Abarth 500C - ukąszony: ostatnie rozdanie [test autokult.pl]
Wszystko, co dobre, szybko się kończy - to zdanie świetnie podsumowuje moją przygodę z jadowitymi autami spod znaku skorpiona. Po Punto EVO, 500 EsseEsse oraz Grande Punto przyszła pora na ujarzmienie ostatniego ze współczesnych Abarthów - modelu 500C. Czy ten skorpion z miękkim, płóciennym dachem okaże się najmniej jadowity z całej rodziny?
28.10.2011 | aktual.: 18.04.2023 11:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszystko, co dobre, szybko się kończy - to zdanie świetnie podsumowuje moją przygodę z jadowitymi autami spod znaku skorpiona. Po Punto EVO, 500 EsseEsse oraz Grande Punto przyszła pora na ujarzmienie ostatniego ze współczesnych Abarthów - modelu 500C. Czy ten skorpion z miękkim, płóciennym dachem okaże się najmniej jadowity z całej rodziny?
Już zwykła pięćsetka zwraca uwagę na ulicy i często wywołuje uśmiech na twarzach przechodniów. Wersja 500C po kuracji Abarth działa na wszystkich niczym magnes. Gdy poruszałem się po ulicach stolicy, nie było osoby, która nie obejrzałaby się za tym maluchem. Mały skorpion, przyozdobiony dwukolorowym lakierem nadwozia, w miejskiej dżungli jest niczym gwiazda na czerwonym dywanie w Cannes. Kobiety piszczą na jego widok, a mężczyźni z zaciekawieniem odwracają głowę z nadzieją, że za kierownicą ujrzą piękną niewiastę. Muszę z góry przeprosić wszystkich tych, którzy zamiast niej wewnątrz auta zobaczyli mnie.
Wnętrze Abartha 500C, oczywiście z wyjątkiem szmacianego dachu oraz dużego emblematu 500C na desce przed fotelem pasażera, jest takie samo jak w odpowiedniku w wersji z tradycyjnym, twardym dachem. Kierowca ma przed oczami tak samo nieczytelny prędkościomierz z obrotomierzem, z lewej strony ochoczo podskakuje i opada wskaźnik doładowania, a z tyłu jest tak mało miejsca, że skórę, której użyto do wykończenia tylnej kanapy, można by było przeznaczyć na inny, bardziej szczytny cel.
Wszystkie te mniej lub bardziej praktyczne rzeczy schodzą na dalszy plan w momencie przekręcenia kluczyka i obudzenia małolitrażowej bestii drzemiącej pod przednią maską. Oczywiście turbodoładowaną 140-konną jednostkę napędową o pojemności 1,4 l trudno nazwać prawdziwą bestią, jednak dzięki opcjonalnemu wydechowi Record Monza symfonia wydobywająca się z czterech końcówek rur wydechowych powoduje gęsią skórkę. Ochrypłe parskanie i bulgot idealnie pasują do dźwięku tego maleństwa. Przez soczyste strzały z wydechu, towarzyszące niemalże każdej zmianie biegów, z pewnością nie zyskałem sympatii mijanych rowerzystów.
W Abarthach w wersji 500C znajduje się pięciobiegową przekładnia zautomatyzowana. Ta wymagająca 5000 zł dopłaty skrzynia biegów niestety nie zdobyła mojego serca. Do doboru przełożeń nie mam zastrzeżeń, reakcja na nagłe wciśnięcie pedału gazu w podłogę mieści się w akceptowalnych przedziałach czasowych, ale każdorazowej zmianie biegów towarzyszą mocno odczuwalne szarpnięcia. W praktyce wygląda to tak, jakby podczas żwawego przyspieszania ktoś zaciągał na chwilę hamulec z okrzykiem: Hola, hola nie tak szybko!
Operowanie biegami za pomocą praktycznych łopatek zamontowanych na kolumnie kierownicy również nie rozwiązuje tego nieprzyjemnego problemu. Dopiero gdy przy zmianie biegu przy użyciu łopatki zdejmie się nogę z gazu, auto pozostanie niewzruszone, a kierowca nie odczuje szarpnięcia. Aby w miarę komfortowo czuć się za kierownicą tego małego skorpiona, trzeba zdejmować nogę z gazu przy każdej zmianie przełożenia. Powstaje więc pytanie: po co dopłacać do zautomatyzowanej przekładni?
Trochę się zagalopowałem, pisząc o komforcie za kierownicą Abartha 500C. Siedemnastocalowe felgi, krótki rozstaw osi oraz twarde jak skała zawieszenie sprawiają, że o wygodzie można zapomnieć. Oczywiście chyba każdy, kto decyduje się na zakup takiego samochodu, liczy się z marginalnym wręcz pojęciem komfortu oferowanym przez tego malucha, jednak szybsza jazda po polskich drogach czasami ociera się już o sport ekstremalny.
