Targi w Genewie zyskają tor wyścigowy. Organizatorzy starają się utrzymać zainteresowanie
Peugeot i Opel rezygnują z najważniejszej imprezy motoryzacyjnej – salonu w Genewie. Organizatorzy starają się robić dobrą minę do złej gry i przygotowują tor do jazdy "elektrykami" wewnątrz hali. To kolejny rok, w którym inwestycja w targi okazuje się nieopłacalna.
24.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy jeszcze rok temu Opel zrezygnował z pojawienia się w Genewie, decyzja ta została przyjęta ze zrozumieniem – firma została wykupiona przez Francuzów, nie przynosiła żadnych dochodów, nie było też żadnych nowości które miały zmienić sytuację na rynku. Kilkanaście milionów złotych, bo tyle kosztuje pojawienie się przez około tydzień na hali Palexpo, można było przeznaczyć na bardziej palące potrzeby.
I choć rok później sytuacja Opla i całej Grupy PSA wygląda całkiem nieźle, okazuje się, że Francuzi nie chcą pojawić się na najważniejszych targach motoryzacyjnych Europy. Oficjalnego stanowiska względem Citroena i DS-a jeszcze nie ma. Ziemia niczyja, jaką są hale przy genewskim lotnisku, niemal od zawsze była miejscem, w którym najwięksi producenci ścierali się w pojedynku na modele, stoiska i rozmach. Słowo klucz – była. Skoro nawet Lamborghini, które sprzedawało (!) modele kilka minut po premierze rezygnuje, coś musi być na rzeczy.
Brak czwartej siły w motoryzacji pozostawi olbrzymią lukę, którą organizator będzie starał się załatać. Kompaktowa (bo ograniczona do kilku budynków) impreza doczeka się najprawdziwszego toru wyścigowego o długości ponad 450 metrów, na którym szaleć będzie 48 różnych modeli… z napędem alternatywnym.
Większość konsumentów wskazuje, że nigdy nie jechała elektrycznym, albo przynajmniej hybrydowym samochodem – mówi Maurice Turrettini, przewodniczący organizacji zajmującej się organizacją targów. – Jako branża musimy przejąć inicjatywę w promowaniu alternatywnych źródeł zasilania – dodaje.
Tyle tylko, że producenci mogą nie być zainteresowani promocją elektryków, bo same targi są im coraz mniej potrzebne. W ciągu dwóch dni w Genewie pojawia się kilkadziesiąt zupełnie nowych samochodów, które w dobie internetu i natychmiastowych nagrań nikną w zalewie informacji. Choć Genewa broni się jeszcze swoim niewątpliwym prestiżem, jesienne targi w Paryżu i Frankfurcie stanowią już tylko cień dawnych imprez, a w mediach pojawiają się ze względu na towarzyszące im protesty ekologów.
Zobacz także
Wspomniane wcześniej kilkanaście milionów złotych wydawane jest w bardziej efektywny sposób. Ford z dala od medialnego szumu organizuje własne imprezy, które trafiają do szerszego grona osób. Inni starają się zmienić zasady gry i pokazują się na targach elektroniki – tak jak chociażby Jeep, który promował hybrydy na imprezie CES. Tuż obok stał jeszcze samochód Sony, który w Genewie nie wzbudziłby (prawdopodobnie) dużego zainteresowania. W Las Vegas stał obok konceptu Mercedesa, marki która jeszcze niedawno była partnerem imprezy e-sportowej dla graczy.
Jeśli targi w Genewie w magiczny sposób nie odmienią swojego charakteru, staną się wydarzeniem skierowanym do wąskiej grupy osób, a nie tak jak kilkadziesiąt lat temu, międzynarodowym fenomenem. Ale to szansa dla mniejszych, lokalnych targów, takich chociażby jak Poznań Motor Show, które starają się zapewnić weekendową rozrywkę dla całej rodziny.