Fabryka Koenigsegga od kuchni [wideo]

Na ogół, kiedy dziennikarze motoryzacyjni zostają zaproszeni do fabryk samochodowych, ich wizycie towarzyszy spore poruszenie. Ekipa z kamerą odwiedza halę produkcyjną z odległości 5 metrów podziwiając pracę robotów, a następnie oprowadzana jest po firmowej stołówce. Nie tym razem!

Fabryka Koenigsegga od kuchni [wideo]
Bartosz Pokrzywiński

05.03.2011 | aktual.: 07.10.2022 17:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na ogół, kiedy dziennikarze motoryzacyjni zostają zaproszeni do fabryk samochodowych, ich wizycie towarzyszy spore poruszenie. Ekipa z kamerą odwiedza halę produkcyjną z odległości 5 metrów podziwiając pracę robotów, a następnie oprowadzana jest po firmowej stołówce. Nie tym razem!

Harry Metcalfe z brytyjskiego magazynu motoryzacyjnego EVO, którego możecie pamiętać z bardzo długiej podróży za kierownicą Lamborghini Countacha, odwiedził fabrykę Koegnisegga. Firma nie jest ogromnym koncernem produkującym kilka milionów samochodów rocznie, a jedynie skromną manufakturą, która produkuje auta głównie na specjalnie zamówienia klientów.

Brytyjski dziennikarz nie został jednak powitany przez wykwalifikowanego przewodnika, który dokładnie opowiadałby o każdym oglądanym elemencie. Za Harrym nie podążał również ochroniarz, który śledziłby każdy jego krok i zabraniał dotykać czegokolwiek.

Efekt tej samowolki możecie podziwiać na filmie poniżej. To naprawdę niezwykłe, że pozwolono mu ot tak poruszać się na terenie fabryki i z kamerą w dłoni dotykać każdego wybranego przez siebie elementu, odpalić Agerę oraz przyjrzeć się jej ekstremalnej wersji oznaczonej literką R.

Agera R dysponuje silnikiem V8 o pojemności 5-litrów. Jednostka ta produkuje 1115 KM. "Zwykła" Agera, którą odpala Harry kosztuje 875 000 funtów, czyli około 4 mln zł, natomiast ważąca zaledwie 1330 kg Agera R to wydatek rzędu 1 007 000 funtów, czyli w przybliżeniu 4,7 mln zł.

Tak wygląda raj.

Źródło: Joemonster

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)