Dobra wiadomość: Suzuki Jimny wraca na rynek. Zła: podrożał bardziej, niż się spodziewasz

W zeszłym roku Suzuki Jimny zniknęło z unijnego rynku przez normy emisji spalin. Była to duża strata dla klientów - model przecież cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Wiedział o tym polski przedstawiciel marki, bo przy okazji powrotu próg wejścia w posiadanie tego modelu podskoczył o 20 procent.

Suzuki Jimny (2021) (fot. Marcin Łobodziński)
Suzuki Jimny (2021) (fot. Marcin Łobodziński)
Mateusz Żuchowski

25.01.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nowa, długo wyczekiwana generacja Suzuki Jimny weszła na polski rynek jesienią 2018 roku, ale już dwa lata później musiała zostać z niego wycofana. Powodem były rygorystyczne normy emisji spalin WLTP, które stawiały na przegranej pozycji małe samochody z wolnossącymi silnikami. Czyli dokładnie takie, jak mierzące 3,65 metra długości, wyposażone w silnik 1.5 o mocy 102 KM i napęd na cztery koła Jimny.

To, co nie podobało się Unii Europejskiej, jednak bardzo podobało się klientom, bo w krajach takich jak Polska ta solidna i dobra w warunkach bojowych terenówka spotykała się ze znacznie większym popytem, niż wynosiły zdolności produkcyjne fabryki w Japonii. Doprowadziło to do nietypowej współcześnie sytuacji, w której egzemplarze z drugiej ręki były sprzedawane za znacznie wyższą cenę, niż wynosiła wartość katalogowa modelu.

Zgodnie z zapowiedziami importera Jimny powrócił na polski rynek. Udało się to po zmianie kwalifikacji auta z osobowego na użytkowe z homologacją N1. Głównym efektem tego ruchu jest wyrzucenie tylnej kanapy na rzecz powiększonej przestrzeni ładunkowej. W praktyce nie jest to jednak duża strata, bo zdecydowana większość właścicieli i tak traktowała Jimny jako model dwuosobowy i jeździło ze złożoną tylną kanapą.

Suzuki Jimny 2021 N1 – wyposażenie

Przy okazji model stracił jednak inne elementy wyposażenia. Nowe, "użytkowe" Jimny standardowo wyposażone jest w światła halogenowe, czarne klamki i stalowe obręcze kół w rozmiarze 15 cali. Jest tempomat, ogrzewane siedzenia i klimatyzacja, ale tylko manualna.

Na takie rzeczy trzeba zwrócić uwagę, ponieważ teraz opisywana, jedyna dostępna wersja wyposażenia 2021 Jimny Pro została wyceniona na 95 500 zł. To o blisko 20 tys. złotych więcej w porównaniu do wartości 77 900 zł, za którą można było dostać podstawowe Jimny przed jego wycofaniem z rynku. Cennikowo 94 900 zł kosztowała już odmiana Elegance z topowym wyposażeniem i automatyczną skrzynią biegów.

Sprzedawcy w salonach w nieoficjalnych rozmowach przyznają mi jednak, że mimo znaczącej podwyżki ceny nie będzie problemu ze zbyciem dostarczonych do Polski samochodów. Tym bardziej że dostępność Jimny'ego na rynku nadal będzie ograniczona ze względu na zdolności produkcyjne fabryki.

Źródło artykułu:WP Autokult
auta terenoweSuzukiSuzuki Jimny
Komentarze (10)