Hulajnoga jak pieszy. Wypadek na chodniku i jazda po alkoholu to nie problem
Elektryczne hulajnogi zyskują na popularności. Niestety, polskie przepisy nie nadążają za tą modą. Osoby na takich urządzeniach mogą jeździć po chodniku i to nawet po pijanemu.
18.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na kołach, ale pieszy
W Warszawie na Krakowskim Przedmieściu na chodniku doszło do zderzenia pieszej z użytkownikiem elektrycznej hulajnogi. W wyniku wypadku kobieta doznała obrażeń, które wymagały przewiezienia jej do szpitala. Mimo, że dla wielu osób taki opis wystarczyłby do uznania, że winę za zdarzenie ponosi nastoletni użytkownik hulajnogi, to policjanci będący na miejscu uznali, że wypadek spowodowała piesza. Jak to możliwe?
Polskie przepisy nie posiadają definicji urządzeń osobistego transportu takich jak elektryczne hulajnogi, deskorolki czy segway'e. W efekcie w świetle prawa są oni traktowani jak piesi. Oznacza to, że mają obowiązek poruszania się chodnikiem - nawet jeśli wzdłuż drogi dla pieszych biegnie ścieżka rowerowa. To o tyle paradoksalne, że hulajnogi wspomagane silnikiem elektrycznym mogą rozpędzać się do 25 km/h, a nawet wyższych prędkości. Pod tym względem z pewnością bliżej im do rowerów niż pieszych.
Wyjęci spod prawa
To, że użytkownicy hulajnóg są w świetle prawa pieszymi, ma poważne konsekwencje. Korzystająca z takiego sprzętu osoba może pokonywać przejścia dla pieszych, jadąc po nich. Rowerzysta w takim przypadku jest zobowiązany przez prawo do zejścia z roweru i przeprowadzenia go. Co zaskakujące, użytkownik hulajnogi może zgodnie z prawem korzystać z niej nawet wtedy, gdy jest pod wpływem alkoholu. Przynajmniej do czasu spowodowania wypadku. Co ważne, nawet trzeźwy użytkownik hulajnogi może odpowiedzieć za potrącenie pieszego, o ile dojdzie do niego z jego winy.
- Chodnik traktowany jest w przepisach jako część drogi, więc spowodowane na nim zdarzenie jest wypadkiem drogowym - mówi nadinsp. Radosław Kobryś z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej policji. - Choć użytkownik hulajnogi czy deskorolki traktowany jest przez prawo jak pieszy, to w razie potrącenia innej osoby może być pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem. W każdym takim przypadku proces odpowie na pytanie, czy użytkownik urządzenia zachował ostrożność podczas poruszania się nim - dodaje Radosław Kobryś.
Czekamy na zmiany
Rozwój środków osobistego transportu, w tym oferowanie przez niektóre miasta systemów wypożyczania elektrycznych hulajnóg, sprawia, że coraz pilniejsza jest potrzeba zmiany przepisów. Tymczasem projekt nowelizacji od 2016 r. tkwi na mieliźnie ścieżki prac legislacyjnych.
Proponowane regulacje postulują ozanie za środki osobistego transportu wszystkich urządzeń, które za pomocą silnika elektrycznego rozpędzają użytkownika do maksymalnej prędkości 25 km/h, a ich szerokość nie przekracza 0,9 m. Gdyby nowe prawo zostało uchwalone, pozwoliłoby użytkownikom takich pojazdów na korzystanie ze ścieżki rowerowej lub pobocza drogi, o ile ma ono przynajmniej 2,5 m szerokości.
Dziś za korzystanie ze ścieżki rowerowej użytkownik elektrycznej hulajnogi może otrzymać mandat w wysokości od 50 do 500 zł.