1 tys. osób. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że nie ma czego żałować, gdyż w najlepszym przypadku mielibyśmy do czynienia z marnym cieniem Genewy, jaką znaliśmy dotychczas.

Polscy importerzy odwołali dziennikarskie wyjazdy na tę imprezę. Nawet gdyby tego nie zrobili, my - jak i większość naszych branżowych kolegów - i tak nie pojechalibyśmy na targi ze względu na odgórne rozporządzenia wdrożone w większości redakcji, firm i przedsiębiorstw. Sytuacja wygląda podobnie w całej Europie, co oznacza, że w Genewie praktycznie nie byłoby mediów.

To samo można powiedzieć o wystawcach. Kia już kilka dni temu zrezygnowała ze wszystkich konferencji zaplanowanych na genewski salon. Mazda nie planowała nawet wysyłać tam swojej delegacji, a Toyota miała być reprezentowana wyłącznie przez pracowników najwyższego szczebla. Natomiast kierownictwo włoskich firm Ferrari oraz Brembo odwołało planowane pokazy prasowe.

Z udziału w targach genewskich wycofał się także producent elektroniki pokładowej Harman oraz chiński producent aut elektrycznych Aiways. Z każdym dniem do tej listy dołączały kolejne firmy, co stawiało sens organizowania tegorocznego salonu w Genewie pod dużym znakiem zapytania. Gdyby targi odbyły się zgodnie z planem, mogłoby się okazać, że najodważniejsi zwiedzający po przekroczeniu bram Palexpo zobaczyliby wyłącznie smutne, opustoszałe hale.

Nie będąc epidemiologiem, trudno ocenić, jak duże było faktyczne ryzyko zarażenia się koronawirusem podczas Geneva Motor Show, choć nie brakuje także głosów o przesadnej panice. Trudno dziwić się, że wystawcy - w trosce o zdrowie swoich pracowników - woleli dmuchać na zimne, ale spodziewałem się raczej, że to właśnie ich nieobecność, a nie odgórne regulacje prawne będą przyczyną odwołania tegorocznego salonu w Genewie.

Stało się. Plusem z perspektywy organizatorów jest fakt, że to nie oni podjęli decyzję, więc poszkodowani wystawcy nie mają podstaw, by rościć sobie prawa do ewentualnych rekompensat za poniesione straty. Niestety każdy kij ma dwa końce. Trzeba zauważyć, że to właśnie ci wystawcy, którzy mimo wszystko planowali przyjechać do Genewy, są najbardziej poszkodowanymi w wyniku decyzji władz.

Czy jednak mimo to jest nad czym płakać? Z jednej strony rezygnacja z imprezy jest stratą wizerunkową, lecz fatalna frekwencja byłaby kolejnym gwoździem do trumny targów. Nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejną edycję salonu samochodowego w Genewie.

Komentarze (1)