Bolesne zderzenie z rzeczywistością...
Czyli krótka foto-notka o Audi Q7.
03.02.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jest takie powiedzenie, że czasem lepiej nie spotykać swoich bohaterów z dzieciństwa, bo można się tylko rozczarować.
Kiedy pierwszy raz ujrzałem to auto w Gran Turismo 4, jako Pikes Peak Quattro, oszalałem na punkcie tego konceptu. Od tego czasu wiedziałem, że chcę takiego SUV-a. Po jeździe testowej Audi Q7 muszę z bólem przyznać, że jestem rozczarowany.
Owszem, z przodu samochód prezentuje się bardzo majestatycznie, z tyłu niestety przypomina smutnego trolla. Sytuacji tej nie ratuje wysoko umieszczona linia podłogi, a co za tym idzie - próg załadunku na sporej wysokości.
Do kolejnych wad Audi muszę zaliczyć połączenie 3-litrowego silnika Diesla z sześciobiegowym automatem. Czas reakcji pedału gazu pozostawię bez komentarza - pory roku się szybciej zmieniają. Ale czy w takim razie jest to zły samochód? Niekoniecznie.
Na tylnych siedzeniach w komfortowych warunkach mogą podróżować 3 osoby, z czego skrajne fotele mają możliwość położenia do pozycji prawie leżącej.
Kolejnym plusem jest bagażnik, który łatwiej nazwać hangarem ze względu na swoje rozmiary.
Śmiem twierdzić że jest to idealne auto na zimowe wypady, a przy przełączeniu zawieszenia w tryb lift/offroad, bezproblemowo wjedziemy na każdy stok narciarski (pod warunkiem że zrobimy to wolno, maksymalny prześwit utrzymywany jest przy prędkościach poniżej 20km/h).
I ostatnia rzecz - moim zdaniem najlepsza. Jeżdżąc Audicą można poczuć się jak król drogi, patrząc na wszystkie samochody z góry. I o to właśnie w tym aucie chodzi.