Ceny aut oszalały. Kompakty dobrem luksusowym
Samochód klasy kompakt jest przynajmniej od lat 70-80. XX wieku postrzegany jako podstawowe auto rodzinne dla każdego. To właśnie w tym segmencie kolejne modele świeciły triumfy sprzedaży. Na takiej definicji m.in. Corolla zbudowała potęgę Toyoty, a Golf Volkswagena. Dziś te auta kosztują tak dużo, że można by się zastanowić, czy kompakt to już nie jest przypadkiem dobro luksusowe.
12.03.2023 | aktual.: 13.03.2023 10:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W krajach rozwiniętych samochody kompaktowe były i jeszcze są czymś w rodzaju auta podstawowego (tzw. family car). Wcześniej tę rolę pełniły modele segmentu B (tzw. small family car lub subkompakt), które zmotoryzowały wiele krajów, ale z czasem, mniej więcej od lat 90., zaczęły odgrywać rolę samochodów miejskich, drugich w rodzinie, mniejszych, oszczędniejszych, tańszych w zakupie, na dojazdy do pracy czy sklepu. Często są kupowane do pary z czymś większym typu minivan lub SUV, albo model klasy średniej. Natomiast podstawowym autem rodzinnym od kilku dekad pozostaje kompakt, jak VW Golf, Opel Astra, Toyota Corolla czy Fiat Tipo.
Czy rzeczywiście samochody aż tak podrożały?
Jeszcze dwie-trzy dekady temu rzeczywiście auto kompaktowe kosztowało tyle, że osoby należące do tzw. klasy średniej na Zachodzie mogły sobie pozwolić na nowy model co kilka lat i nie był to duży wydatek. Tak przez dziesięciolecia budowano potęgę wielu gospodarek i na tym duże koncerny motoryzacyjne zarabiały krocie. Kompakt był modelem obowiązkowym dla każdego liczącego się producenta. Dzięki temu od dekad do krajów takich jak Polska przyjeżdżały kilkuletnie samochody używane, na które było nas stać.
Na Zachodzie auto kompaktowe kosztowało kilka lat temu kilkanaście tys. euro. W Polsce można było kupić kompakt za ok. 60-70 tys. zł. Była to cena akceptowalna dla osób zarabiających nieźle, ale nie dużo. Obecnie bez 100 tys. zł, co jest też samo w sobie barierą psychologiczną, nie należy nawet zaprzątać sobie głowy poszukiwaniem auta tej klasy.
Wydawać by się mogło, że dziś samochody kompaktowe to niemal dobro luksusowe, zwłaszcza w Polsce. Przykładowo cena pięciodrzwiowego Volkswagena Golfa w roku 2018 wynosiła ok. 62 tys. zł. Obecnie jest to 115 tys. zł (nie, to nie jest błąd).
Na te ceny należy jednak patrzeć przez pryzmat zarobków, choć należy pamiętać, że ani najniższa krajowa, ani tym bardziej średnia pensja nie oddają rzeczywistego poziomu życia Polaków. Niestety to właściwie jedyne dane, na jakich można się opierać.
Jak więc ma się zmiana cen pojazdów do średniej pensji wg. danych GUS? W 2018 roku trzeba było odłożyć ok. 19 wypłat na zakup nowego Golfa – dziś to ok. 18 pensji. Jak zatem widać, stosunek cen samochodów do średnich zarobków jest korzystniejszy teraz niż 5 lat temu. Jeśli porównamy to z najniższą krajową, to okazuje się, że jest podobnie. W 2018 r. trzeba było wydać 33 minimalne wynagrodzenia na zakup nowego Golfa, a w tym roku… dokładnie tyle samo. Tu jeszcze warto podkreślić, że obecnie najniższa cena Golfa dotyczy wariantu 1.5 TSI o mocy 150 KM. Pięć lat temu był to silnik 1.0 TSI o mocy 85 KM!
Niemniej nominalne ceny samochodów, jeśli patrzy się na nie jeszcze przez pryzmat tych, które kupowaliśmy kilka lat temu, a obecnie chcemy je wymienić na nowe, wprost przyprawiają o zawrót głowy. Toyota właśnie pochwaliła się przed weekendem limitowaną wersją Undercover swojego najmniejszego samochodu Aygo X. Cena? 87 900 zł! Za samochód, w którym nie da się sensownie pojechać w cztery osoby, prawie nie ma bagażnika, a pod maską pracuje 72-konny silnik 1.0.
Pięć lat temu za taką kwotę można było wyjechać z salonu Toyoty dowolną wersją silnikową Corolli w specyfikacji Premium. Można było kupić 132-konny wariant z automatyczną skrzynią w bogatej już specyfikacji Comfort. Idąc do salonu Dacii, dało się za 85 tys. zł kupić Dustera z dieslem, napędem na cztery koła i do tego wybierając wszystkie dostępne w konfiguratorze opcje.
Ile dziś trzeba zapłacić za auto kompaktowe?
Przez ostatnie lata najtańszym samochodem kompaktowym był Fiat Tipo. Pomimo pewnych braków w kwestii wyposażenia, był pełnowymiarowym kompaktem z dużym bagażnikiem i sensownymi silnikami. Oczywiście o cenach takich jak pięć lat temu można już zapomnieć (w 2018 r. od 55 000 zł). Obecnie nowe Tipo, ponieważ auto przeszło gruntową modernizację, kosztuje od 88 000 zł. Nie jest też już najtańszym modelem kompaktowym na rynku. Teraz jest to nieco "naciągany" kompakt, ale wciąż pojemny, czyli Škoda Scala kosztująca od 77 850 zł.
