Używany Nissan Primera P12 (2002-2007) - poradnik kupującego
Nissan, marka znana jako producent wyśmienitych i niezawodnych samochodów kompaktowych, klasy średniej i terenowych, wraz z nadejściem XXI wieku zmienił strategię. Nie tylko przeniesiono produkcję samochodów do Wielkiej Brytanii, ale zdecydowano się na kilka odważnych kroków. Jednym z nich był alians z marką Renault, innym prezentacja wyjątkowo oryginalnego samochodu segmentu D. Mówi się, że jedno i drugie było powodem upadku modelu Primera – auta niepopularnego, choć nowoczesnego, mającego tylu samo zwolenników, co krytyków.
10.02.2016 | aktual.: 30.03.2023 10:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Historia Nissana Primery P12 w pigułce:
2001 r. - premiera samochodu
2002 r. – rozpoczęcie sprzedaży w Europie
2003 r. – wprowadzenie do gamy silnika 1.9 dCi Renault
2005 r. – facelifting i usunięcie z gamy silnika 1.9 dCi
2007 r. – zakończenie produkcji i historii modelu Primera
Charakterystyka i budowa
Zaprezentowana na początku nowego wieku nowa Primera jest postrzegana bardzo różnie. Rynek zweryfikował ją brutalnie, bo dziś auto używane można kupić za grosze. Co ciekawe, kto się odważył na ten samochód, nierzadko jest zadowolony – przynajmniej przez jakiś czas.
Nie można powiedzieć, że ostatnia Primera to niewypał techniczny, wręcz przeciwnie, a stylistyka to kwestia gustu. Jednak nie ma cienia wątpliwości, że to rynkowy niewypał, który spowodował nie tylko zakończenie historii tego modelu, ale i całkowite odejście Nissana od samochodów klasy średniej.
Jaka jest Primera P12? Na pewno zupełnie inna od swoich poprzedników. Różni się nie tylko stylistyką, ale i samą koncepcją. Nissan całkowicie odrzucił tradycyjną linię nadwozia, która byłaby kontynuacją Primery P10 i P11, na rzecz nowoczesnej, dość kontrowersyjnej stylistyki zwiastującej nową erę samochodów tej marki.
Auto innowacyjne było nie tylko z zewnątrz, ale przede wszystkim wewnątrz. Oferowało futurystyczny kokpit ze wskaźnikami pośrodku deski rozdzielczej i bardzo bogate wyposażenie. Liczbą przycisków, które wówczas świadczyły o klasie samochodu, Primera P12 zbliżyła się do limuzyn wyższych segmentów, a kamera cofania pokazująca obraz za samochodem była szczytem nowoczesności wyrażonej przez producenta.
Faktem jest, że Primera była w odbiorze samochodem bardzo przyjemnym, nawet dziś prezentuje się nieźle, ale stylistyka zewnętrzna nie przemawiała do wielu klientów. Nic więc dziwnego, że Nissan sprzedał swój samochód w skromnej liczbie egzemplarzy w porównaniu z konkurencją. Swoją drogą, bezpośrednimi rywalami z Japonii były takie modele jak Mazda 6 i Honda Accord VII, które po prostu wyglądały znacznie lepiej.
Wnętrze zasługuje na uznanie nie tylko z powodu nowoczesnych rozwiązań, ale i przestronności, której nie brakuje. Jakość wykonania też nie jest zła, czego nie można powiedzieć o późniejszych modelach tej marki. Jedyne do czego trzeba się przyzwyczaić, to dziwne uczucie siedzenia przed kierownicą, za którą nie ma zegarów. Auto było oferowane w trzech wersjach nadwoziowych jako sedan, liftback i kombi. Każda z nich ma bagażnik o podobnej pojemności 450-465 litrów, mniejszy niż poprzednia generacja, ale wystarczający.
Interesujący jest układ jezdny Nissana Primery P12, który jak przystało na prawdziwie japońską konstrukcję ma przednie zawieszenie z dwoma wahaczami na koło. Tył to znana z poprzednika oś Scotta-Russela, będąca specyficzną konstrukcją podobną do sztywnej belki. Zawieszenie zapewnia dość dobry komfort i przeciętne prowadzenie. Zmodyfikowano je podczas liftingu, co lekko poprawiło właściwości jezdne.
Silniki
W przypadku Primery P12 trudno mówić o rozbudowanej gamie jednostek napędowych. Nie brakuje samochodów z silnikami Diesla o sporej pojemności 2,2 litra. Taki motor ma co prawda tylko 122 lub 139 KM, ale najwięcej momentu obrotowego ze wszystkich silników.
