Dobry trend odwrócony. W Polsce znów coraz więcej pijanych kierowców
Jak wynika z przekazanych nam danych, w pierwszym kwartale tego roku policja zatrzymała 22 165 kierowców prowadzących pod wpływem alkoholu. Oznacza to, że po raz pierwszy na przestrzeni ostatniej dekady statystyki dotyczące pijanych na naszych drogach znów zaczęły rosnąć. Z czego to wynika i czy jesteśmy w stanie w ogóle coś z tym zrobić?
13.05.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Redakcji Autokultu zostały udostępnione nowe dane polskiej policji, z których wynika ważna informacja. Po około dekadzie stopniowej poprawy i spadku liczby kierowców zatrzymywanych w stanie nietrzeźwości, trend ten został odwrócony. Statystyki dotyczące pijanych za kółkiem znów rosną – i to znacząco. W pierwszym kwartale policja wykryła 22 165 osoby, które dopuściły się takiego wykroczenia lub przestępstwa. To aż o około 9 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej.
Rzeczywista sytuacja może być tak naprawdę jeszcze gorsza. Z opublikowanego w kwietniu bieżącego roku raportu przygotowanego dla Alcosense Laboratories wynika, że aż blisko co trzeci polski kierowca przyznał, że mógł jeździć samochodem pod wpływem alkoholu. Na drugi dzień po zakrapianej imprezie prowadziła ponad połowa ankietowanych. Blisko połowa nie wie, jakie limity w tym zakresie obowiązują w Polsce.
Bezpiecznie można więc zakładać, że liczba kierowców, którzy wsiadają za kierownicę mając powyżej 0,2 promila alkoholu we krwi, idzie każdego dnia w dziesiątki tysięcy. Według różnych szacunków są to wyniki nawet dziesięciokrotnie wyższe niż te figurujące w policyjnych danych.
Nieświadomy nietrzeźwy? Raczej niewyedukowany
Jako powód, dla którego Polacy siadają za kierownicą w stanie nietrzeźwości, podawana jest nieświadomość. Kierowcy nie chcą bowiem jeździć po alkoholu, ale robią to nie wiedząc, że nie mogą jeszcze prowadzić.
Andrzej Markowski, psycholog transportu i wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Psychologów w Polsce zauważa, że takie tłumaczenie pokazuje dwa główne grzechy polskich kierowców: słabą edukację i arogancję.
– Polscy kierowcy są źle edukowani w tym zakresie, podobnie zresztą, jak i w innych – twierdzi Markowski. – Informacje na temat tego, jak rozkłada się alkohol we krwi i po jakim czasie od wypicia różnych trunków można wsiąść za kierownicę, powinny być rzetelnie przekazywane na kursach przygotowujących do egzaminu na prawo jazdy. Ta tematyka jest w tej chwili traktowana nieprofesjonalnie, o czym wielu kierowców przekonuje się dopiero podczas zatrzymania. Kurs na egzamin do prawa jazdy powinien uczyć nie tylko, jak kręcić kierownicą, ale i jak być odpowiedzialnym kierowcą – mówi psycholog.
Dochodzi do tego problem roli alkoholu w polskim życiu społecznym. W naszych realiach za osobę nietrzeźwą uważa się dopiero kogoś, kto nie może ustać na nogach. Tymczasem w rzeczywistości alkohol zaczyna działać na człowieka już dużo wcześniej.
– U nas alkohol traktowany jest jako coś, co ma oszołomić – zauważa Markowski. – Ta błędna ocena stanu trzeźwości jest tutaj kluczowym problemem. Lwia część kierowców łapanych przez policję w stanie nietrzeźwym jest autentycznie zaskoczona uzyskanym wynikiem.
Alkohol nasz powszedni
Teorie o tym, że w statystykach dotyczących nietrzeźwych kierowców dominują ci złapani na kacu, nie muszą więc oddawać prawdziwego obrazu sytuacji w Polsce. Jak zauważa podinspektor Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, rzeczywiście kontrole przeprowadzane w godzinach porannych zbierają duże żniwo. Jednak łapani wtedy kierowcy niekoniecznie mają za sobą picie wyłącznie poprzedniego wieczora.
– Podczas porannych kontroli policja bardzo często notuje zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, które nie mogą brać się wyłącznie z zatrucia alkoholowego. Aż około 3/4 spośród kontrolowanych kierowców uzyskuje rano wyniki, które kwalifikują się na przestępstwo. Wiele osób sięga rano po "małpkę" lub piwo, czy to w celu "leczenia" kaca, czy z wyrobionego już przyzwyczajenia.
