Samochód z USA. Procedury i opłacalność
Import auta z USA za sprawą planowanej zmiany prawa może niebawem okazać się kuszącą alternatywą dla Polaków poszukujących aut z drugiej ręki. Samochody za Oceanem są tańsze, ale trzeba wziąć pod uwagę koszty sprowadzenia i opłaty. Na co trzeba się przygotować?
18.06.2018 | aktual.: 30.03.2023 11:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ułatwienia dla aut spoza UE
Na skierowanie do podpisu ministra, a następnie przekazanie do ogłoszenie czeka projekt rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa w sprawie tablic rejestracyjnych. Nowy dokument wprowadzi możliwość ubiegania się o tablice rejestracyjne mniejszych rozmiarów.
Standardowe polskie "blachy" mają wymiary 520 x 114 mm. Tymczasem samochody w USA czy Japonii projektowane są pod tablice o wymiarach 305 x 115 mm.
Dziś oznacza to konieczność wyginania tablic otrzymanych w urzędzie. Niektórzy właściciele takich aut decydują się także na wykonanie odpowiednich tablic we własnym zakresie i wożenie oryginalnych w bagażniku. Taki sposób postępowania naraża ich jednak na mandat, ponieważ w świetle prawa zamontowany musi być oryginał.
Wszystko zmieni nowe prawo, które ma wejść w życie po upływie sześciu miesięcy od ogłoszenia. Oznacza to, że najprawdopodobniej już w 2018 roku będzie można zamówić w urzędzie zmniejszone tablice rejestracyjne.
To może zachęcić Polaków do zakupu samochodów ze Stanów Zjednoczonych. Z jakimi kosztami i procedurami wiąże się taki zakup? I czy w ogóle jest opłacalny?
Amerykański sen
Ceny samochodów w USA i w Europie odbiegają od siebie. Różnice są jednak zmienne. By się o tym przekonać, wystarczy rzucić okiem na koszt zakupu salonowego auta dostępnego w Polsce i w USA. Za oceanem najtańsze BMW Serii 3 (320i) kosztuje 34,9 tys. dolarów, co po przeliczeniu daje 125,3 tys. zł. W Polsce za podstawową wersję 320i zapłacimy 149,3 tys. zł.
Bardziej rzucające się w oczy różnice dotyczą samochodów używanych. Za Lexusa CT 200h z 2015 roku w Polsce trzeba zapłacić mniej więcej 100 tys. zł. W USA podobne auto można kupić za 19 tys. dol., czyli 68 tys. zł.
Modny SUV tego producenta - RX 450h - z 2014 roku kosztuje u nas około 150 tys. zł. W USA podobne auto kosztuje mniej więcej 28 tys. dol., czyli 100,5 tys. zł.
Decydując się na auto z USA, możemy też wybrać modele, które w ogóle nie są dostępne w Polsce. Trzyletni Chevrolet Camaro SS z silnikiem o pojemności 6,2 l za 100 tys. zł to również kusząca propozycja.
Jeśli jednak decydujemy się na zakup auta, które nie występuje w Polsce, a nawet w Europie, trzeba mieć świadomość tego, że zdobycie części zamiennych będzie trudne, a ich ceny mogą być bardzo wysokie. Jeśli postanowimy kupić typowo amerykańskie auto, które nie ma charakteru sportowego, za kilka lat możemy mieć spore problemy z jego odsprzedażą.
Tak naprawdę najbardziej opłacalny jest jednak zakup samochodów uszkodzonych. Dużym powodzeniem cieszą się aukcje, takie jak IAAI, Copart czy kanadyjska Impact Auto, na których pojazdy wystawiają zakłady ubezpieczeniowe.
Zaletą takiego rozwiązania jest to, że prezentowane są tam auta będące w takim stanie, jaki pozostał po zdarzeniu drogowym, w którym brały udział. Nie musimy więc martwić się o to, że ktoś wcześniej przygotował je do sprzedaży, maskując ich wady. Niestety trudno tam znaleźć auto, które nie jest mocno rozbite.
Ceny jednak zachęcają. 10 tys. dol., czyli 36 tys. zł, za tegoroczne Infiniti Q50 z trzylitrowym silnikiem V6 niezbyt mocno uderzone w przedni błotnik to kwota, która może przemawiać do niejednego potencjalnego nabywcy.
- Klienci najczęściej interesują się lekko uszkodzonymi samochodami występującymi również w europejskiej ofercie danego producenta - mówi Daniel Stawiarski z nowosądeckiej firmy Goldcars zajmującej się sprowadzaniem samochodów zza oceanu.
- Są jednak i tacy, którzy z rozmysłem wybierają modele nieobecne w Europie. Atutem aut z USA jest ich udokumentowany przebieg. Jestem przekonany, że 99 proc. aut z USA nie miało cofanego licznika - dodaje Daniel Stawiarski.
Zakup i transport
Zakup samochodu to jedna z najważniejszych inwestycji dla większości ludzi. Nic więc dziwnego w tym, że każdy chciałby mieć jak największą kontrolę nad jej przebiegiem. W przypadku wyboru samochodu zza wielkiej wody nie jest to jednak łatwe.
