Minimum 1500 zł mandatu dla kierowcy, który zapomni zapłacić 50 groszy

Kara grzywny za jazdę bez uprawnień to od 1500 do 30 tys. zł. Taka grozi tym kierowcom, którzy nie uiścili opłaty ewidencyjnej w urzędzie na kwotę 50 groszy. Sytuacja choć wydaje się absurdalna, to się zdarza.

Niezapłacenie 50 gr może mieć przykre konsekwencje
Niezapłacenie 50 gr może mieć przykre konsekwencje
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe / Lubuska Policja
Marcin Łobodziński

25.05.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Takie sytuacje opisuje "Wyborcza". Aby do tego doszło, kierowca musi mieć zatrzymane prawo jazdy, na przykład na trzy miesiące za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h. W takim przypadku oddaje dokument, a jeśli go przy sobie nie posiada, to zostaje on jedynie zablokowany w systemie. Tak czy inaczej do takiej blokady dochodzi, by podczas kontroli drogowej policjant widział, czy kierowca jeździ zgodnie z prawem, czy może ma zatrzymane prawo jazdy.

Kiedy mija okres trzech miesięcy dokument można odzyskać, ale pod warunkiem złożenia wniosku o zwrot i uiszczenia opłaty ewidencyjnej w wydziale komunikacji – 50 gr. za odblokowanie w systemie. Jeśli się tego nie zrobi, to pomimo upływu okresu kary, prawo jazdy nadal jest zablokowane.

Mówią o tym przepisy, a konkretnie z art. 102 pkt. 2 Ustawy o kierujących pojazdami: "Zwrot zatrzymanego prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem następuje po ustaniu przyczyny zatrzymania oraz po uiszczeniu opłaty ewidencyjnej".

W razie kontroli drogowej, jeśli dokument nie został odblokowany, policjant traktuje to jednoznacznie – jazda bez wymaganych uprawnień. Natomiast kodeks wykroczeń mówi wprost o karze nie niższej niż 1500 zł i górnej jej granicy w wysokości aż 30 tys. zł. Policjant sprawę może skierować do sądu.

Wbrew pozorom to nie złośliwość funkcjonariusza. Policjant nie może bowiem uznać, że kierowca odzyskał uprawnienia, ponieważ musi działać w granicach prawa. Nawet jeśli rozumie tę kuriozalną sytuację, nie może dopuścić takiego kierowcy do dalszej jazdy, bo przepisy wymagają wniesienia opłaty i zmiany informacji w systemie.

Przepisy kontra przepisy

Warto zwrócić uwagę na to, jakim bublem są przepisy dot. zatrzymania prawa jazdy i jego zwrotu. Prawo jazdy zatrzymane jest bowiem np. na okres trzech miesięcy, więc nie ma żadnej podstawy do tego, by twierdzić, że po upływie tego czas prawo jazdy jest nadal zatrzymane. Co więcej, fizycznie prawa jazdy oddawać nie trzeba, bo wszystko dzieje się w systemie komputerowym. Mimo to kierowca musi wysłać wniosek i uiścić symboliczną opłatę za kliknięcie myszką przez urzędnika, bo inaczej... nadal ma zatrzymane prawo jazdy, choć okres kary minął.

Zupełnie inaczej jest z punktami karnymi, które po roku, też wpisane do systemu, przestają być ważne. Z tą różnicą, że nikt w systemie klikać nie musi, a kierowca nie składa wniosku o anulowanie punktów. Po prostu po określonym czasie znikają.

Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, że kierowca po zatrzymaniu prawa jazdy, ale po upływie czasu tego zatrzymania, jeździ bez uprawnień, ponieważ tych uprawnień nie stracił – stracił jedynie dokument na określony czas, bez którego jeździć mu nie wolno. Można nawet powiedzieć, że przepis o zatrzymaniu prawa jazdy i przepis o jego zwrocie wzajemnie się wykluczają.

Jak powiedział dla "Wyborczej" mecenas Michał Skwarzyński: "Uprawnienia nabyte legalnie są bezterminowe. Jeśli tracę uprawnienie na trzy miesiące, to ściśle na trzy miesiące, co do dnia. Jeśli ustawodawca tworzy sobie "dodatkową" procedurę, w dodatku płatną, stworzenia zapisu w systemie, to jest to niekonstytucyjne".

Inny rozmówca "Wyborczej", prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, też stwierdza, że jego zdaniem kierowca nie powinien być w takiej sytuacji karany za brak uprawnień i sąd powinien go uniewinnić.

Komentarze (27)