Kierowcy autobusów jak policjanci. Projekt zmian już w Sejmie

Odpowiadają za bezpieczeństwo i życie wielu osób, a mimo to do tej pory nie mogli liczyć na szczególne względy, które zapewniłyby im bezpieczeństwo w czasie pracy. Teraz może się to zmienić. Do Sejmu trafił poselski projekt, przewidujący objęcie kierowców środków komunikacji publicznej dodatkową ochroną.

Interwencja policji w autobusie czy tramwaju zwykle następuje już po fakcie
Interwencja policji w autobusie czy tramwaju zwykle następuje już po fakcie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

18.01.2023 | aktual.: 18.01.2023 14:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W sierpniu 2022 r. w Jeleniej Górze, podczas podróży autobusem, pozostawiony na chwilę bez nadzoru matki wózek wywrócił się na zakręcie. W reakcji na ten fakt towarzyszący kobiecie mężczyzna rzucił się na drzwi oddzielające kierowcę od pasażerów, a gdy udało mu się je sforsować, pobił mężczyznę. W czerwcu 2022 r. na pętli autobusowej we Wrocławiu młody mężczyzna podbiegł do znajdującego się poza pojazdem kierowcy, uderzył go pięścią, a następnie kopał. W grudniu 2021 r. kierowca warszawskiego autobusu postawił swoje bezpieczeństwo na szali, gdy postanowił wybawić z kłopotu 12-letnią pasażerkę zaczepianą przez napastliwego mężczyznę.

Praca kierowcy publicznego środka transportu powinna koncentrować się na zapewnieniu bezpieczeństwa przewożonym pasażerom. Niestety, wykonujące tę pracę osoby muszą obawiać się agresji ze strony pasażerów, a czasem w ludzkim odruchu podejmują interwencję, stając po stronie słabszego. Za stłuczenie czy przewrócenie się podczas jazdy – choćby wynikało z konieczności nagłego hamowania – najłatwiej przecież obwinić kierowcę i wylać na osobę za kierownicą rosnącą w sobie agresję.

- Z agresją słowną ze strony pasażerów nasi kierowcy i motorniczowie spotykają się codziennie, na szczęście do ataków czy pobić dochodzi sporadycznie. Każda inicjatywa, która może sprawić, że potencjalny sprawca napaści zastanowi się zanim uniesie pięść, jest więc dobrym pomysłem. Perspektywa wyższego wymiaru kary może sprawić, że niektórzy agresorzy zmienią zamiary. Sądzę jednak, że tych najbardziej zatwardziałych, mających kryminalną przeszłość, nowe prawo nie zmieni – mówi Autokult.pl Hanna Pieczyńska – rzeczniczka prasowa ZDTiM w Szczecinie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W Sejmie złożono poselski projekt nowelizacji Ustawy o transporcie publicznym, który zmienia zasady. Pojawia się w niej zapis: "Osoba wykonująca przewóz osób w publicznym transporcie zbiorowym podczas kierowania środkami transportu i w związku z kierowaniem nimi korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariusza publicznego".

Co oznaczałoby to w praktyce? Ochronę prawną jak dla policjanta. Zgodnie z art. 222 Kodeksu karnego za naruszenie nietykalności kierowcy sprawcy groziłoby do 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli napastnik użyłby wobec kierowcy niebezpiecznego przedmiotu (np. pałki czy noża), naraziłby się na odsiadkę od roku do 10 lat, a w razie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w więzieniu spędziłby od 2 do 12 lat. Czy takie zmiany są potrzebne?

- Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak dużym problemem dla kierujących jest przemoc. Motorniczy czy kierowca autobusu w ciągu tylko jednego dnia często spotyka się z taką porcją agresji, jaka zwykłego człowieka najczęściej nie spotyka łącznie przez kilka czy kilkanaście miesięcy. Nie zawsze kończy się na wyzwiskach czy krzykach. W ubiegłym roku grupa młodych ludzi z osiedla Podjuchy "polowała" na kierowcę autobusu, który wcześniej zwrócił im uwagę, gdy trzymali stopy na siedziskach i palili w pojeździe. Bezpieczeństwo przejazdów musiała zabezpieczać policja, którą poprosiliśmy o częstsze kontrole w okolicy – dodaje Hanna Pieczyńska.

Osoby kierujące autobusami czy motorniczowie tramwajów żyją więc w napięciu, co zapewne nie przekłada się na wyższe bezpieczeństwo. Łatwo wyobrazić sobie, jak na zdolność do prowadzenia pojazdu wpływa atak na kierowcę. Nawet jeśli nie ma on skutku w postaci poważniejszych obrażeń, taka sytuacja jest potężnym stresem, a ten nie jest sprzymierzeńcem kierowcy.

- Trudno wsiąść za kierownicę i ruszyć w trasę, na której wczoraj czyjaś koleżanka czy czyjś kolega został pobity. To takie wyzwania, z których zwykli pasażerowie zapewne nie zdają sobie sprawy – kwituje Hanna Pieczyńska.

Zgodnie ze złożonym w Sejmie projektem nowe przepisy miałyby wejść w życie 14 dni po ich opublikowaniu w Dzienniku Ustaw. Na razie trafiły do pierwszego czytania przez Komisję Infrastruktury, przez co szansa na ich wprowadzenie znacząco wzrosła.

Komentarze (22)