Z takim wydechem Ferrari powinno sprzedawać wszystkie F50. Sama "chrypka" wywołuje dreszcze

Pamiętacie te piękne czasy, gdy gęstą atmosferę na torze wyścigowym przeszywały diaboliczne akordy wypluwane przez kręcące się do niebywałych wartości V12-ki? Jeśli macie przypadkiem Ferrari F50 w garażu, możecie pójść śladem właściciela takiego auta z Londynu, który zamontował w nim przelotowy wydech. Jeśli nie, po prostu posłuchajcie.

Przelotowy wydech w Ferrari F50 byłby zdolny postawić na równe nogi całe miasto o poranku
Przelotowy wydech w Ferrari F50 byłby zdolny postawić na równe nogi całe miasto o poranku
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/ The TFJJ
Filip Buliński

04.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Biorąc się za modyfikacje superauta, szczególnie klasycznego, bardzo łatwo przekroczyć cienką granicę dobrego smaku, która z wyrafinowanego dzieła zrobi obiekt żartów. Na szczęście właściciel czarnego ferrari f50 nie popełnił tego błędu, eksponując w trudny do przeoczenia (a raczej przesłyszenia) sposób, powiązanie modelu ze światem Formuły 1 za pomocą customowego, przelotowego układu wydechowego. Zresztą, posłuchajcie sami.

STRAIGHT PIPED Ferrari F50 SOUNDS in London!!

Samochód został sfilmowany podczas sesji zdjęciowej na ulicach Londynu. Już na wolnych obrotach delikatna chrypka wydechu wywołuje dreszcze na całym ciele. Co więcej, wydech był prawdopodobnie w "grzecznym" trybie. Aż strach pomyśleć, jak brzmiałby w trybie "niegrzecznym". Pobudzenie alarmu we wszystkich autach zaparkowanych na ulicy byłoby gwarantowane.

Ferrari F50 powstało z okazji uczczenia 50-lecia włoskiej marki. Wielu uważa, że jest to jeden z najbrzydszych modeli z czarnym rumakiem na masce, ponieważ nie oddaje prawdziwego włoskiego stylu i elegancji. Wpływ na to miał fakt projektowania nadwozia pod kątem jak najlepszej aerodynamiki. Trzeba przyznać, że auto wygląda trochę jak model powstały na potrzeby gry komputerowej, ale dziś prezentuje się wyjątkowo egzotycznie.

No ale w końcu F50 miało być "bolidem F1 dostosowanym do ruchu ulicznego". Świadczy o tym m.in.silnik, który napędzał jubileuszowy model. Jednostka została przejęta z bolidu F92A. Oczywiście nie bezpośrednio – została ona w odpowiedni sposób przygotowana do codziennego użytku, m.in. przez zmianę pojemności, stopnia sprężania czy obniżenie maksymalnych obrotów. Ostatecznie wolnossąca V12-ka miała 4,7 litra pojemności i 520 KM.

Ku zaskoczeniu, wartości te nie pozwoliły pobić na prostej poprzednika – F40. Dominację F50 można było dostrzec dopiero na torze – była ona szybsza od poprzednika na torze testowym Fiorano o ponad 2,5 s.

W sumie powstało zaledwie 349 sztuk Ferrari F50, z czego w kolorze czarnym (jak ten z filmu) – tylko 4. Jeśli chcielibyście słuchać tego na co dzień, powinniście obrabować bank. Albo lepiej dwa. Wystawiony w kwietniu na aukcji RM Sotheby’s egzemplarz, startował z ceny 2,5 mln dolarów (ponad 9,9 mln zł). Był to jednak model w stosunkowo "pospolitym" kolorze Rosso Corsa. Czarny egzemplarz mógłby być jeszcze droższy. Nie wspominając o koszcie wykonania samego wydechu.

Komentarze (4)