To konstrukcja Nissana, choć często jest traktowany jako jednostka Renault ponieważ nosi oznaczenie dCi. Zdecydowanie popularniejszy był jednak diesel Francuzów o oznaczeniu 1.9 dCi (120 KM). Jednostka okryta złą sławą i ze względu na awaryjność została wycofana przy okazji liftingu.
Silniki benzynowe to nissanowska klasyka, czyli wolnossące czterocylindrówki o pojemnościach 1,6 litra (109 KM), 1,8 litra (115 KM) oraz 2,0 litra (140 KM).
Polecany silnik benzynowy: 2.0 16V o mocy 140 KM jako niezawodne i dynamiczne źródło napędu.
Polecany silnik Diesla: zasadniczo żaden, ale warunkowo można polecić motor 2.2 dCi jeżeli ktoś koniecznie chce kupić ten samochód.
Co się psuje?
Obiegowe opinie o awaryjności tego samochodu głównie wiążą się z silnikiem 1.9 dCi, ponieważ to on najbardziej popsuł opinię Nissanowi. Nic dziwnego, że zdecydowano się na jego wycofanie z oferty. Jednak Primera P12 nie jest pozbawiona kilku dolegliwości, które gnębią właścicieli. Sporym problemem jest szybko zużywające się przednie zawieszenie, w którym mamy cztery wahacze. Górny podlega wymianie w całości, ponieważ to tylko łącznik z dwoma sworzniami, natomiast dolny trójkątny można regenerować poprzez wymianę samych tulei.
Jego cena to około 250-400 zł w zależności od producenta, natomiast górny kupicie za 150 zł. Całość da się naprawić za 600-700 zł, ale mowa tu o zawieszeniu jednego koła. Częstym objawem zużycia wahacza są drgania wyczuwalne na kole kierownicy podczas hamowania lub przy określonej prędkości. Ponadto w tylnej osi stosunkowo szybko zużywają się elementy gumowe.
Generalnie zawieszenie to jeden z bardziej zawodnych podzespołów tego modelu. Zwłaszcza, że dochodzi do tego jeszcze przekładnia kierownicza, w której pojawiają się wycieki oleju. Nie jest też zbyt trwała i w wielu autach wymaga regeneracji lub wymiany.
Nie tylko układ jezdny, ale i elektryka ma swoje kaprysy. Brak połączeń z masą i drobne usterki elektryczne to norma w Nissanie. W silnikach Diesla bywa jeszcze gorzej. Niestety czasami zawodzi również wyposażenie samochodu, w tym ekskluzywna kamera cofania czy centralny zamek. Na szczęście ten Nissan nie ma problemów z korozją.
Przyjrzyjmy się teraz silnikom. W motorze podstawowym, czyli w 1,6-litrowej benzynie nie ma większych usterek, ale to nieco za słabe źródło napędu. Czasami słyszy się o awarii napędu rozrządu. Większy o pojemności 1,8 litra ma już odpowiednią dla tego modelu moc, jest w miarę ekonomiczny, ale zużywa sporo oleju silnikowego. Nie jest rzadkością wymiana pierścieni tłokowych, bo to one odpowiadają za taką sytuację.
Przyczyną zwykle jest jazda ze zbyt niskim poziomem oleju, a o to niełatwo, bo w silniku jest go niespełna 3 litry. Niestety to samo zjawisko choć w mniejszej skali pojawia się w benzynowej 2-litrówce, która również lubi olej, ale nie jest to regułą. Rzadziej się przyciera, bo oleju ma więcej. Silnik tak jak pozostałe benzyniaki ma łańcuchowy napęd rozrządu, który nie jest wieczny, ale nie sprawia większych problemów.
Warto wiedzieć, że we wszystkich tych motorach pierwsze objawy zużycia łańcucha to poszarpywanie i nierówna praca silnika, a także zapalenie się kontrolki check engine. Niestety dobrej klasy zestaw naprawczy, składający się z dwóch łańcuchów kosztuje sporo, bo około 1000 zł.
Diesle to już nieco odrębny temat. W miarę dobre silniki 2,2 litra to tak naprawdę dość trwałe konstrukcje, które odwdzięczają się dużą trwałością, ale koszty napraw mogą być wysokie ze względu na dość złożoną budowę.
To silnik lepszy od 1.9 dCi, ponieważ nie jest obciążony wadą panewek wału korbowego, a wtryskiwacze czy turbosprężarka mają wyższą trwałość. Jednostka nie ma swoich typowych przypadłości, ale wszystko co dotyczy nowoczesnych diesli może się przydarzyć.
