Byłem w Zuffenhausen i widziałem rewolucję. Porsche szykuje się na Mission E z hollywoodzkim rozmachem
Porsche już nazywając swój koncept Mission E pokazało, że ma wielkie plany. To nie jest projekt i nie jest też model. To misja. I to misja realizowana z rozmachem, który widziałem na każdym kroku w Zuffenhausen.
25.05.2018 | aktual.: 30.03.2023 13:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Koncept Mission E został zaprezentowany w roku 2015. Od tamtego czasu wydarzyło się bardzo dużo. W Zuffenhausen, czyli części Stuttgartu, w której mieści się gigantyczny zakład Porsche, nastąpiły ogromne zmiany. Wszystko po to, by w garażach klientów obok klasycznie sportowych 911 stanęło hipernowoczesne, elektryczne Mission E.
Porsche zabrało się za przebudowę swoich zakładów w 2017 roku, czyli trochę ponad dwa lata przed planowanym startem produkcji nowego modelu. Ze względu na okoliczną zabudowę nie wchodziło w grę rozwinięcie fabryki na większej przestrzeni. Konieczne było inne zagospodarowanie tego, co Porsche już ma w Zuffenhausen. Budżet? W sumie na cały projekt rozwoju elektromobilności niemiecka marka chce do 2022 roku wydać 6 mld euro, czyli równowartość około 26 mld zł.
Konieczne było zburzenie części zakładów i przeniesienie ich w inne miejsca, na już istniejącym terenie. Ze względu na ograniczenia wysokościowe w okolicy narzucone przez urbanistów, zdobycie większej powierzchni roboczej wiązało się nie z pójściem w górę, a pod ziemię. Wydobyto więc 285 tys. m3 ziemi i zużyto 112 tys. m3 cementu oraz 28 tys. ton stali. W najgłębszym miejscu główny budynek montażowy (Final Assembly) sięga 23 metry pod ziemię.
Nie dało się uniknąć rozbicia całego zakładu produkującego Mission E między różne miejsca na terenie Porsche. Dlatego Body Shop z wspomnianym wyżej Final Assembly połączy 800-metrowy, zabudowany przenośnik.
Tak wielka inwestycja oznacza też wielkie zatrudnienie. Samo Mission E wymaga 1000 nowych pracowników. Porsche musiało więc stanąć przed wyzwaniem logistycznym wspólnie z władzami Stuttgartu. W okolicy powstanie 1200 miejsc parkingowych, a zarządzanie ruchem zostanie zoptymalizowane, by ograniczyć korki z uwzględnieniem przepływu nowego ruchu. Tańsze będą też pociągi, którymi z obrzeży miasta do Porsche będą dojeżdżać nowi pracownicy. Wewnątrz fabryki w Zuffenhausen ruch ma się odbywać głównie na rowerach.
To jednak dopiero początek. Finalnie Porsche chce nam dostarczyć dwie rzeczy: samochód i usługi rozbudowane wokół niego. By dotrzeć do miejsca, w którym przedstawiciele niemieckiego producenta chcieli nam zaprezentować Mission E i opowiedzieć o tym, co dalej z całym projektem, musiałem zjechać pod ziemię, przejść wieloma korytarzami przez pomieszczenia ciemne i puste, jak również sterylnie białe, z 911 GT3 RS pośrodku. I nie, nie pokażę wam tego. Aparaty musiały pozostać w torbach, a obiektywy w telefonach zaklejono.
W końcu, w jednym z wielu bezimiennych pomieszczeń stał on – koncept Porsche Mission E. Jego produkcyjna wersja nie będzie nosić tej nazwy – to już wiemy. Wiemy też, że chociaż nikt tego głośno nie powie, będzie to najsilniejszy konkurent Tesli Model S. Przedstawiciel Porsche zapytany o odniesienie się do dzieła Elona Muska stwierdził, że nie chciałby się wypowiadać na ten temat, ale sami wkrótce się przekonamy, że Mission E będzie prawdziwym Porsche, a nie „one hit wonderem", który po prostu rewelacyjnie przyspiesza. To wskazówka, że nowe, elektryczny brat 911 będzie bardzo skuteczny na zakrętach. Co jeszcze wiemy?
Produkcyjne Mission E ma mieć ponad 600 KM mocy, ponad 500 km zasięgu, mniej niż 3,5 s do 100 km/h i co najważniejsze – będzie oferować bardzo szybkie ładowanie. Dzięki instalacji 800 V (a nie jak u większości konkurentów 400 V) naładowanie akumulatorów od 0 do 80 proc. ma zająć nie więcej niż 15 minut.
Warto tu dodać, że Mission E w praktyce może być bliżej do 911 niż do wielkiej limuzyny. Rozmiarowo nowe elektryczne Porsche jest pośrodku między Neunelferem a Panamerą. Pozycja za kierownicą została podobno żywcem przeniesiona właśnie z 911.
Najbardziej przełomowe ma być wszystko to, co Porsche będzie oferować wokół Mission E, czyli usługi, rozszerzające możliwości interakcji między kierowcą a samochodem. Wielofunkcyjne zegary nowego wozu będą wiedziały, w które miejsce patrzymy. Dzięki śledzeniu ruchu oczu kierowcy, samochód będzie powiększał te wyświetlane funkcje, na które akurat zerkniemy. I to wcale nie jest najbardziej niesamowita część tego auta – to tylko narzędzie, które ułatwi nam korzystanie z wielu rozwiązań.
To, co Porsche właściwie uważa za przyszłość, to szereg usług, oferowanych przez nową firmę-córkę – Porsche Digital. W ramach My Porsche i Porsche ID, kierowca będzie cyfrowo zżyty z samochodem. Już teraz ta rodzina usług pozwala na zarządzanie z poziomu komputera i telefonu swoim autem, kontaktowanie się z dilerem i dostępem do aplikacji z poziomu pojazdu.
Teraz wachlarz usług ma iść jeszcze dalej. Porsche Digital będzie, z zastrzeżeniem pełnego bezpieczeństwa i używania danych wyłącznie w celu poprawy komfortu kierowcy, analizować nasze zachowania za sterami auta. Samochód ma rozpoznawać, że to my wsiedliśmy za kierownicę. Dzięki temu nie tylko ustawi nasz fotel, kierownicę i lusterka. Puści też naszą ulubioną muzykę, dostosuje wszystkie ustawienia samochodu do naszych potrzeb.
Co ważne, nie zrobi tego tylko nasze auto. Zrobi to każde nowe Porsche na świecie. Nawet jeśli weźmiecie 911 z wypożyczalni, ona będzie wiedzieć, kto siedzi za kierownicą i od razu ustawi wszystko tak, byście poczuli się, jak w swoim własnym aucie.
Na liście nowych usług jest też Predictive Maintnance. To system, który sam będzie oceniał np., że wkrótce klocki hamulcowe będą wymagać wymiany. Namiastka sztucznej inteligencji zaopiekuje się naszym samochodem, by zawsze był w doskonałym stanie.
U progu 70. urodzin sportowych modeli Porsche, marka z Zuffenhausen wchodzi w nową epokę. Wkrótce efekty tej przemiany zobaczymy na ulicach. Co ważne, Porsche absolutnie nie zapomina o swojej spuściźnie, o czym przekonałem się sam, sprawdzając na torze Porsche 911 GT3 i GT3 RS. O tym przeczytacie na Autokult.pl już wkrótce.