Wybuch w jednej z placówek General Motors
W General Motors Technical Center w miejscowości Warren, w pobliżu Detroit, w środę rano doszło do eksplozji. Amerykański gigant motoryzacyjny oficjalnie potwierdził, że wybuch, w którym ucierpieli pracownicy firmy ma związek z testowaniem nowych akumulatorów do przyszłych, ekologicznych modeli koncernu.
13.04.2012 | aktual.: 12.10.2022 13:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W General Motors Technical Center w miejscowości Warren, w pobliżu Detroit, w środę rano doszło do eksplozji. Amerykański gigant motoryzacyjny oficjalnie potwierdził, że wybuch, w którym ucierpieli pracownicy firmy ma związek z testowaniem nowych akumulatorów do przyszłych, ekologicznych modeli koncernu.
Według doniesień pochodzących od GM 5 osób wymagało opieki medycznej na miejscu, natomiast jedna osoba wymagała hospitalizacji. Całe szczęście nic nie zagraża jej życiu. Z dokładniejszych ustaleń wynika, że do eksplozji doszło o 8:45 czasu lokalnego w Alternative Energy Center – oddziale odpowiedzialnym za nowe techniki związane z alternatywnymi źródłami energii. Według General Motors wybuch nastąpił podczas jednego z ekstremalnych testów przeprowadzanych na prototypowych akumulatorach.
Przypomnę Wam, że jakiś czas temu doszło do zapłonu baterii w kilku badanych Chevroletach Voltach. Nic dziwnego, że od razu po środowym zajściu General Motors podkreśliło w oficjalnym oświadczeniu, że eksplozja nie miała żadnego związku z tym modelem ani żadnym innym obecnie produkowanym autem. Przypuszcza się, że feralnymi akumulatorami były prototypy tych, które mają trafić do w pełni elektrycznej odmiany Chevroleta Sparka. Sytuacja wygląda poważnie, jednak według mnie nie powinniśmy wpadać w panikę. Nie trzeba się bać wszelkich gniazdkowozów od GM. Tego typu wypadki to ryzyko, które zawsze wiąże się z badaniami nowych urządzeń.
Źródło: carscoop