Poradniki i mechanikaSprawdzamy numer VIN w płatnym serwisie i w rządowym. Informacje są różne

Sprawdzamy numer VIN w płatnym serwisie i w rządowym. Informacje są różne

Sprawdzanie numeru VIN w internecie to jeden ze sposobów zweryfikowania historii pojazdu oraz jego kompletności czy wersji. Płatne serwisy oferują tzw. raporty VIN, natomiast rządowa strona historiapojazdu.gov.pl udostępnia dane, zapisane w CEP. Co jest lepsze?

Numer VIN przy szybie samochodu
Numer VIN przy szybie samochodu
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

30.05.2018 | aktual.: 30.03.2023 11:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wystarczy wpisać hasło "numer VIN" do wyszukiwarki, by ukazały się najpopularniejsze serwisy oferujące raporty. Wystarczy opłata ok. 35-40 zł, by dowiedzieć się czegoś na temat historii samochodu. Pamiętajcie jednak, że po numerze VIN nie wszystko da się sprawdzić w internecie, np. historii serwisowej.

Sprawdzam VIN w autobazie

Po wpisaniu w okienko numeru VIN, po kilkunastu sekundach system pokazuje podstawowe informacje na temat samochodu. Mowa o modelu, pochodzeniu, rodzaju zasilania.

Data produkcji czy rejestracji nie są dostępne bezpłatnie. Dane samochodu zgadzają się we wszystkich serwisach. Choć w przypadku tak egzotycznego modelu jak nowiutki, testowany przeze mnie ssangyong rexton, system rozpoznał jedynie markę.

Wstępny raport pokazuje, że auto ma za sobą kolizję lub wypadek. Warto to sprawdzić za 30-40 zł
Wstępny raport pokazuje, że auto ma za sobą kolizję lub wypadek. Warto to sprawdzić za 30-40 zł© fot. autobaza.pl/zrzut ekranu

Każda z baz oferuje płatną, rozszerzoną wersję raportu. Najbardziej kusząco wygląda jedna z tańszych ofert autobazy. Kusi wykrzyknikiem przy pozycji "historia uszkodzeń". Z pewnością coś się działo z samochodem i warto taką informację pozyskać za cenę 33,40 zł.

Dodatkowe opcje to wycena pojazdu za 5 zł oraz bezpłatne poradniki w formie ebooków i zniżka na OC. Co ciekawe, w przypadku wspomnianego ssangyonga, cena za pełny raport to tylko 4,90 zł.

Po kilku minutach od dokonania przelewu z internetowego konta bankowego, dostaję na e-mail informację o gotowym raporcie. Z niego dowiaduję się już znacznie więcej.

Są to m.in. informacje o dacie produkcji, otrzymuję kompletną specyfikację wyposażenia, informację o tym, że auto nie widnieje w żadnej z siedmiu baz skradzionych pojazdów (niektóre serwisy oferują więcej) i, co najważniejsze, mam dane dotyczące jedynej w historii tego samochodu szkody.

Po wykupieniu raportu okazuje się, że rzeczywiście było zgłoszenie szkody. Co prawda drobnej, ale sprzedający już tego nie ukryje
Po wykupieniu raportu okazuje się, że rzeczywiście było zgłoszenie szkody. Co prawda drobnej, ale sprzedający już tego nie ukryje© fot. autobaza.pl/zrzut ekranu

Jest data i lokalizacja uszkodzeń – system pokazuje tył pojazdu i wartość szkody wycenioną na 2,5-3 tys. zł. Bardzo wartościową informacją jest też odczyt licznika przebiegu w chwili zarejestrowania szkody, co w wielu przypadkach może pomóc zweryfikować rzeczywisty przebieg. Zatem ostatni zarejestrowany przez system to 31 483 km.

Sprawdzam VIN w rządowym serwisie

Co prawda sprawdzenie auta po VIN w rządowym serwisie historiapojazdu.gov.pl jest całkowicie bezpłatne, to jednak wymaga podania dodatkowych informacji: numeru rejestracyjnego i daty pierwszej rejestracji. Zatem musicie takie dane pozyskać od właściciela.

Najbardziej wartościowa jest oś czasu na rządowej stronie, ale pozyskamy tu w zasadzie tylko informacje o właścicielach, polisie OC i badaniach technicznych
Najbardziej wartościowa jest oś czasu na rządowej stronie, ale pozyskamy tu w zasadzie tylko informacje o właścicielach, polisie OC i badaniach technicznych© fot. historiapojazdu.gov.pl/zrzut ekranu

Raport pokazuje dane techniczne pojazdu, nieco inne niż w autobazie. Są m.in. niezbyt przydatne w przypadku auta osobowego masy, emisja CO2 czy zużycie paliwa. Na osi czasu pojawiają się informacje na temat historii samochodu w urzędach państwowych, czyli data pierwszej rejestracji, zmiany właścicieli, a także daty i wyniki badań technicznych.

W raporcie jest też co prawda stan licznika, ale pochodzi on z badania technicznego, zatem przebieg jest inny - wynosi 29 782 km. Wszystko dlatego, że samochód był kontrolowany ponad 2 miesiące przed zarejestrowaną szkodą.

Płatna baza VIN czy historiapojazdu?

Zasadniczo obie formy sprawdzenia auta po numerze VIN są na tyle różne, że niełatwo je porównać. Informacje z obu systemów są jednak przydatne dla potencjalnego nabywcy.

To, co je odróżnia, to baza, z której pozyskuje się informacje. Autobaza szuka wszystkiego, co da się znaleźć po numerze VIN, więc np. informacje techniczne powinny być absolutnie bezbłędne.

Natomiast historiapojazdu.gov.pl bazuje na informacjach pozyskanych z Centralnej Ewidencji Pojazdów, a te wprowadzają urzędnicy, więc o pomyłkę nietrudno. Doskonale wiadomo, że w CEP jest bałagan, zatem nie warto przywiązywać się do podanej mocy silnika czy dopuszczalnej masy.

W CEP nie odnotowuje się też szkód pojazdu, co ma znaczenie dla jego ceny. Z kolei z płatnej autobazy nie dowiemy się niczego na temat przeglądów.

Cena takiego raportu jest na tyle niewysoka, że warto wygenerować sobie nawet 4 czy 5 w różnych serwisach, jeżeli rzeczywiście chcecie kupić konkretne auto, ale też pamiętajcie o państwowej usłudzie. Jest na szczęście bezpłatna, więc nie zaszkodzi i tu sprawdzić.

Komentarze (6)