Wielki Test Flotowy 2013 [relacja autokult.pl]

21 marca na lotnisku Babice-Warszawa (Bemowo) odbyła się kolejna coroczna edycja Wielkiego Testu Flotowego. Oprócz stoisk firm leasingowych i prezentacji systemów monitorowania aut flotowych największą atrakcją tego wydarzenia były testy różnych typów aut.

Wielki Test Flotowy 2013 [relacja autokult.pl]
Artur Kuśmierzak

03.04.2013 | aktual.: 30.03.2023 13:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To jedyna taka impreza, na której pod okiem trenerów Szkoły Jazdy Renault fleet managerowie mogą przetestować różnej klasy samochody: od miejskich hatchbacków, przez limuzyny, aż po samochody dostawcze. Sprawdzenie 80 egzemplarzy aut przez każdą osobę z przyczyn logistycznych nie byłoby możliwe, więc uczestników podzielono na grupy. Wśród podstawionych przez producentów modeli nie mogło zabraknąć najświeższych premier, takich jak: Škoda Octavia, Kia Cee'd SW, Mazda 6, Fiat 500L czy Toyota RAV4. Mnie niestety nie było dane przetestować żadnej z tych nowości. Nie oznacza to jednak, że nie usiadłem za kierownicą niczego ciekawego. Wręcz przeciwnie - wśród modeli, którymi udało mi się przejechać, były prawdziwe perełki.

Największym powodzeniem w mojej grupie cieszyło się Volvo V40 T5 R-Design. I niedziwne - zjawiskowa stylizacja, bardzo nowoczesne wnętrze i rewelacyjnie brzmiący 5-cylindrowy silnik z turbodoładowaniem zrobiły na każdym z uczestników ogromne wrażenie. Ja doceniłem również precyzyjny układ kierowniczy, rewelacyjną elastyczność i skuteczne hamulce. Do gustu nie przypadło mi mało praktyczne (choć ładne) wnętrze i zbyt natrętnie działający system ESP.

Obraz

Drugim najbardziej rozchwytywanym autem była kompaktowa Giulietta spod znaku Alfa Romeo. Ten model zdążył się już zadomowić na rynku, zadebiutował bowiem 3 lata temu. Mimo to nadal wzbudza duże zainteresowanie. To jeden z tych włoskich samochodów, które zachwycają każdym detalem i nawet za kilka lat będą wyglądały jak nowe. W Alfie mile zaskoczyła mnie elastyczność silnika i precyzja układu kierowniczego. Ciekawym rozwiązaniem okazał się system DNA, dzięki któremu można wybrać jeden z trzech trybów charakterystyki auta: Normal, All Weather i Dynamic. Zdecydowałem się oczywiście na ten ostatni. Alfa Romeo Giulietta, podobnie jak Volvo V40, ma nowoczesny design, rewelacyjnie się prowadzi, na pokładzie aż roi się od gadżetów, ale jest zupełnie niepraktyczna.

Kolejnym ciekawym autem, które udało mi się przetestować, było Audi A4 Avant. Samochód już nie tak designerski jak Giulietta czy V40, ale za to perfekcyjnie dopracowany. Wnętrze wykonane z aptekarską precyzją, ergonomia i praktyczność na najwyższym poziomie. Nie zaskoczyło mnie to, ponieważ Audi słynie z tego od lat. Niemieckie kombi warto pochwalić za bardzo skuteczne hamulce, bezpośredni układ kierowniczy i dyskretnie działający system ESP. Hasło „Przewaga dzięki technice” rzeczywiście sprawdza się w praktyce. Trudno się czegokolwiek przyczepić.

