Artega została przejęta i zakończyła produkcję sportowych aut

Niemiecki producent Artega w lipcu ogłosił bankructwo. Wszystkie zasoby spółki właśnie przejęła firma Paragon AG, ta sama, która pozbyła się aktywów przedsiębiorstwa 2 lata temu. Artega ma się przebranżowić i nie będzie już wytwarzała sportowego modelu GT, zwanego niemieckim Lotusem.

Artega została przejęta i zakończyła produkcję sportowych aut
Wojciech Kaczałek

09.10.2012 | aktual.: 12.10.2022 17:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Założona w 2006 r. marka Artega miała podnieść prestiż Paragon AG, przedsiębiorstwa wytwarzającego podzespoły samochodowe (od spojlerów, przez elementy wykończenia wnętrza, po wycieraczki). Pierwsze egzemplarze wyprodukowanych przez firmę aut trafiły do klientów w 2008 r.

Obraz

Jedynym modelem w gamie był przypominający Lotusa Evorę model GT, napędzany przez silnik z Volkswagena Passata R36. Jednostka o pojemności 3,6 l i mocy maksymalnej 300 KM była sprzężona z dwusprzegłową skrzynią biegów DSG. Na bazie GT skonstruowano też odmianę targa oraz elektryczną wersję SE, która miała wejść do produkcji w tym roku.

Nadwozie zaprojektował Henrik Fisker, odpowiedzialny m.in. za BMW Z8 i Astona Martina Vantage. W powstanie Artegi byli też zaangażowani Karl Heinz Kalbfell (były szef Alfa Romeo, Maserati i Rolls-Royce’a) oraz związany z Porsche Manfred Gotta.

Kryzys gospodarczy sprawił, że młody producent szybko popadł w kłopoty finansowe. Prezes Artegi i Paragon AG Klaus Dieter Frers zdecydował się sprzedać w 2010 r. sportową markę meksykańskiej firmie Tresalia Capital, która ma m.in. udziały w firmie wytwarzającej popularne piwo Corona.

Pod nowym zarządem sprzedaż GT też nie szła dobrze. Artega w lipcu ogłosiła bankructwo. Hale, sprzęt i sztab zostały przejęte przez Paragon. Przedsiębiorstwo zdecydowało o zaprzestaniu produkcji samochodów. Zasoby Artegi zostaną wykorzystane m.in. do prac nad częściami do pojazdów elektrycznych.

Źródło: AutoblogStockwatch

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)