Test: Range Rover Sport – świat udaje. On też?
We współczesnym świecie gdziekolwiek się nie udamy, spotykamy ludzi i rzeczy, które nie są do końca tym, za co się podają. To w konsekwencji sprawia, że chyba nigdy wcześniej nie było większego nacisku na autentyczność. Rodzi się więc pytanie, czy Range Rover, który jest ogromnym, ciężkim i luksusowym SUV-em mając na tylnej klapie napis Sport, też coś udaje?
08.02.2023 | aktual.: 08.12.2023 10:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nazwa Sport z pewnością pasuje do przyspieszenia tego domu na kółkach, bo horda 510 koni mechanicznych rozpędza tego kolosa do 100 km/h w zaledwie 5,4 s. Musicie pamiętać jednak, że to jest Range Rover i to nie wersja SVR, więc przyspieszenie wygląda jak zachowanie lordów na wyścigach konnych. Niby ponoszą ich emocje, ale zawsze z klasą! Dodatkowo to, co mnie niesamowicie cieszy, to, że pod maską nie mam silnika o pojemności kartonu mleka, a 3.0 l R6, które odpowiada za 400 tratujących wszystko na swojej drodze koni mechanicznych. No właśnie, a gdzie kolejne 110 KM? Kolejne 110 KM są nieco bardziej ostrożne i dbają o matkę naturę, bo pochodzą z silnika elektrycznego, bo ten mój egzemplarz ma oznaczenie 510e, czyli jest hybrydą typu plug-in.
To, co również zasługuje na pochwałę, to po pierwsze bardzo szeroka gama silnikowa Sporta, a po drugie, to, że wszystkie nawet najsłabsze wersje wyposażone są w silnik o pojemności 3-litrów właśnie w układzie R6. Mówię tutaj niestety o wersjach dostępnych w Polsce, bo topowa odmiana ma silnik zaadoptowany z BMW o pojemności 4.4 w legendarnym układzie V8. I choć tej V-ósemki żałuję najbardziej, to i tak nie ma na co narzekać. Dostępne są dwa diesle o mocy 249 lub 300 KM, czysta benzyna o mocy 400 KM i dwie hybrydy typu plug-in o mocy 440 lub tak jak u mnie 510 KM.
Zobacz także
Oczywiście na to, aby określić samochód mianem sportowego, nie wpływa tylko pojemność i moc silnika. Za tym określeniem idzie dużo więcej warunków do spełnienia, które nie tylko czasem potrafią przerosnąć inżynierów, ale także skutecznie popsuć całą wizję. W przypadku Range Rovera Sporta przekonałem się, że to jest jeszcze bardziej skomplikowane, niż myślałem na samym początku. Przekonajcie się sami. Zapraszam do obejrzenia testu wideo.