Przede wszystkim, by pojawić się na miejscu, potrzebna jest wiza. Do problemów i wydatków związanych z jej uzyskaniem dołączyć należy koszty podróży i zakwaterowania. Dlatego wiele osób decyduje się raczej na skorzystanie z firm pośredniczących w takich zakupach.
Zawodowcy zajmujący się sprowadzaniem samochodów z USA zwykle oferują pełną obsługę - od zakupu samochodu w Ameryce, poprzez transport do kraju, aż po naprawę, jeśli jest to auto powypadkowe. Ceny za usługi są podobne.
Transport zakupionego samochodu do portu i wyekspediowanie do w kontenerze do Europy kosztuje 2,5-3 tys. dol., czyli 9-11 tys. zł. Ostateczna cena zależy od tego, gdzie kupione było auto. Jeśli jest to daleko od portu, koszt może być wyższy.
Prowizja za zakup i załatwienie formalności transportowych przez firmę zajmującą się importem wynosi zwykle od 2 do 5 tys. zł i jest uzależniona od wartości samochodu. Najgorsze jednak przed nami.
Podatki
Po przypłynięciu samochodu do Europy musimy zapłacić cło, podatek akcyzowy i VAT. Opłata celna to 10 proc. wartości samochodu osobowego. Akcyza naliczana jest już od wartości auta powiększonej o cło. Wysokość opłaty akcyzowej zależy od pojemności silnika auta, które kupiliśmy.
Jeśli jednostka napędowa ma nie więcej niż 2.0 l, zapłacimy 3,1 proc. wartości samochodu. Za auto z silnikiem o pojemności powyżej tej pojemności podatek wynosi 18,6 proc.
Na koniec pozostaje opłacenie VAT-u. Jego wartość wyliczana jest od wartości samochodu powiększonej o cło. To, ile zapłacimy, zależy od kraju, w którym uiścimy podatek. Jeśli nasz samochód skierujemy do portu w Niemczech, zapłacimy 19 proc. VAT-u. W Polsce będzie to 23 proc.
Ze względu na koszty transportu przez ocean nie opłaca się przywozić do Polski taniego auta. Nie ma też co liczyć na niższą stawkę akcyzy, ponieważ prawie wszystkie auta w USA mają silniki o dużych pojemnościach. Trzeba więc przygotować się na spore koszty. Czy to się opłaca?
- Jeśli porównalibyśmy takie same modele, z tymi samymi silnikami i wyposażeniem, to auto sprowadzone z USA będzie o 10-30 proc. tańsze niż samochód kupiony w Europie - stwierdza Daniel Stawiarski.
Rejestracja
Zgodnie z przepisami nabywca samochodu spoza Unii Europejskiej ma 30 dni na rejestrację samochodu. Czas ten liczony jest od momentu dokonania odprawy celnej przywozowej.
Oprócz dokumentu potwierdzającego nabycie auta do urzędu trzeba przynieść dowód opłaty akcyzy i VAT-u, dowód odprawy celnej, a także zaświadczenie o pozytywnym przejściu badania technicznego. Uzyskanie tego ostatniego nie zawsze jest jednak łatwe.
Wymagania co do samochodów w USA i w Europie są różne. Sprowadzony zza oceanu samochód musi być więc dostosowany do europejskiego prawa. Chodzi przede wszystkim o oświetlenie. Przednie reflektory trzeba wymienić na posiadające unijną homologację.
Konieczna jest również wymiana z tyłu - stosowane w USA czerwone tylne kierunkowskazy nie mogą być używane w Unii Europejskiej. Obecnie konieczne jest również dostosowanie miejsca na tablicę rejestracyjną do rozmiarów większych "blach". Jeśli planowany przez resort infrastruktury przepis wejdzie w życie, będzie można o tym zapomnieć.
Podczas badania technicznego, które poprzedza rejestrację, diagnosta musi również określić emisję CO2 samochodu. Ta będzie inna niż wartość podawana w USA, ponieważ cykl oznaczania spalania i emisji w Stanach jest inny od tego, który obowiązuje w Europie.
Zwykle wystarczy podanie numeru VIN. Jeśli w bazie danych, z której korzysta stacja, są dane dla modelu z tym samym silnikiem, sprawa jest prosta. Jeśli samochód jest bardzo rzadki, może się jednak zdarzyć, że trzeba będzie wykonać dodatkowe, kosztowne badania.
Warto pamiętać, że sprowadzonego samochodu, nawet jeśli posiada już komplet dokumentów i został poddany przeróbkom, nie zarejestrujemy, jeśli w dokumencie typu będzie on określony jako "non-repairable", "for parts only", "parts only", "flood salvage" czy "non-rebuildable".
Podsumowanie
Czy samochody z USA są łakomym kąskiem dla poszukujących aut na rynku wtórnym? Możliwość przerzucenia wszystkich obowiązkowych czynności na firmę sprowadzającą auta i zaoszczędzenia od 10 do 30 proc. wartości auta jest kusząca.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że najczęściej auta ze Stanów Zjednoczonych są nieco inne od swoich europejskich odpowiedników. Zawieszenie może być miększe niż w autach ze Starego Kontynentu, a różnice mogą jeszcze obejmować jakość materiałów wykończeniowych czy poziom wyposażenia. Zakup trzeba więc dobrze przemyśleć.