Poniżej lista samochodów klasy kompakt ułożona od najtańszego do najdroższego z uwzględnieniem najtańszych dostępnych wersji zarówno silnikowych i wyposażenia. Pod listą znajdziecie jeszcze komentarz, ponieważ co do niektórych modeli są uwagi warte uwzględnienia przy ocenie ich ceny.
- Škoda Scala 1.0 (105 KM) – od 77 850 zł,
- Dacia Jogger 1.0 (100 KM) – od 81 800 zł,
- Fiat Tipo 1.0 (100 KM) – od 88 000 zł,
- Hyundai Elantra 1.6 (123 KM) – od 88 900 zł,
- Kia Ceed 1.0 (120 KM) – od 92 900 zł,
- Hyundai i30 1.0 (120 KM) – od 94 000 zł,
- Renault Megane 1.3 (140 KM) – od 97 900 zł,
- Škoda Octavia 1.0 (110 KM) – od 100 200 zł,
- Citroën C4 1.2 (100 KM) – od 100 350 zł,
- Toyota Corolla Sedan 1.5 (125 KM) – od 102 900 zł,
- Mazda 3 2.0 (150 KM) – od 108 900 zł,
- Opel Astra 1.2 (110 KM) – od 109 800 zł,
- Peugeot 308 1.2 (130 KM) – od 113 300 zł,
- Seat Leon 1.5 (150 KM) – od 114 900 zł,
- Audi A3 1.0 (110 KM) – od 110 500 zł,
- Volkswagen Golf 1.5 (150 KM) – od 115 090 zł,
- Ford Focus 1.0 (125 KM) – od 116 450 zł,
- Toyota Corolla 1.8 (140 KM) – od 120 900 zł,
- Subaru XV 1.6 (114 KM) – od 121 288 zł,
- BMW Serii 1 1.5 (109 KM) – od 129 500 zł,
- Cupra Leon 1.5 (150 KM) – 130 000 zł,
- Mercedes Klasy A 1.3 (136 KM) – od 154 000 zł,
- Nissan Leaf EV (150 KM) – od 155 900 zł,
- Honda Civic 2.0 (143 KM) – od 157 700 zł
Podobnie jak Škoda Scala, niepełnowartościowym kompaktem jest Dacia Jogger, a tu dodatkowo samochód występuje tylko z nadwoziem kombi. Zatem najtańszym prawdziwym kompaktem na rynku jest Fiat Tipo. Natomiast i ten model nie do końca da się porównać z innymi autami segmentu C z racji wykonania oraz ograniczonego wyposażenia. Bezpośrednie porównanie Tipo z klasycznymi kompaktami subiektywnie daje odbiór dwóch różnych klas samochodu. Dopiero wyższe standardy wyposażenia i wykończenia Tipo można przyrównać do podstawowych konkurencji.
Kolejnym autem wymagającym komentarza jest drogi w zestawieniu Ford Focus. Trzeba jednak podkreślić, że Ford zrezygnował z czegoś takiego jak wersja bazowa, a najniższą specyfikacją jest Titanium Design. Jeszcze do niedawna specyfikacja Titanium była najwyższą. Zaskoczeniem może być wysoka cena VW Golfa, ale tu warto zaznaczyć, że jest to mocny wariant silnikowy, a co ciekawe jest on o 700 zł tańszy od wersji z silnikiem 1.0, ale z układem miękkiej hybrydy.
Horrendalna cena Hondy Civic też da się po części uzasadnić. Samochód ten występuje tylko w wersji hybrydowej, a zatem z automatyczną skrzynią biegów. Niemniej Toyota oferuje hybrydę o podobnej mocy za 37 tys. zł mniej. Inna sprawa, że jest to samochód sporo mniejszy.
W przypadku Corolli też należy się wam wyjaśnienie, bo w powyższym zestawieniu są dwa modele – hatchback i sedan. Sedan nie jest klasycznym kompaktem w europejskim rozumieniu, ale podałem jego ceny dla porównania. To samo dotyczy Hyundaia Elantry, swoją drogą stosunkowo taniego modelu.
Kia i Hyundai okazują się markami, które oferują najtańsze klasyczne samochody kompaktowe na rynku. Co więcej, moc ich silników przewyższa nieznacznie moc niektórych rywali. Są to też auta, które da się kupić za mniej niż 100 tys. zł. Do tego grona dołącza jeszcze Renault Megane – prawdziwy hit, bo za niewiele większą kwotę można już kupić stosunkowo mocny model.
Warto zwrócić uwagę, że jeśli mówimy o stosunkowo mocnych autach, to bardzo korzystnie wypada cena Mazdy 3 – do niedawna jednego z najdroższych kompaktów na rynku. Obecnie to jeden z nielicznych modeli oferujących w wersji podstawowej stosunkowo duży silnik o dobrej mocy.
Zobacz także
Na dwa inne modele należy spojrzeć nieco inaczej. Elektryczny Nissan Leaf ma stosunkowo wysoką cenę, ale jeśli kupimy auto w programie "Mój elektryk", to po podstawowym dofinansowaniu zapłacimy a nie realnie 137 150 zł, a z kartą dużej rodziny 128 900 zł. Drugim modelem jest nawet nieźle wycenione Subaru XV. Tu jednak cena opiera się bezpośrednio na kursie euro i podana kwota jest szacunkowa. Na korzyść tego samochodu przemawia standardowy napęd na cztery koła.