Słowa policjanta potwierdzają inne opublikowane w kwietniu statystyki dotyczące konsumpcji alkoholu w Polsce. Obecnie w naszym kraju sprzedaje się aż trzy miliony "małpek" dziennie, a aż milion z tych butelek przypada na godziny poranne! Butelki o pojemności 100 lub 200 ml z mocnymi trunkami już teraz mają największy udział w całkowitej sprzedaży alkoholu w Polsce i ich popularność przez cały czas rośnie.
Zwiększa się także ogólne spożycie alkoholu. Podczas gdy w latach 70. statystyczny Polak w przedziale wiekowym powyżej piętnastego roku życia wypijał średnio około pięciu litrów czystego alkoholu rocznie, w 2017 roku wynik ten wyniósł już 11 litrów. Lekceważenie norm i zasad społecznych tymczasem zostało w nas to samo. Markowski zauważa, że w Polsce nadal dominuje brak poczucia współodpowiedzialności.
– Wielu nietrzeźwych kierowców wsiada za kierownicę z przekonaniem, że jemu wolno więcej niż innym – zauważa Markowski. – Często są to też przypadki dowartościowania się. To typowe "co, ja nie pojadę?".
Jednocześnie psycholog zauważa, że te zgubne nawyki społeczeństwa się zmieniają.
– Przez bardzo długi czas w Polsce istniały uprzywilejowane grupy, które nie musiały przestrzegać ogólnych zasad, w tym zakazu jazdy po alkoholu – tłumaczy Markowski. – Nie dziwimy się, jeśli w Rosji czy na Ukrainie jakiś oligarcha czy polityk nie zostanie ukarany za jazdę po pijanemu. U nas jest już inaczej. Nie ma już świętych krów. Także doniesienia medialne nie pozwalają tuszować zatrzymań różnych celebrytów, policjantów, polityków czy członków ich rodzin. Stajemy się krajem cywilizowanym jeśli chodzi o normy i reguły. Może nie mamy jeszcze poziomu dyscypliny jak w Szwecji, gdzie niedawno pewna minister straciła stanowisko za płacenie kartą służbową za rajstopy, ale na przestrzeni ostatnich lat zanotowaliśmy duży progres jako społeczeństwo.
Policja coraz ostrzejsza, ale mentalności nie zmieni
Jeśli gdzieś więc doszukiwać się zmian, to w sposobie postrzegania alkoholu przez społeczeństwo. Poziom kontroli trzeźwości kierowców pozostaje w Polsce na mniej więcej tym samym poziomie i jest to poziom wysoki. W każdym roku drogówka każe kierowcom dmuchać w alkomat około 16-18 milionów razy. Według badań Alcosense Laboratories, aż 84 proc. polskich kierowców przyznaje, że było badanych na obecność alkoholu w godzinach porannych co najmniej raz w życiu.
Praca policji w tym zakresie przynosi efekty, bowiem szkodliwość pijanych kierowców na polskich drogach stoi na stosunkowo niskim poziomie. Co ciekawe, pod tym względem jest u nas dużo lepiej niż w krajach Europy Zachodniej. W Polsce jazda po spożyciu alkoholu prowadzi co roku do około 5 proc. ze wszystkich wypadków i wynik ten od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Tymczasem we Francji czy Portugalii pijani kierowcy są odpowiedzialni za aż 29 proc. wszystkich wypadków. Nawet w krajach takich jak Finlandia czy Dania współczynnik ten wynosi odpowiednio aż 24 i 14 proc.
Jak pokazują jednak ostatnie wyniki, na prawdziwą poprawę w walce z tym problemem potrzebujemy jeszcze czasu. Jego rozwiązanie tkwi w głowach polskich kierowców. Podinspektor Kobryś twierdzi, że nie zmienią tego żadne ostrzejsze kary czy wyższe mandaty. Jako przykład podaje analogię z wprowadzonym w 2015 roku przepisem zaostrzającym konsekwencje przekraczania prędkości, czyli odebraniem prawa jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h. Mimo surowych konsekwencji, liczba łamiących ten zakaz rośnie lawinowo.
– W ciągu pierwszego kwartału tego roku liczba pijanych kierowców wzrosła na naszych drogach o około 9 proc. Liczba zatrzymań praw jazdy za przekroczenie w terenie zabudowanym o 50 km/h wzrosła w tym czasie aż o blisko połowę – podsumowuje policjant.