Carlos Ghosn przemówił. Twierdzi, że padł ofiarą spisku
Przebywający od 19 października w więzieniu były prezes Nissana, Renault i Mitsubishi dotychczas stronił od komentowania sytuacji, w której się znalazł. W opublikowanym właśnie wywiadzie dla japońskiej agencji Nikkei Brazylijczyk powiedział, że zawiązał się przeciwko niemu spisek.
30.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po pierwszych, szokujących doniesieniach z października zeszłego roku, według których ówczesny szef i autor aliansu Renault, Nissana i Mitsubishi został zatrzymany na lotnisku w Tokio, zaczęły pojawiać się głosy powątpiewające w słuszność postępowania japońskich organów ścigania.
W uciszaniu tych pogłosek nie pomógł dyrektor generalny Nissana Hiroto Saikawa, który błyskawicznie po aresztowaniu swojego zwierzchnika zwołał konferencję prasową i poinformował na niej o odebraniu Ghosnowi wszelkich funkcji w firmie. Przy okazji krytykował na niej Brazylijczyka tak zażarcie, że w końcu musiał zacząć tłumaczyć się przed obecnymi mediami zapewniając ich, że cała akcja nie została precyzyjnie zaplanowana w celu zmiany rozkładu sił w aliansie Nissana i Renault.
Przebywający już czwarty miesiąc w zakładzie karnym Kosuge Ghosn długo powstrzymywał się przed odnoszeniem się do tych rewelacji, ale w końcu przemówił, dając kolejny argument zwolennikom teorii spiskowej. W trwającym niecałe dwadzieścia minut wywiadzie udzielonym japońskiej agencji informacyjnej Nikkei osadzony nie przebiera w słowach. Mówi w nim, że "nie ma wątpliwości", że postawione mu zarzuty powstały w wyniku "zdrady i szeroko zakrojonym przeciwko niemu spisku".
Ghosn: "Działałem za wiedzą Nissana"
Na głównego architekta tej akcji Ghosn wskazuje dyrektora Nissana Saikawę. Twierdzi, że sprawy przybrały niekorzystny dla niego obrót po spotkaniu obydwu panów we wrześniu, na którym omawiał plany pogłębienia integracji Renault, Nissana i Mitsubishi. Jak się miało okazać w kolejnych tygodniach, w Nissanie – firmie głęboko osadzonej w japońskiej kulturze pracy i dotychczas kierowanej przez doświadczonych Japończyków z kręgów blisko związanych z korporacją – rosła irytacja radykalnymi decyzjami swojego zwierzchnika z innej części świata.
Alians obydwu firm był ponadto zbudowany tak, że znacząco mniejsze Renault znalazło się w posiadaniu 43,4 proc. akcji Nissana, podczas gdy prawie trzykrotnie większy i lepiej zarabiający Nissan uzyskał tylko 15 proc. akcji Renault bez prawa głosu.
Ghosn ustosunkował się także kolejno do wszystkich zarzutów, jakie na nim ciążą. Pierwszy z nich dotyczy wyprowadzenia nielegalnie z Nissana 14,7 miliona dolarów na konto saudyjskiego biznesmena Khaleda al-Juffali. Były prezes Nissana twierdzi, że były to legalne wydatki operacyjne, na które wziął środki z "przysługującej mu rezerwy budżetowej". Pieniędzmi z tej rezerwy mógł dysponować wedle swojego uznania, choć każdy wydatek musiał być zaakceptowany przez czterech reprezentantów zarządu firmy. Tak, według niego, stało się i tym razem.
Zarzuty braku zaraportowania zarobków w wysokości 8,9 miliona dolarów nazwał "zniekształceniem rzeczywistości". Sfinansowanie posiadłości w Rio de Janeiro (gdzie się urodził) i Beirucie (skąd pochodzi jego rodzina) z pieniędzy Nissana określił natomiast jako normalną praktykę w takich przypadkach. Zapewnia on, że decyzje o zakupie tych posiadłości były konieczne i dokładnie skonsultowane z działem prawnym Nissana. Ghosn wskazuje nawet osobę, która miała zorganizować obydwa zakupy – członka zarządu działu prawnego koncernu, Hari Nadę.
Afera w tle konfliktu dyplomatycznego
W ostatnich dniach już po raz kolejny japońska prokuratura odmówiła wypuszczenia Ghosna na wolność, tłumacząc to ryzykiem mataczenia i ucieczki oskarżonego. Ten z kolei zapewnia, że po zwolnieniu nie opuści Japonii i będzie się bronił. Twierdzi też, że jego zwolnienie nie miałoby wpływu na dowody, ponieważ "wszystkie dowody znajdują się u Nissana". A ten jest już firmą niezależną od Ghosna.
Zobacz także
Wywiad Ghosna zbiegł się w czasie z wypowiedzią prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Podczas konferencji w Kairze powiedział on dziennikarzom, że "japońska prokuratura trzyma Ghosna za długo i w zbyt ciężkich warunkach". Prezydent Francji komentował tą sprawę twierdząc, że "zależy mu na sprawiedliwym i przyzwoitym traktowaniu każdego obywatela Francji".
Trzeba jednak pamiętać, że Renault w 15,01 proc. należy także do francuskiego skarbu państwa. Konflikt ten zaczyna więc przybierać już wymiar dyplomatyczny. W Japonii słowa Macrona zostały odebrane jako próba ingerencji zewnętrznego kraju w wymiar sprawiedliwości. Przedstawiciel rządu japońskiego Yoshihide Suga w reakcji na wypowiedź Macrona powiedział, że "proces przeciwko Ghosnowi prowadzony jest według odpowiednich, niezależnych standardów" oraz że "rządy krajów nie powinny angażować się w wewnętrzne decyzje dwóch firm".
Zarówno Nissan, Renault, jak i Mitsubishi nie mają jednak póki co jasnej wizji tego, jakie decyzje powinni dalej podjąć. Kolejne spotkania pomiędzy dyrektorem Nissana Saikawą a nowym prezesem renault Senardem mają być prowadzone już w najbliższych dniach. Ghosn zakończył swój wywiad twierdząc, że "alians pomiędzy Renault a Nissanem jest już nieodwracalny". Saikawa z kolei ripostuje, że "póki co nie ma potrzeby" pogłębiania integracji pomiędzy członkami zbudowanego przez Ghosna aliansu.