W środę 19 lutego policyjna akcja "Smog". Na celowniku starsze diesle
Utrata dowodu rejestracyjnego i konieczność wykonania drogich napraw – takie konsekwencje mogą spotkać kierowców, którzy wpadną w sidła policji podczas akcji "Smog". Uwagę funkcjonariuszy będzie przyciągał dym wydobywający się z rur wydechowych.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Komenda Główna Policji na środę 19 lutego zapowiedziała ogólnopolską akcję pod kryptonimem "Smog". W ruch pójdą mobilne analizatory spalin i dymomierze. Te pierwsze wykorzystywane są w przypadku aut benzynowych, drugimi zaś sprawdza się diesle. Zatrzymani kierowcy będą proszeni o podniesienie obrotów silnika i utrzymywanie ich przez kilkadziesiąt sekund na wystarczającym do przeprowadzenia czynności pułapie. W tym czasie policyjne urządzenia będą sprawdzać, czy pojazd nie łamie przepisów ruchu drogowego, nadmiernie zanieczyszczając powietrze.
W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości policjanci zatrzymają dowód rejestracyjny pojazdu. Obecnie procedura ta nie polega już na fizycznym odebraniu dokumentu. Jest wirtualna. Policjant dokonuje odpowiedniego wpisu w Centralnej Ewidencji Pojazdów i każdy funkcjonariusz, który później kontrolowałby pojazd, musiałby go zobaczyć. By usunąć wpis, trzeba naprawić samochód, a następnie udać się na stację diagnostyczną, gdzie auto ponownie zostanie poddane sprawdzeniu. Jeśli wszystko będzie w porządku, z zaświadczeniem od diagnosty należy pojawić się na policji lub w starostwie.
Kto powinien obawiać się policyjnej akcji "Smog"? Funkcjonariuszom mogą podpaść właściciele samochodów wysokoprężnych z niesprawnym układem wtryskowym czy posiadacze aut benzynowych, w których ingerencji wymaga katalizator czy sonda lambda. W takich przypadkach doprowadzenie pojazdu do nienagannego stanu może pochłonąć znaczne kwoty. Rachunek od mechanika na kilka tysięcy złotych nie będzie zaskoczeniem.