Ten Golf miał rządzić rajdami. Mało brakowało, a trafiłby do produkcji
Duet Volkswagen i rajdy kojarzy nam się raczej z nowożytną erą oraz Sebastienem Ogierem. Niemiecki koncern o mały włos nie wszedł jednak do WRC już w latach 90. Z marzeń o dominatorze pozostały tylko nieliczne drogowe prototypy. Jeden z nich został pokazany światu w akcji po latach niebytu.
22.04.2024 | aktual.: 22.04.2024 17:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Volkswagen zapisał się złotymi zgłoskami w historii rajdów samochodowych. Wszystkie cztery mistrzostwa świata, które były zasługą zarówno genialnego Polo R WRC, jak i legendarnego Sebastiena Ogiera, zostały zdobyte w latach 2013-2016, a więc stosunkowo niedawno. Nie wszyscy zaś mogą wiedzieć, że do WRC niemiecki gigant przymierzał się już w latach 90.
Fani rajdów tę dekadę z pewnością wspominają równie ciepło, co ikoniczną erę Grupy B. To właśnie wtedy na szutrach i drogach można było obserwować w akcji takie perełki, jak Lancia Delta, Subaru Impreza 555, Mitsubishi Lancer EVO, Ford Escort RS Cosworth czy Toyota Celica GT-Four. Swój wkład w najwyższy poziom rajdów chciał mieć również i Volkswagen.
Wymogiem stawianym wtedy przez FIA było posiadanie drogowego odpowiednika i wyprodukowanie go w liczbie co najmniej 2 500 egzemplarzy. To właśnie dlatego wraz z rozwojem rajdówki niemiecka marka tworzyła auta z homologacją na drogi publiczne. Jako bazę wybrano Golfa, a wersje testowe otrzymywały nazwę kodową A59.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Projekt ostatecznie został pogrzebany. Według nieoficjalnych informacji, z uwagi na wysokie koszty za tą decyzją miał bezpośrednio stać Ferdinand Piëch — legendarny inżynier i wnuk Ferdynanda Porsche, który przez dekady rządził Grupą Volkswagena. Zanim jednak do tego doszło, stworzono kilka jeżdżących drogowych prototypów.
Do jednego z egzemplarzy oraz do jego właściciela, Jamiego Orra, zdołały dotrzeć osoby z firmy FCP Euro produkującej części samochodowe. Auto zaś zaprezentowali na swoim kanale youtube’owym. Volkswagen Golf A59 został nazwany przez prowadzących "Świętym Graalem" i rzeczywiście uchodzi za takowego nie bez powodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
The Legendary Golf That Never Was - Experiencing the VW A59
Volkswagen Golf A59 – niedoszła rajdówka z drogową homologacją
Nieznana jest dokładna liczba wyprodukowanych egzemplarzy, lecz można założyć, że nie było ich wiele. Wiadomo jednak, że w tym konkretnym egzemplarzu silnik jest konstrukcją stworzoną całkowicie od zera. Ma on pojemność 2 litrów, a po skasowaniu projektu był on dalej rozwijany, trafiając ostatecznie do wyścigów długodystansowych.
Jednostka obsługiwana jest przez 6-stopniowego manuala, a napęd przekazywany jest na cztery koła. Na tylną oś w zależności od sytuacji może trafiać od 25 do nawet 100 proc. mocy. Można pokusić się o stwierdzenie, że mamy tu wręcz do czynienia z protoplastą Haldexa.
Nadwozie zostało wykonane z karbonu oraz kevlaru, co pozwalało uzyskać wytrzymałość oraz niską masę. Model ten ma już wmontowaną klatkę bezpieczeństwa oraz fotele Recaro. Oczywiście wyposażenie wnętrza jasno pokazuje, że był to prototyp, a praktycznie żaden mechaniczny element nie miał zbyt wiele wspólnego z "cywilnym" Golfem. Mimo wszystko drobne modyfikacje starczyłyby do otrzymania homologacji.
Zabicie tego projektu sprawiło, że Golf A59 nigdy nie został przetestowany w boju. Cieszy jednak fakt, że prototypy tej niedoszłej rajdówki przetrwały dziesięciolecia i nadal możemy się z nimi zapoznać. Nawet jeżeli generują one głównie pytania w stylu: "Co by było, gdyby?".