Hołowczyc pokonany. Zrobił to znany motocyklista, który debiutował w samochodzie
Rajd Baja Drawsko od lat oznaczał jedno — zwycięstwo Krzysztofa Hołowczyca. Na Poligonie Drawskim znany kierowca nie miał sobie równych i jeśli tylko dojechał do mety, to zazwyczaj na pierwszym miejscu. W tegorocznej edycji pokonał go motocyklista jadący po raz pierwszy samochodem.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Maciej Giemza, znany motocyklista Orlen Teamu, zadebiutował na tegorocznym Baja Drawsko w grupie SSV. Czyli w teoretycznie niższej niż grupa Ultimate, w której startował Krzysztof Hołowczyc. SSV to pojazdy o konstrukcji otwartej rurowej, w której przez część tegorocznego Rajdu Dakar dominował Eryk Goczał. Takim pojazdem marki Polaris wystartował właśnie Giemza po raz pierwszy w swojej karierze w otwierającym sezon Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych rajdzie Baja Drawsko, który wygrał.
Jego pilotem był Rafał Marton, bardzo doświadczony w rajdach terenowych. Choć Maciek dopiero uczył się jazdy samochodem, to miał doskonałe tempo na wszystkich odcinkach, które były w tym roku bardzo błotniste. Takie warunki nieco faworyzowały lekkie pojazdy SSV, co nie zmienia faktu, że Giemza pokonał kierowców samochodów, które regularnie startowały m.in. w Dakarze.
Załoga Giemza/Marton pokonała nie tylko Hołowczyca (ponad minuta przewagi), ale także załogę Michała i Julity Małuszyńskich (ponad pięć minut przewagi) w topowym Mini czy Włodzimierza Grajka i Michała Goleniewskiego w Toyocie Hilux T1+ (szóste miejsce w rajdzie). Co ciekawe, przed Grajkiem znalazły się jeszcze dwa pojazdy SSV.
Zobacz także
Stawka SSV mocno wymieszała się z samochodami w topowych specyfikacjach, co pokazuje szybkość tych czterokołowych pojazdów, które trudno nazwać samochodami, choć w praktyce nimi są. W zespole Polarisa, w którym jeździ Maciej Giemza, drugim kierowcą jest Michał Kościuszko. Po latach nieobecności w rajdach wrócił, ale do terenowych, w których również debiutował w tym roku. Kościuszko nie miał jednak tyle szczęścia, co jego zespołowy kolega.