Zaczynają akcje z samego rana. Kierowcy "wpadają", bo dobrze się czują

Często mówi się, że alkohol jest zdradliwy. Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy, że najbardziej zdradliwy jest on na drugi dzień po spożyciu.

Podejrzanie jadących kierowców najpierw bada się alkomatem. Gdy to nic nie daje, w ruch idzie narkotest
Podejrzanie jadących kierowców najpierw bada się alkomatem. Gdy to nic nie daje, w ruch idzie narkotest
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja

08.04.2024 19:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czy zastanawialiście się kiedyś, jaki jest powód, dla którego policja organizuje akcje o nazwie "Trzeźwy poranek"? Otóż nie dzieje się to przypadkiem. Kierowcy, którzy "wpadają" po alkoholu, to najczęściej ci, kiedy spożyli napoje z procentem dzień wcześniej. Wsiadają za kierownicę, ponieważ wydaje im się, że już są trzeźwi.

Przykładowo, impreza trwała do późnych godzin nocnych, alkoholu było dużo, a następnego dnia trzeba jechać do pracy. Jeśli ktoś nie ma alkomatu, trudno określić, czy nie ma się już żadnych promili. Myślenie, że jeśli czujecie się dobrze, to można jechać, a jeśli źle, to nie, jest niezwykle zdradliwe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ale dlaczego tak się dzieje? Dobre samopoczucie krótko po wypiciu dużej ilości alkoholu oznacza, że jego stężenie w organizmie jest jeszcze dość wysokie. To właśnie dlatego czujemy się dobrze. Gdy jesteśmy pijani, nie czujemy jeszcze bólu głowy charakterystycznego dla kaca.

Z kolei złe samopoczucie pojawia się wtedy, kiedy poziom alkoholu w organizmie zaczyna gwałtownie spadać, choć niekoniecznie do zera. Zazwyczaj nazywamy to kacem. Boli nas wtedy głowa, jesteśmy zmęczeni, ogólnie mamy zły nastrój. Co ważne, gdy czujemy, że mamy kaca, objawy upojenia alkoholowego, takie jak zawroty głowy, powoli ustępują. To może (choć niekoniecznie musi) być oznaką, że jesteśmy trzeźwi. Oczywiście nigdy nie wiemy tego na 100 proc. bez sprawdzenia stanu trzeźwości alkomatem. Każdy organizm może przecież inaczej reagować.

Czy można zaufać wirtualnym alkomatom?

W internecie każdy może łatwo znaleźć tzw. wirtualne alkomaty. Są to kalkulatory, które po wprowadzeniu danych (ilość wypitego alkoholu, czy picie odbywało się na pusty lub pełny żołądek, czas, jaki minął od picia, a także płeć, waga i wzrost), obliczą, kiedy wytrzeźwiejemy. Można je postrzegać na dwa sposoby.

Z jednej strony, nie są to urządzenia pomiarowe, więc wyniki podawane przez nie nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Z drugiej strony natomiast, ich algorytmy są tak skonstruowane, że informację o wytrzeźwieniu podają z dużym marginesem bezpieczeństwa. Jeśli więc jesteście w grupie osób, które nie wyróżniają się na tle innych pod względem szybkości upijania się i trzeźwienia, to można zaufać takim kalkulatorom. Jeśli jednak szybko się upijacie i długo trzeźwiejecie, to lepiej nie brać pod uwagę wyników wirtualnego alkomatu. Naprawdę wszystko to jest kwestią bardzo indywidualną i nigdy wyniku wirtualnego alkomatu nie powinno brać się za pewnik.

Wirtualne alkomaty, ze względu na to, że ich twórcy nie biorą odpowiedzialności za wyniki, są zaprojektowane tak, aby zniechęcać do jazdy po spożyciu alkoholu. W związku z tym, chociaż ich wyniki nie są wiarygodne, to zwykle dają dobrą odpowiedź na pytanie: kiedy można jechać? To tak, jakby zapytać: "o której godzinie dziś zrobi się ciemno?", a odpowiedź będzie brzmiała: "ciemno będzie do północy". Banał, ale informacja prawdziwa.

Jak najlepiej sprawdzić, czy jest się już trzeźwym?

Najtańszą i najprostszą metodą na sprawdzenie, czy jesteście trzeźwi, czy jeszcze nie, jest skorzystanie z jednorazowego testera alkoholu. Cena takiego urządzenia to około 10 zł za sztukę, ale zawsze warto mieć dwa, aby jeden wynik zweryfikować drugim pomiarem. W dużym stopniu badanie przeprowadzane przez takie urządzenie przypomina badanie przeprowadzane przez policjanta za pomocą alkomatu przesiewowego (dużego i żółtego), ponieważ daje tylko odpowiedź: trzeźwy lub nietrzeźwy.

Oczywiście zawsze możemy też podejść, ewentualnie poprosić kogoś, by nas podwiózł na najbliższą komendę, i tam sprawdzić stan trzeźwości. Jeśli wynik będzie zero, możemy wsiąść za kierownicę.

Komentarze (4)