Stosunkowo popularny motor 1.9 dCi to niestety niezbyt udana konstrukcja, która w Nissanie generowała nieco mniej problemów niż na przykład w Lagunie II. Trudno tu jednak wskazać jednoznacznie, co może się zepsuć, bo psuje się praktycznie wszystko. Problem z obracającymi się panewkami korbowodów zdarza się rzadziej niż w Renault. Nie są mu jednak obce awarie turbosprężarek i układu EGR, a także wtryskowego i liczne usterki czujników.
Dużo zależy jednak od wymiany oleju, ponieważ producent założył, że wystarczy to robić co 30 tys. km. Kto nie uwierzył w te bajki, nie ma kłopotów z usterkami typowo mechanicznymi i do dziś jeździ bezawaryjnie. To dlatego, pomimo złych opinii o tym motorze jest ich jeszcze sporo na rynku. Warto jednak wiedzieć, że to może być bomba z opóźnionym zapłonem.
Co do skrzyń biegów, Nissan nie do końca wyeliminował problemy poprzedników. Zdarza się, że przekładnia manualna odmawia współpracy. Czasami jest to awaria mechanizmu zmiany biegów, czasami samej skrzyni (głównie łożyska). Główna przyczyna problemów? Oczywiście brak wymiany oleju przez cały okres eksploatacji.
Zakup automatu CVT połączonego z silnikiem benzynowym to potencjalnie duże ryzyko. W praktyce skrzyń się nie naprawia, choć są warsztaty, które się tego podejmują. Ratunkiem może być używana skrzynia, ale to nic innego jak wejście z deszczu pod rynnę. Po wymianie przekładni CVT na sprawną warto sprzedać samochód.
Koszty eksploatacji, ceny i dostępność części
Koszty eksploatacji są potencjalnie wysokie, zwłaszcza samochodów z silnikami Diesla. Jednak i benzynowe Nissany Primery mogą być drogie w użytkowaniu, ponieważ sporo usterek nie ma nic wspólnego z jednostkami napędowymi. Nawet zadbane auto nie jest gwarancją bezproblemowej eksploatacji. Sporą część wydatków generuje zawieszenie, trochę elektryka.
Na szczęście nie ma dużego problemu z częściami zamiennymi, choć nietypowe elementy mogą być trudno dostępne. Niestety złą wiadomością jest kiepski rynek elementów używanych, ponieważ aut sprzedano niewiele i nie cieszyły się one dużą popularnością, a nissanowskie silniki benzynowe montowano co prawda jeszcze w Almerach, ale już nie w samochodach innych marek. Lepiej jest z naprawami diesli Renault, choć tu z kolei koszty są spore.
Sytuacja rynkowa
Jak można się spodziewać, na rynku wtórnym Nissanów P12 jest niewiele. Połowę stanowią diesle, drugą połowę benzyniaki. Pomimo złych opinii o silniku 1.9 dCi, aż 67 proc. oferty diesli stanowią właśnie te jednostki, czyli da się z nimi jeździć. Co interesujące, sporo jest samochodów na gaz, który można polecić do benzyniaków Nissana. Właściwie nie występują na rynku Primery z automatami.
Ceny najtańszych egzemplarzy mogą się wydawać szokująco niskie, bo sięgają nawet 6-7 tys. zł, ale pamiętajcie, że mowa tu o mało popularnym aucie z rocznika 2002-2003, które niełatwo odsprzedać. Samochody po liftingu, czyli w praktyce z rocznika 2006 osiągają już wyższe ceny i raczej nie schodzą poniżej 11 tys. zł.
Najdroższe i najnowsze sztuki są wycenione na około 15-17 tys. zł. Jak zatem widać, Nissan Primera jest samochodem relatywnie tanim. Nawet niezbyt cenione Mondeo II jest średnio droższe o kilka tysięcy złotych, VW Passat B5, którego sprzedaż zakończono na roczniku 2005 też kosztuje więcej, a konkurencyjna Mazda 6 może osiągać ceny wyższe nawet o 10 tys. zł przy tym samym roczniku co Primera.
Czy warto?
Niestety nie. Szukając taniego samochodu tej klasy są lepsze alternatywy, chociażby dużo trwalszy Nissan Primera P11, ale też rdzewiejąca Honda Accord, czy kultowy w Polsce Passat B5. Jeżeli mielibyśmy doradzić zakup auta w podobnej cenie, prędzej sugerowalibyśmy auto francuskie jak Citroën C5 czy Peugeot 406 lub 407.
Jedyna sytuacja, która naszym zdaniem może zachęcić do zakupu Nissana Primery P12 to znalezienie wyjątkowo zadbanego egzemplarza z niskim przebiegiem i najlepiej silnikiem benzynowym 2.0, oczywiście w niskiej cenie. Pamiętajcie tylko, że niełatwo odsprzedać ten samochód.