Pięćsetka niczym piłeczka pingpongowa podskakuje nerwowo na każdej nierówności, a każda wystająca z asfaltu studzienka widziana zza kierownicy tego Abartha wydaje się mieć niebotyczne rozmiary. Ponieważ reakcja silnika na każde dodanie gazu jest żywiołowa, cały czas trzeba być skupionym podczas jazdy tym autem po polskich drogach. Mimo swej teoretycznej niepozorności ten mały skorpion potrafi zaskoczyć kierowcę nerwowym zachowaniem.
Wspomnę jeszcze o samym silniku, który w porównaniu z wersją hatchback ma 5 KM więcej. Pomimo tego cięższa o 50 kg wersja z dachem typu landaulet rozpędza się do pierwszej setki o 0,2 s wolniej od swojej bardziej standardowej odmiany, czyli w 8,1 s. Na zadowalającym poziomie pozostaje spalanie, które w cyklu mieszanym przy bardzo zróżnicowanym stylu jazdy wyniosło 9 l.
Być może zastanawiacie się, dlaczego do tej pory nie napisałem szerzej o tym, co jest znakiem rozpoznawczym nadwozia typu landaulet, czyli rozsuwanym dachu. Otóż w przypadku tego skorpiona jest to tylko gadżet, który pozwala jeszcze bardziej wyróżniać się z tłumu oraz delektować słońcem, błękitem nieba i dźwiękiem układu wydechowego. Czy to z kawałkiem stali nad głową, czy ze szmatą na dachu, Abarth 500 daje olbrzymią frajdę z jazdy i zapewnia dużą dawkę emocji.
Cena startująca od około 72 tys. zł na pierwszy rzut oka nie wydaje się okazją sezonu, jednak chyba jedyny konkurent pięćsetki, czyli Mini, jest jeszcze droższy. Całokształt tego nieco szalonego auta psuje zautomatyzowana skrzynia biegów. Warto zastanowić się nad wyborem wersji z manualną przekładnią, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na opcjonalny wydech Record Monza, którego dźwięk jest muzyką dla uszu.
Tak kończy się saga skorpionów publikowana w naszym serwisie. Bądźcie jednak czujni - nie wiadomo skąd i nie wiadomo gdzie jadowity Abarth może Was zarazić swoim uzależniającym jadem.
- nieziemski styl
- niezłe osiągi
- rzadko spotykany typ nadwozia
- opcjonalny wydech Record Monza
- zautomatyzowana skrzynia biegów
- zbyt twarde i nerwowe zawieszenie jak na polskie drogi
Testowany egzemplarz: | Abarth 500C |
Silnik i napęd: | |
Typ: | R4, Turbodoładowany |
Rodzaj paliwa: | Benzyna |
Ustawienie: | Poprzecznie |
Rozrząd: | 16V DOHC |
Objętość skokowa: | 1368 cm3 |
Stopień sprężania: | 10,80:1 |
Moc maksymalna: | 140 KM (przy 5500 rpm) |
Moment maksymalny: | 206 Nm (przy 2000 rpm) |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 100 KM/l |
Skrzynia biegów: | 5-biegowa, zautomatyzowana |
Typ napędu: | FWD, przedni |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane |
Hamulce tylne: | Tarczowe |
Zawieszenie przednie: | Kolumna McPhersona |
Zawieszenie tylne: | belka |
Układ kierowniczy: | Wspomagany |
Koła, ogumienie przednie: | 17'' 205/40 R17 |
Koła, ogumienie tylne: | 17'' 205/40 R17 |
Masy i wymiary: | |
Typ nadwozia: | Landaulet |
Liczba drzwi: | 2 |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | 0,320 |
Masa własna: | 1160 kg |
Stosunek masy do mocy: | 8,29 kg/KM |
Długość: | 3657 mm |
Szerokość: | 1627 mm |
Wysokość: | 1488 mm |
Rozstaw osi: | 2300 mm |
Rozstaw kół przód/tył: | 1409/1402 mm |
Test zderzeniowy EuroNCAP: | 5 gwiazdek |
Osiągi: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 8,1 s |
Prędkość maksymalna: | 205 km/h |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto): | 8,5 l/100 km |
Katalogowe zużycie paliwa (trasa): | 5,4 l/100 km |
Katalogowe zużycie paliwa (mieszane): | 6,5 l/100 km |
Pojemność zbiornika paliwa: | 35 l |
Emisja CO2: | 151 g/km |
Pojemność bagażnika: | 182 l |
Cena: | Abarth 500C MT od 72 090 zł |