Obraz

Z modelu A4 przesiadłem się do hybrydowej odmiany Audi A6, reprezentującej jeszcze wyższy poziom wykonania. Wygodne fotele, drewniane elementy wykończenia wnętrza i najwyższa dbałość o detale - aż żal wysiadać. Największą niespodzianką w tym modelu był dla mnie zespół napędowy składający się z dwóch silników: benzynowego 2,0 TFSI i elektrycznego. Ich łączna moc wynosi 256 KM, a dzięki błyskawicznie reagującej 8-biegowej skrzyni Tiptronic Audi A6 Hybrid katapultuje się do pierwszej setki w około 7 s. Bez względu na to, jak szybko się jedzie, auto jest chętne do przyśpieszania z taką samą intensywnością niemal przy każdej prędkości. Komfortowe zawieszenie i doskonale wygłuszona kabina sprawiają, że jedzie się znacznie szybciej, niż się wydaje. Dla jednych będzie to wada, dla innych zaleta.

Oprócz Audi A6 Hybrid z limuzyn klasy E udało mi się jeszcze zasiąść za kierownicą Lexusa GS250. Pod maską tego japończyka pracuje rasowo brzmiący 2,5-litrowy silnik V6, generujący moc 209 KM, dzięki któremu auto osiąga pierwszą setkę w 8,6 s. Wynik może nie jest powalający, ale wciskając gaz w podłogę, odnosi się wrażenie, że auto przyśpiesza co najmniej o dwie sekundy szybciej. Sześciobiegowa skrzynia na każde wciśnięcie pedału gazu reaguje bez ziewania. Spodobał mi się również kokpit - tak oryginalnie zaprojektowanej deski rozdzielczej nie znajdziecie w żadnym modelu tego segmentu. Jakość materiałów jest jednak nieco gorsza niż u niemieckiej konkurencji, ale nie są to wielkie różnice. Za Lexusem przemawiają jednak wysoki komfort jazdy, nieco wygodniejsze fotele i atrakcyjna cena. Wszystko, za co w Audi trzeba niemało zapłacić, w Lexusie znajduje się w standardzie.

Obraz

Z luksusowych limuzyn przesiadłem się do miejskich hatchbacków segmentu B. Na pierwszy ogień poszło nowe Renault Clio. Obok jego futurystycznie zaprojektowanej sylwetki nie da się przejść obojętnie. Moim zdaniem to najciekawsza bryła w tej klasie. We wnętrzu jest już mniej finezyjnie, a jakość plastików jest raczej średnia. Za to dzięki bogatej ofercie kolorów tapicerki i deski rozdzielczej można je dopasować do własnych upodobań. Clio jest bardzo zwinne, dzięki czemu z pewnością sprawdzi się w roli miejskiego auta flotowego.

Po Renault Clio w moje ręce wpadł Peugeot 208, którego charakterystyka prowadzenia bardziej przypadła mi do gustu. Pozytywnie zaskoczyła mnie precyzja układu kierowniczego, który działa znacznie lepiej niż w poprzednim modelu 207. Dzięki małej kierownicy znacznie łatwiej niż Clio pokonuje się nim slalomy, inne elementy wnętrza oceniam podobnie jak te w Renault. Stylizacja Peugeota 208 jest nowoczesna, ale według mnie mniej przebojowa niż pierwszego francuskiego auta. No cóż, kwestia gustu. Clio wygrywa więc w kategorii "design", a Peugeot lepiej się prowadzi.

Obraz

Miałem okazję przetestować także Škodę Fabię. A jeśli Škoda, to oczywiście ergonomia, praktyczność i rozsądne podejście do tworzenia aut bez zbędnych fajerwerków. Czeszka jak na swoje gabaryty zmieści naprawdę dużo, dobrze się prowadzi, obsługa urządzeń pokładowych jest intuicyjna. W kategorii "design" francuskie auta wypadają jednak znacznie lepiej, ale to żadna niespodzianka.

Ponieważ testy były krótkie i intensywne, moja ocena nie jest w pełni obiektywna. Do niektórych aut nabierałem przekonania dopiero po kilku przejazdach, więc kto wie, jaką opinię bym wystawił, gdybym spędził z nimi dzień lub dwa. Jeśli interesuje Was, jak wymienione w tekście samochody spisywały się na dłuższym dystansie, to zachęcam do odwiedzenia działu testów.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/42]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)