Hołowczyc pokonany. Zrobił to znany motocyklista, który debiutował w samochodzie
Rajd Baja Drawsko od lat oznaczał jedno — zwycięstwo Krzysztofa Hołowczyca. Na Poligonie Drawskim znany kierowca nie miał sobie równych i jeśli tylko dojechał do mety, to zazwyczaj na pierwszym miejscu. W tegorocznej edycji pokonał go motocyklista jadący po raz pierwszy samochodem.
22.04.2024 | aktual.: 22.04.2024 17:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Maciej Giemza, znany motocyklista Orlen Teamu, zadebiutował na tegorocznym Baja Drawsko w grupie SSV. Czyli w teoretycznie niższej niż grupa Ultimate, w której startował Krzysztof Hołowczyc. SSV to pojazdy o konstrukcji otwartej rurowej, w której przez część tegorocznego Rajdu Dakar dominował Eryk Goczał. Takim pojazdem marki Polaris wystartował właśnie Giemza po raz pierwszy w swojej karierze w otwierającym sezon Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych rajdzie Baja Drawsko, który wygrał.
Jego pilotem był Rafał Marton, bardzo doświadczony w rajdach terenowych. Choć Maciek dopiero uczył się jazdy samochodem, to miał doskonałe tempo na wszystkich odcinkach, które były w tym roku bardzo błotniste. Takie warunki nieco faworyzowały lekkie pojazdy SSV, co nie zmienia faktu, że Giemza pokonał kierowców samochodów, które regularnie startowały m.in. w Dakarze.
Załoga Giemza/Marton pokonała nie tylko Hołowczyca (ponad minuta przewagi), ale także załogę Michała i Julity Małuszyńskich (ponad pięć minut przewagi) w topowym Mini czy Włodzimierza Grajka i Michała Goleniewskiego w Toyocie Hilux T1+ (szóste miejsce w rajdzie). Co ciekawe, przed Grajkiem znalazły się jeszcze dwa pojazdy SSV.
Zobacz także
Stawka SSV mocno wymieszała się z samochodami w topowych specyfikacjach, co pokazuje szybkość tych czterokołowych pojazdów, które trudno nazwać samochodami, choć w praktyce nimi są. W zespole Polarisa, w którym jeździ Maciej Giemza, drugim kierowcą jest Michał Kościuszko. Po latach nieobecności w rajdach wrócił, ale do terenowych, w których również debiutował w tym roku. Kościuszko nie miał jednak tyle szczęścia, co jego zespołowy kolega.