Hungarian Drag Arena

Choć apetyt miałem większy niż tylko testowanie Corvette VTG, to i tak jestem zadowolony z wyjazdu. Było blisko pobicia mojego rekordu życiowego, ale niestety przedni most nie wytrzymał. Niebieski olej na przedniej szybie, który pojawił się w czasie jednego ze startów, nie pozostawił mi żadnych wątpliwości. To był koniec startów w tych zawodach. Bardzo szkoda bo właśnie zaczynaliśmy się dogadywać z autem i optymalizowaliśmy ustawienia na ten tor. Prawdziwe ściganie dopiero miało się zacząć. Nie mniej jednak wykręciliśmy czas 8,01 sekundy. Sami widzicie, że przy takim wyniku miałem ochotę na więcej. Szczególnie, że dopiero zaczynaliśmy się rozkręcać.

Musimy jeszcze popracować nad ustawieniem doładowania. Pomimo bardzo dobrej nawierzchni, koła traciły przyczepność do samego końca na drugim biegu. Na trójce było już dobrze, ale to za mało. Powoli ustawialiśmy już samochód tak, żeby urwać kolejne ułamki sekundy. Niestety, jak na złość, awaria zakończyła nagle nasze testy, a tym samym zaprzepaściła szansę pobicia rekordu.

Pomimo tego wróciliśmy do domu w dobrych nastrojach. Corvette VTG pracuje świetnie, a to daje możliwość wyciśnięcia z niej jeszcze więcej i poprawienia rekordu. Teraz potrzebujemy jak najwięcej testów żeby się przygotować na duże ściganie w Grodnie, 17 sierpnia. Za tydzień jedziemy do Wilczych Lasek. Mamy nadzieję, że uda nam się usunąć usterkę przedniego dyferencjału i będziemy tam mogli spotkać się z entuzjastami wyścigów na ćwierć mili. Trzymajcie za to kciuki i oby do zobaczenia!