5 miejsc, w których od 1 lipca łatwiej będzie stracić prawo jazdy
Rząd policzył, że od 1 lipca w związku z nowymi przepisami średnio rocznie 40 tys. kierowców straci prawo jazdy. Po analizie zasad dotyczących ograniczeń prędkości oraz ich odwoływania przedstawiam sytuacje drogowe, na które już dziś warto zwrócić uwagę, by wykorzenić złe nawyki i nie "wpaść" w czasie wakacji.
12.02.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe przepisy już na wakacje
Zgodnie z zapowiedziami rządu od 1 lipca każdy kierowca, który przekroczy dopuszczalną prędkość o ponad 50 km/h straci obligatoryjnie prawo jazdy na trzy miesiące. Do tej pory dotyczyło to wyłącznie obszaru zabudowanego. Kierowcy przejdą prawdziwą próbę podczas wakacji, a być może właśnie chodzi o to, by w tym okresie mocno zmniejszyć zagrożenie wynikające z przekraczania prędkości.
Przeanalizowałem zawiłości dotyczące ograniczeń prędkości poza obszarem zabudowanym, zasady ich odwoływania oraz to, co widzę na co dzień na drogach i przygotowałem opis pięciu sytuacji, w których choćby z przyzwyczajeń czy niewiedzy będzie można łatwo stracić prawo jazdy. Radzę już teraz wykorzeniać złe nawyki.
Bramki na autostradzie
W mojej opinii, jeśli policjanci będą mierzyć prędkość przy bramkach na autostradzie, to właśnie tam kierowcy będą regularnie tracić prawo jazdy. Powód jest prosty - dopuszczalna prędkość przed samymi bramkami jest bardzo niska względem dopuszczalnych na autostradzie 140 km/h. Obowiązuje tam ograniczenie do 40 km/h, a nierzadko widziałem patrole właśnie w takich miejscach.
Pierwsze znaki – zwykle ograniczenie do 100 km/h - są ustawione odpowiednio wcześniej, a potem trzeba już mocno zwolnić. Natomiast zbyt wczesne wytracanie prędkości powoduje, że inni kierowcy wyprzedzają, jakby bramka była metą wyścigu.
Moja rada
Kiedy widzicie znak informujący o bramkach/opłatach na autostradzie, już wtedy zdejmijcie nogę z gazu. Łagodne wytracanie prędkości pozwoli nie tylko przywyknąć do jej znaczącego spadku, ale i będzie przyjemniejsze dla pasażerów, zwłaszcza śpiących dzieci. Jeśli wcześniej jechaliście nie szybciej niż 140 km/h, prędkość auta bardzo dobrze dopasuje się wówczas do postawionych znaków.
Drogi ekspresowe
O ile nie obserwuję już regularnego, znacznego przekraczania prędkości na autostradach, jak to było jeszcze 10-15 lat temu, o tyle na drogach ekspresowych dzieją się "cuda". Można odnieść wrażenie, że zdaniem niektórych dopuszczalna prędkość to minimum 140 km/h. Do tego nie każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że obowiązują tam dwa ograniczenia regulowane konstrukcją drogi.
Na drodze ekspresowej jednojezdniowej (pasy ruchu w obu kierunkach wyznaczone są na jednej jezdni) dopuszczalna prędkość to 100 km/h. Dopiero na drodze dwujezdniowej ograniczenie wzrasta do 120 km/h. Uwaga: nie należy tego mylić z liczbą pasów ruchu.
Na takich trasach regularnie widuję kierowców łamiących ograniczenia prędkości. Tym bardziej że zmieniają się one dość często, np. pojawiają się znaki zmniejszające prędkość do 70 km/h.
Jeszcze gorzej może być na nowo wybudowanych trasach, których sporo planuje się oddać do użytku w niedalekiej przyszłości. Czy to obwodnice, czy drogi ekspresowe lub autostrady, niedługo po otwarciu tras obowiązują tam limity, których docelowo nie będzie. Wszystko ze względu na trwające wciąż prace, a takie limity też bardzo łatwo przegapić.
