Kary jak na Zachodzie? Porównujemy pomysły rządu z mandatami za granicą

Kancelaria Premiera przedstawiła plany dotyczące zmian w systemie karania kierowców. Jeśli zapowiadane rozwiązania doczekają się faktycznego wdrożenia, taryfikator zmieni się nie do poznania. Przynajmniej w przypadku najbardziej rażących wykroczeń. A jak to wygląda za granicą?

Zapowiadane stawki są wyższe od obowiązujących w wielu krajach Europy
Zapowiadane stawki są wyższe od obowiązujących w wielu krajach Europy
Źródło zdjęć: © fot. Policja
Aleksander Ruciński

13.07.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Maksymalny mandat na poziomie 5 tys. zł lub nawet 30 tys. zł grzywny - brzmi groźnie. Zgodnie z doniesieniami Kancelarii Premiera takie kary planuje polski rząd dla najbardziej niebezpiecznych kierowców, czyli np. takich, którzy przekroczą prędkość w terenie zabudowanym o co najmniej 30 km/h lub będą mieli na sumieniu jeszcze poważniejsze przewinienia.

Jeśli kary wejdą w życie, będą bardziej restrykcyjne niż w wielu innych krajach Europy. Dla przykładu - w Niemczech za przekroczenie prędkości o 31-40 km/h w terenie zabudowanym zapłacimy 160 euro, a poza nim "tylko" 120 euro. Maksymalna stawka w taryfikatorze to natomiast 680 euro (3060 zł) - tyle stracimy, jeśli pojedziemy o 70 km/h szybciej, niż dopuszczają przepisy.

Nieco łagodniejsze stawki obowiązują w Czechach, gdzie za przekroczenie prędkości dostaniemy maksymalnie 10000 CZK, czyli nieco ponad 1600 zł. We Francji jest to z kolei 375 euro (około 1700 zł). Ciekawym przykładem jest jednak popularna wśród Polaków Chorwacja, gdzie za przekroczenie prędkości 20-30 km/h w terenie zabudowanym zapłacimy równowartość 600 zł, ale przy ponad 50 km/h będzie to nawet 12 tys. zł.

Ostatnio maksymalne progi mandatów podniosła również Austria, która przewiduje karę do 5 tys. euro dla notorycznych piratów drogowych i osób przekraczających prędkość o ponad 80 km/h w zabudowanym oraz 90 km/h poza nim. W przeliczeniu to 22 500 zł, czyli wciąż mniej niż maksymalna grzywna zapowiedziana przez Kancelarię Premiera.

Wiele wskazuje więc na to, że w naszej szerokości geograficznej Polska może stać się jednym z najbardziej restrykcyjnych krajów dla kierowców. Przynajmniej w kwestii maksymalnych kar pieniężnych. Pytanie tylko, czy zapowiedzi faktycznie doczekają się realizacji, a jeśli tak, to jak będzie z ich egzekwowaniem.

Komentarze (143)