Uważają się za ekologów i atakują SUV‑y. W Europie pojawiła się nowa "moda"
Brytyjskie media informują o rosnącej liczbie przypadków spuszczania powietrza z kół samochodów. Ofiarą takich wybryków padają SUV-y i nie jest to przypadek. Organizacja, która stoi za tymi zdarzeniami, ma jasno określony cel.
12.05.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Ideowcy" w akcji
Połowa sprzedawanych obecnie w Europie nowych samochodów to SUV-y i crossovery. Takie pojazdy, jak widać, mają wielu zwolenników. Grupa ich przeciwników też jest jednak spora. I do tego coraz bardziej radykalna - przynajmniej w Wielkiej Brytanii.
Jak informuje serwis internetowy Sky News, ludzie kryjący się pod pseudonimem "Tyre Extinguishers" zakradają się do zaparkowanych w miastach SUV-ów i spuszczają powietrze z ich opon. Jak sami twierdzą, od marca, gdy zaczęli działalność, udało im się to zrobić w przypadku około 3 tys. aut.
Sky News podaje, że odnotowano już działanie grupy w Londynie, Brighton, Manchesterze, Liverpoolu, Edynburgu, Sheffield oraz Cambridge. Zdaniem mediów akcja zyskuje na popularności, a ambicją jej inicjatorów jest spuszczenie powietrza z opon 10 tys. SUV-ów do końca roku. Tylko po co to wszystko?
Zdaniem grupy to właśnie SUV-y są odpowiedzialne za podwyższoną emisję CO2. Czy w takim razie SUV-y hybrydowe lub elektryczne pozostają poza zbiorem pojazdów, którymi zainteresowani są "aktywiści"? Nic podobnego.
Jak można przeczytać na stronie internetowej organizacji, nawet takie auta emitują pył PM 2,5 pochodzący ze ścieranych opon czy okładzin klocków hamulcowych. Zwykłe spalinowe auta są więc lepsze? Dodatkowo – zdaniem grupy - w miastach wszystkie SUV-y mają stwarzać ponadprzeciętne zagrożenie ze względu na swoje nieco większe gabaryty.
Organizatorzy służą wszelką radą tym, którzy chcieliby przyłączyć się do ich dzieła. W internecie zamieścili porady dotyczące tego, jak rozpoznać SUV-a (!), jak spuścić powietrze z opon samochodu – dobrą metodą dla niewprawionych ma być nauka na oponach rowerowych (mam nadzieję, że własnego jednośladu), a także jak zorganizować wyjście. Proponuje się, aby akcje przeprowadzać w nocy i w większej grupie, by uniknąć przyłapania.
Ziarno prawdy
Spuszczanie kierowcom powietrza z opon to działanie, które co prawda zwykle nie rodzi finansowych skutków, ale z pewnością jest uciążliwe. Trudno pochwalić taką inicjatywę. Formuła łamania prawa dla dobra ogółu wyczerpała się chyba wraz z odejściem Zorro. Teraz trudno ocenić brytyjską organizację inaczej niż zbieraninę rozhisteryzowanych aktywistów, którzy nie do końca radzą sobie z rzeczywistością. Nie znaczy to jednak, że po części nie mają racji.
Rzeczywiście, SUV-y charakteryzują się podwyższoną emisją CO2, a więc i większym apetytem na paliwo. Wynika to zarówno z wyższej karoserii takich aut, a więc i wyższym oporom powietrza podczas jazdy, jak i z większą masą. Jaka to różnica? Szczegółowe dane na ten temat znane były już w 2019 r.
Jak informował wówczas serwis JATO Dynamics, z danych dotyczących emisji CO2 w Unii Europejskiej wynikało, że w 2018 r. nowy mały SUV emitował średnio 121 g CO2/km, podczas gdy jego tradycyjny odpowiednik o podobnej długości 105 g/km. W przypadku aut kompaktowych było to odpowiednio 130 g CO2/km oraz 115 g CO2/km. SUV-y średniej wielkości wyemitowały średnio 140 g CO2/km, a auta segmentu D – 125 g CO2/km. W przypadku dużych SUV-ów średnia emisja wyniosła 170 g CO2/km. Podobnej wielkości limuzyny emitowały średnio niespełna 150 g CO2/km.
Średnia nadwyżka emisji SUV-ów wyniosła 13,5 proc. Nie jest to gigantyczna wartość, ale z pewnością nie do pominięcia. Na tyle, że fałszem pobrzmiewają proekologiczne sympatie właścicieli tego typu aut. Paradoksalnie, z utraty popularności SUV-ów mogliby ucieszyć się sami producenci aut. Ci zmuszeni są do podążania za rynkowymi trendami, więc w swoich gamach stawiają przez wszystkim na nie, by zagwarantować sobie sprzedaż. Z drugiej jednak strony muszą liczyć się z wysokimi karami nakładanymi przez Unię Europejską za ewentualne przekroczenie limitu emisji CO2 w oferowanej flocie. Inżynierowie mają więc twardy orzech do zgryzienia. Spadek popularności SUV-ów z pewnością byłby dla nich ułatwieniem.
A co z bezpieczeństwem?
To kolejny argument podnoszony przez grupę brytyjskich aktywistów. SUV-y to bezpieczne samochody – wiadomo to nie od dziś. W tym ujęciu mówimy jednak o tym, że są one bezpieczne dla podróżujących w nich osób. A co z innymi? Tu jest już znacznie gorzej.
Fizyka uczy, że w zderzeniu lekkiego pojazdu z ciężkim to jadący tym pierwszym są w trudniejszej sytuacji. Niższa masa i krótsza maska, a więc i krótsza strefa kontrolowanego zgniotu, sprawiają, że to pasażerowie mniejszych pojazdów są bardziej narażeni na obrażenia. Jeszcze gorzej jest w przypadku pieszych.
W przypadku potrącenia wyższa masa SUV-a ma jeszcze większe znaczenie niż w razie zderzenia z innym pojazdem. To jednak nie koniec, bo podwyższone pojazdy często dają również gorszą widoczność. Zza kierownicy trudniej podczas manewrowania zauważyć małe dzieci. Amerykanie udowodnili także, że problemy pojawiają się podczas skręcania na skrzyżowaniu.
Specjaliści z zajmującej się bezpieczeństwem drogowym agencji IIHS przeanalizowali raporty z potrąceń, które miały miejsce w USA. Okazało się, że w przypadku SUV-ów podczas skręcania na skrzyżowaniu w lewo prawdopodobieństwo zabicia pieszej osoby jest dwukrotnie większe niż w przypadku zwykłych autach, a kiedy następuje skręt w prawo, ryzyko jest o 63 proc. wyższe.
SUV-y, poza oczywistymi zaletami, mają swoje wady. Moda na takie samochody, która dziś jest w rozkwicie, kiedyś z pewnością minie. Zwracanie uwagi na wady SUV-ów mogą ten proces przyspieszyć. Nie da się jednak pochwalić metody, na jaką zdecydowali się brytyjscy aktywiści. Oby ta moda nie rozprzestrzeniła się poza wyspy.