Wjechała terenówką do przejścia podziemnego. Tłumaczenie zaskoczyło policję
Na polskich drogach ma miejsce wiele wypadków. Policjantów nic już właściwie nie dziwi. No, prawie. W Olkuszu (województwo małopolskie) kierująca land roverem wjechała do przejścia podziemnego. Jej tłumaczenie jeszcze bardziej zaskakuje.
05.10.2021 | aktual.: 14.03.2023 14:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nocą z poniedziałku na wtorek 5 października olkuska policja zaliczyła bardzo nietypową interwencję. Mundurowi musieli odwiedzić podziemne przejście, do którego wjechała kobieta prowadząca land rovera freelandera. Auto zatrzymało się na barierkach i zawisło na ich konstrukcji. Sytuacja wyglądała wręcz surrealistycznie. Na szczęście nic nie stało się ani 33-latce, ani podróżującemu z nią mężczyźnie. Nikt też około 2:00 w nocy nie wybrał tych okolic na spacer.
Nie da się zaprzeczyć, ze samo zdarzenie było zaskakujące. Jeszcze większe zdziwienie może jednak budzić tłumaczenie kobiety. Jeśli myśleliście, że była ona nietrzeźwa, to byliście w błędzie. Badanie alkomatem niczego nie wykazało. "Swoje zachowanie tłumaczyła zmęczeniem i brakiem umiejętności jazdy" - informuje olkuska policja.
Mimo takiej deklaracji funkcjonariusze nie zdecydowali się skierować 33-latki na egzamin sprawdzający. Nie ukarali jej również mandatem. Sprawa została skierowana do sądu. Kobiecie grozi do 5 tys. zł grzywny i utrata prawa jazdy.