Spór o 50 groszy. Na szali zakaz prowadzenia pojazdów
Zgodnie z polskim prawem, by odzyskać zatrzymane prawo jazdy konieczne jest złożenie wniosku i uiszczenie opłaty w wysokości 50 groszy. Tym, którzy tego nie zrobią, grozi surowa grzywna. Na szczęście niebawem może się to zmienić.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zatrzymanie prawa jazdy, na przykład na trzy miesiące za przekroczenie prędkości o 50 km/h i więcej, to kara często nakładana na polskich kierowców. Nie wszyscy wiedzą, że jej zakończenie nie jest jednoznacznie z odzyskaniem uprawnień.
Kierowca musi bowiem wcześniej dopełnić kilku obowiązków - złożyć wniosek o zwrot i uiścić opłatę ewidencyjną w symbolicznej kwocie 50 groszy. Wynika to z art. 102 pkt. 2 Ustawy o kierujących pojazdami: "Zwrot zatrzymanego prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem następuje po ustaniu przyczyny zatrzymania oraz po uiszczeniu opłaty ewidencyjnej".
Ci, którzy tego nie zrobią, w świetle obowiązującego prawa narażają się na wysoką karę. Jeśli dokument nie został "odblokowany", a policja zatrzyma nas do kontroli, grozi nam kara za jazdę bez uprawnień. Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem grozi za to od 1,5 tys. do nawet 30 tys. zł grzywny.
Na dyskusyjność wspomnianych przepisów zwróciły uwagę posłanki Marta Wcisło, Anna Wojciechowska, Marzena Okła-Drewnowicz oraz Joanna Frydrych, które w interpelacji złożonej do ministra infrastruktury poddają w wątpliwość obowiązujące zapisy.
Jak wynika z interpelacji, kwestia budzi "kontrowersje wśród kierowców, urzędników zajmujących się zatrzymywaniem praw jazdy, a także funkcjonariuszy policji". Zdaniem grupy posłanek wielu kierowców nie wie o obowiązku złożenia wniosku i uiszczenia opłaty ewidencyjnej, przez co nieświadomie łamie prawo powracając do kierowania niezwłocznie po upływie okresu zabrania prawa jazdy. "Abstrahując w tym momencie od zasady, że nieznajomość prawa szkodzi, trudno zrozumieć, jakie intencje stoją za wprowadzeniem takiej normy prawnej" - czytamy w interpelacji.
Posłanki zwracają uwagę na przestarzałość przepisu, który pochodzi jeszcze z czasów, gdy jedyną akceptowaną formą prawa jazdy był fizyczny dokument. Obecnie kierowcy nie muszą mieć go przy sobie podczas kontroli. Wystarczą cyfrowe informacje umieszczone w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. "Użyte pojęcie 'zwrot prawa jazdy' nie odpowiada rzeczywistej procedurze, ponieważ cała operacja polega na zmianie zapisu w cyfrowej ewidencji na podstawie wypełnionego wniosku" - napisała posłanka Marta Wcisło.
W związku z powyższym w interpelacji wystosowano trzy pytania do ministra infrastruktury:
- Czy ministerstwu znany jest problem związany z nieskładaniem przez kierowców, którym uprzednio zatrzymano prawo jazdy, odpowiedniego wniosku po upływie zatrzymania prawa jazdy (wraz z opłatą ewidencyjną), tj. bez procedury opisanej w art. 102 ust. 2 ustawy?
- Czy zdaniem ministerstwa utrzymywanie konieczności składania odpowiedniego wniosku o zwrot w czasie, gdy informacje o posiadanych uprawnieniach do kierowania pojazdami zostały zinformatyzowane, jest w jakikolwiek sposób uzasadnione? Czy ministerstwo planuje zmiany w przedmiotowej regulacji?
- Informatyzacja danych o kierowcach i pojazdach powoduje, że powinna zostać przeprowadzona nowelizacja wszystkich aktów prawnych odnoszących się do „zabierania prawa jazdy” poprzez jednoznaczne odróżnienie „fizycznego” zabrania plakietki, niepowodującego utraty uprawnień, od zabrania/pozbawienia uprawnień do kierowania pojazdami, które jest niezależne od posiadania dokumentu. Czy w ministerstwie planowana jest odpowiednia nowelizacja przepisów?
Co na to minister? Pozostaje liczyć, że odpowiedź poznamy niebawem. Z nadzieją na wypracowanie rozwiązań korzystniejszych dla polskich kierowców i lepiej odpowiadających współczesnej rzeczywistości.