Rolls-Royce żegna Phantoma w wielkim stylu
Po 13 latach od rozpoczęcia produkcji, jedna z najbardziej spektakularnych, luksusowych limuzyn, oficjalnie znika z rynku. Z tej okazji Rolls-Royce przygotował wyjątkowy, pożegnalny egzemplarz, uosabiający wszystko to, co najlepsze w Phantomie.
31.01.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Auto powstało na zlecenie bardzo zamożnego fana marki, który ma w swoim garażu już kilka Rollsów. Teraz uświetni swoją kolekcję perłą w koronie, jaką jest ostatni Phantom. To wersja z przedłużonym rozstawem osi, inspirowana oceanicznymi liniowcami z lat 30. XX wieku. Cóż, nadwozie słusznych rozmiarów, może budzić takie skojarzenia, choć lakier Blue Velvet skutecznie maskuje rozmiary. W bieli to auto wydawałoby się jeszcze większe.
Jak przystało na wyjątkowy, pożegnalny egzemplarz, nie brakuje kilku imponujących dodatków. Wśród nich znajdziemy klasycznie wyglądające opony, z białymi ściankami, czy statuetki Spirit of Ecstasy wykonanej z litego srebra. Czysta elegancja i ponadczasowe piękno, które podoba się dziś i będzie podobać za 50 lat. A co z wnętrzem?
Kabina stanowi klasę samą w sobie. Klient zażyczył sobie sprawdzonego połączenia śnieżnej bieli i najwyższej jakości drewna, które świetnie komponuje się ze skórą. Poza tymi dwoma materiałami, we wnętrzu znajdziemy również wełniane dywaniki i aluminium. O wyposażeniu, nie ma co wspominać, gdyż jest absolutnie topowe. Rolę ciekawostki pełni piękny zegarek, także inspirowany przyrządami nawigacyjnymi okrętów, wskazujący godzinę w 24 strefach czasowych.
Pod maską ostatniego Phantoma drzemie jedno z ostatnich, wolnossących V12. Z roku na rok silniki te stopniowo wymierają. Czy podobny los czeka motor Rollsa, stosowany z powodzeniem od lat? Czas pokaże. 6,75 l pojemności i 453 KM zapewniają odpowiednie osiągi. Sprint do setki zajmuje 6,2 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 240 km/h. Nieźle, choć oczywiście nie jest to samochód, stworzony z myślą o wyścigach.
Jak zwykle w takich przypadkach, cena jest absolutną tajemnicą. Standardowe wydanie wyceniano na równowartość około 2 mln złotych. Ten z pewnością jest wart znacznie więcej. Teraz czas pomyśleć nad następcą. Najprawdopodobniej będzie nim pierwszy SUV marki, Cullinan, który zadebiutuje w przyszłym roku.