Rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw - mini relacja
23 kwietnia, sobota, nawet ciepło i bardzo dobrze. Rozpoczęcie sezonu YW, czyli zlotu szeroko pojętych youngtimerów. Ze spotkania na spotkanie impreza nabiera tempa, z czego bardzo się wszyscy cieszymy. Więcej aut, więcej klasyków, więcej ludzi oraz więcej sponsorów. „Stare graty” mają swoje miejsce, gdzie zostaną docenione. W powietrzu utrzymuje się głównie typowy zapach Syreny, a z daleka słychać strzały odpalanych maluchów – czyli jak na warszawskich parkingach kilkanaście i kilkadziesiąt lat temu.
26.04.2016 | aktual.: 30.03.2023 13:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ze strony SKN-u Motoryzacji reprezentował nas Polonez – jeden – ale za to bardzo okazały. Ze znajomych nam aut pojawiło się też BMW E30 po przeszczepie japońskiego serca od Promomoto.pl – to auta z pewnością się jeszcze u nas pojawi w przyszłości! Reszta aut znajomych, jeżeli są oni w posiadaniu gratów, stoi po warsztatach i garażach w oczekiwaniu na lepsze czasy.
Ja osobiście bardzo lubię zloty YW. Dlaczego?
To miejsce, w którym właściciel otwiera maskę auta i można tam coś zobaczyć. W nowych autach, oglądanych np. na targach w Poznaniu pod maską jest malutki silnik i bardzo dużo czarnego, zbędnego plastiku, który zasłania kompletnie wszystko, co tam jeszcze pozostało. Wnętrza wszystkie takie same, z tabletem i zbędnymi gadżetami. Wszystko staje się kopią kopii…
W przypadku gratów zawsze jest na co popatrzeć: inne jednostki napędowe, zupełnie inne wnętrza, deski rozdzielcze, fotele, felgi. Co do felg, jak zawsze dużo BBS-ów, Borbetów, ale pojawiają się też kultowe Ronale Turbo i sporo ładnych, zadbanych stalówek po renowacji.
Bardzo miło, że nadal pojawiają się auta, których nie było na poprzednich edycjach, a na ulicach bardzo ciężko je uchwycić. Dla mnie takim autem bez wątpienia był Fiat Uno Turbo pierwszej generacji (uciekło nam, zanim zdążyliśmy zrobić mu zdjęcia), Skoda Favorit RS (ją akurat widziałem raz w centrum Warszawy) i Fiesta XR2i „na żółtych”.
A ogólnie to typowo, bardzo dużo polskiej produkcji oraz BMW i Mercedesów - z czego część wspomnianych niemców z pewnością powinna zostać i ograniczyć się do parkingu dla gości. Co do parkingu, tam też można było zobaczyć ciekawe auta. Przed nami wjeżdżał Ford Focus RS pierwszej generacji, nr 237 z 1500 sztuk z kierownicą po właściwej stronie. Znalazło się również Subaru SVX i tęczowe Twingo, w stylu VW Polo Harlekin Edition. Nie wyglądało za pięknie, ale sam koncept ciekawy!
Z japońskich produkcji pojawiła się bardzo zadbana Toyota AE86, której 13-calowe złoto-srebrne felgi z epoki otrzymały pierwsze wyróżnienie. Dalej można było obejrzeć mocno zmodyfikowaną Hondę CRX pierwszej generacji, z uturbionym silnikiem i masywną klatką w środku. Mój wzrok przykuł dodatkowo bardzo czysto wyglądający stary Accord na felgach Rota – one zgarnęły drugie miejsce, po tych z AE86.
Tego się nie spodziewałem, ale spodobała mi się Corolla – na szczęście jeszcze z czasów jak była kanciasta…
Szwecja. Pojawiło się kilka kultowych modeli od Volvo, zachowanych w mniej lub bardziej oryginalnym stanie m.in. 360 „na żółtych” w świetnym stanie, mocne 242GT i sporo starsze i dużo bardziej wyróżniające się 122GT. Ono zgarnęło dwie nagrody, II miejsce za kołpak zlotu i najlepszy sprzęt audio z epoki.
Na koniec mały niepozorny francuz w złotym lakierze, który świetnie wpasował się w otaczającą go scenerię – czterodrzwiowy Peugeot 304.