Ostatnio jadąc nową trasą S17 w kierunku Lublina, sam miałem sporo wątpliwości co do obowiązującego limitu prędkości, ale gdybym miał oceniać go po zachowaniu kierowców, to szacowałbym ograniczenie na jakieś... 160 km/h! Odnoszę wrażenie, że po 1 lipca odbędzie się tam prawdziwa "rzeź" praw jazdy.
Moja rada
O ile na autostradzie dopuszczalna prędkość zmienia się dość rzadko, o tyle na drogach ekspresowych wręcz przeciwnie. Jeździ się podobnie, ale trzeba bacznie obserwować znaki drogowe. Dobrym pomysłem jest włączenie nawigacji lub jakiejś aplikacji informującej o ograniczeniach, które bardzo łatwo przegapić.
Odwołania ograniczeń prędkości na drodze szybkiego ruchu
O ile z reguły wiemy, co odwołuje ograniczenie prędkości, o tyle można odnieść wrażenie, że nie bardzo wiemy, co go nie odwołuje. Jednym z najlepszych przykładów jest znak "droga ekspresowa" lub "autostrada", który jest postawiony niedaleko za znakiem z ograniczeniem prędkości.
Niestety, wielu kierowców w takich miejscach zaczyna przyspieszać, nie mając świadomości, że niebieska tablica nie odwołuje ograniczenia, a jedynie informuje o statusie drogi. Łatwo wtedy rozpędzić się do 120 km/h, podczas gdy obowiązujący limit to np. 70 km/h.
Co w takiej sytuacji odwoła ograniczenie? Musi to być znak odwołujący ograniczenie prędkości lub rozwidlenie dróg, ale tylko wtedy, kiedy znajduje się na naszej jezdni i dotyczy ono pasów ruchu, po których możemy się poruszać. Podobnie jest w sytuacji odwrotnej, czyli znak określający koniec drogi szybkiego ruchu nie odwoła wcześniej postawionego ograniczenia prędkości.
Moja rada
Nie poddawajcie się presji innych kierowców, którzy z dużym prawdopodobieństwem po zauważaniu znaku informującego o drodze szybkiego ruchu zaczną przyspieszać.
Znak miejscowości i limit prędkości
Nie każdy kierowca zdaje sobie sprawę z faktu, że zielony znak z nazwą miejscowości nie ogranicza prędkości do 50 km/h. Jest to jedynie informacja, przez jaką miejscowość przebiega droga, ale nie biegnie ona przez obszar zabudowany. Jednak niekiedy pod taką tablicą montuje się znak z ograniczeniem prędkości i tu może pojawić się problem.
Technicznie nie znajdujemy się w obszarze zabudowanym, tylko poza nim, więc nie obowiązują przepisy dotyczące takiego obszaru. Natomiast w praktyce i zgodnie z przepisami, jeśli pod znakiem miejscowości zamocowano znak z ograniczeniem prędkości, to obowiązuje ono w całej miejscowości, chyba że jest wcześniej odwołane stosownym znakiem. Nie odwołują go natomiast skrzyżowania, tak jak ma to miejsce na drogach poza obszarem zabudowanym.
Moja rada
W takich miejscach nieprzypadkowo postawiono znak ograniczający prędkość, więc warto go przestrzegać ze względu na bezpieczeństwo. Ze zwiększeniem prędkości najlepiej poczekajcie do znaku "koniec miejscowości".
Wiadukty i tunele
W Polsce nie ma aż tak wielu tuneli jak w niektórych krajach z większymi obszarami górzystymi, zatem nie mamy aż tak wyrobionego nawyku zwalniania w takich miejscach. Trudno się spodziewać patroli policji z miernikami prędkości w tunelu, ale mogą mierzyć prędkość na wyjeździe lub pod wiaduktami, pod którymi też nierzadko stawia się ograniczenia. Pozostają również nieoznakowane radiowozy.
Moja rada
Często ograniczenia prędkości w tunelach i pod wiaduktami są dość duże, np. do 60 km/h, zatem łatwo w nie wpaść z "prędkością podróżną" 110-120 km/h. Nie lekceważcie takich miejsc nie tylko z powodu ryzyka utraty prawa jazdy, ale także bardzo poważnych konsekwencji wynikających z wypadku, zwłaszcza w tunelu. Moim zdaniem jeśli policja będzie chciała zastawiać "pułapki", to najlepszym miejscem będzie wyjazd.