USA w szoku. Gigantyczne strajki w fabrykach aut stały się faktem
Zapowiadane od kilku tygodni strajki w fabrykach Wielkiej Trójki, czyli trzech gigantycznych amerykańskich koncernów motoryzacyjnych, stały się faktem. Producentom i związkowi zawodowemu nie udało się dojść do porozumienia.
15.09.2023 | aktual.: 16.09.2023 11:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Telenowela rodem z Detroit ciągnie się już od dobrych kilku tygodni i by ją zrozumieć, warto przyjrzeć się jej wszystkim szczegółom. Na naszych łamach o sytuacji pomiędzy Wielką Trójką, a więc koncernami General Motors, Ford i Stellantis (w tym przypadku chodzi przede wszystkim o Chryslera) a związkiem zawodowym UAW pisaliśmy już wielokrotnie i więcej smaczków znajdziecie poniżej.
W ogromnym skrócie pracownicy w obliczu wygasających z końcem 14 września 2023 r. kontraktów postanowili zawalczyć o lepsze warunki zatrudnienia. Mając na uwadze gigantyczne zyski koncernów, chcieli podwyższenia standardów na wszystkich szczeblach zatrudnienia pracowników. Mimo presji czasu żądania UAW i propozycje producentów mocno się rozmijały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszyscy mieli nadzieję, że ostatecznie do porozumienia dojdzie. Ba, mówiło się, że kompromis jest o krok. W ostatnich godzinach jednak strony znów doszły do ściany i nowe umowy nie zostały jednak dogadane. Wraz z dniem 15 września, w trakcie trwania ważnych targów motoryzacyjnych Detroit Auto Show, pracownicy fabryk General Motors, Forda i Chryslera w trzech fabrykach odmówili rozpoczęcia pracy, zaczynając tym samym gigantyczny strajk.
Jak podaje Reuters, UAW nie rzuciło na stół wszystkich kart. Na razie strajki dotyczą tylko wybranych fabryk, kluczowych dla produkcji najlepiej sprzedających się samochodów. Jeżeli negocjacje nie posuną się dalej, możliwe jest wprowadzenie strajków w pozostałych amerykańskich fabrykach. Na razie w strajku bierze udział 12,7 tys. pracowników.
Strajk już teraz rzuca cień na targi w Detroit — w mieście, które jest przecież bastionem i symbolem amerykańskiej motoryzacji, a także siedzibą największych amerykańskich producentów. Strajk znacznie przykrył odbywające się wydarzenie, z miejsca stając się jednym z najważniejszych newsów w amerykańskich mediach. Strajk określa się jako najbardziej ambitną akcję pracowniczą od dekad.
Działać należy szybko — każdy tydzień strajku ma według szacunków Deutsche Bank kosztować firmy nawet 500 mln dolarów, a np. Jeep posiada naddatek produkcyjny tylko na 90 dni. Brak szybkiego rozwiązania sytuacji może być więc dla marek katastrofalny.