Renault Koleos 2,0 dCI 175 KM Privilege - zimowe zaSUVanie [test autokult.pl]
Po kilkudziesięciu dniach oczekiwania i kilku momentach zwątpienia nareszcie sypnęło śniegiem i szanowna pani zima zawitała do naszego pięknego kraju. Tym razem drogowcy nie zostali zaskoczeni, jednak ja wolałem dmuchać na zimne, przemierzając kilometry za kierownicą auta pasującego do aury.
25.01.2012 | aktual.: 18.04.2023 11:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podobno gdyby Pan Bóg najwyżej cenił przedni napęd, to chodzilibyśmy na rękach - to powiedzenie ma tyle samo zwolenników co przeciwników. W trudnych zimowych warunkach natomiast jedyną rozsądną opcją wydaje się napęd na obie osie. Najnowsze BMW M5 czy Mercedes SLS raczej odpadają, ale już Lamborghini Aventador czy Ferrari FF z napędem 4x4 nadają się idealnie do testu na polskich drogach.
Niestety, oba włoskie auta zapadły w zimowy sen, a ja musiałem obejść się smakiem. Gdy przestałem bujać w obłokach, stwierdziłem, że jedynym słusznym i przede wszystkim realnym autem, któremu niestraszna polska zima, jest SUV.
Patrząc na ofertę rynkową, śmiało można powiedzieć, że SUV-ów ci u nas dostatek, a wybór tego jedynego, wielozadaniowego auta przyprawia o ból głowy. Po rozpatrzeniu wielu argumentów na redakcyjnym parkingu powitaliśmy model Renault Koleos, w zimowym, wciąż modnym białym kolorze.
Nie będę ukrywał, że pierwsza odsłona tego francuskiego SUV-a była dla mnie takim brzydkim kaczątkiem, które mimo szczerych chęci nie mogło się przeobrazić w pięknego łabędzia. Co prawda bardzo wysoko cenię własny styl i indywidualizm, ale pierwszy Koleos - delikatnie mówiąc - nie był samochodem o olśniewającej urodzie.
W życiu każdego auta przychodzi jednak taki czas, kiedy wygładza się mu zmarszczki i poprawia wszelkie niedociągnięcia, czyli przeprowadza się facelifting. Egzemplarz, którym miałem okazję zaSUVać zimą, to właśnie odświeżona i poprawiona wersja Koleosa.
Najbardziej zmienił się przód auta, który z pokaźnym grillem, wzbogaconym o chromowane elementy, prezentuje się teraz dostojnie. Więcej zmian na zewnątrz dostrzeże tylko wprawne oko motoryzacyjnego pasjonata. Ubrane w 18-calowe felgi w kolorze antracytu oraz śnieżnobiały lakier auto zaczęło mi się podobać. Czyżby brzydkie kaczątko przeobraziło się wreszcie w pięknego łabędzia? Nie odważę się na wydanie tak odważnej opinii, ale przynajmniej kolor w obu przypadkach się zgadza.
We wnętrzu testowanego samochodu dominują czerń i różnorakie odcienie szarości. Mimo tego całość nie wygląda ponuro i smutno, nawet całkiem ładnie komponując się z białym lakierem. Jakość materiałów i ich spasowanie nie budzą większych zastrzeżeń, podobnie jak intuicyjność obsługi, jednak rozmieszczenie niektórych przycisków nie zostało dobrze przemyślane.
O ile do umiejscowionego pomiędzy fotelami dżojstika à la iDrive, służącego do obsługi nawigacji, można się przyzwyczaić, o tyle schowanie na samym dole konsoli centralnej przycisku uruchamiającego tempomat wymaga od kierowcy gumowych rąk i odwrócenia uwagi od tego, co dzieje się na drodze.
Przełączników uruchamiających podgrzewanie przednich foteli próżno szukać na tunelu środkowym czy blisko panelu klimatyzacji. Gdzie zatem są te przydatne podczas zimy przyciski? Na bocznej części fotela.
Oprócz kilku wpadek ergonomicznych wnętrze nowego Koleosa ma także wiele funkcjonalnych rozwiązań. Liczne schowki, rozkładane plastikowe stoliczki znajdujące się na tylnej części przednich foteli czy swego rodzaju ewenement w tej klasie aut: składająca się z dwóch otwieranych elementów tylna klapa, sprawdzą się idealnie podczas rodzinnych wyjazdów na ferie.
Szeroko rozumiane walory rodzinne tego Renault uzupełniają 450-litrowy bagażnik oraz wystarczająca ilość miejsca w środku. Pozwala ona na bezstresową podróż w komfortowych warunkach czterem dorosłym osobom. Drobne uwagi mam do przednich foteli, które co prawdą są wygodne i nie męczą nawet po kilkugodzinnej jeździe, ale pojęcie trzymania bocznego jest im zupełnie obce.
Pozycja za kierownicą także nie do końca przypadła mi go gustu. Co prawda niemal w każdym aucie typu SUV kierowca siedzi dość wysoko i patrzy na innych użytkowników dróg z góry, jednak w Koleosie nawet przy maksymalnym opuszczeniu fotela miałem wrażenie, że siedzę na stołku. Gdybym podniósł siedzisko fotela do granicznych wartości, część mojej czupryny wystawałaby przez szyberdach, którego ze względu na panujące warunki pogodowe nie odważyłem się otworzyć.
Jak to auto sprawuje się na odśnieżonych asfaltowych drogach oraz bardziej dziewiczych terenach, pokrytych białym puchem? Dzięki sprawdzonemu napędowi na cztery koła, niemal żywcem przeszczepionego z Nissana X-Trail, Koleos pewnie brnie przed siebie i pokonuje kolejne kilometry drogi wzbogaconej o pokaźne ilości błota i śniegu. Oczywiście, jak to w większości tego typu aut bywa, w warunkach dobrej przyczepności napędzana jest tylko przednia oś, a napęd na tył dołącza się automatycznie.
Dzięki przełącznikowi na konsoli środkowej można zmienić tryb auto na 2WD, jednak rozwiązaniem o wiele ciekawszym, pomagającym wyciągnąć auto z wielu opresji, jest opcja LOCK. Zblokowany na stałe napęd 4x4, rozdzielający siłę napędową na obie osie w stosunku 50:50, może nie czyni z nowego Koleosa prawdziwej terenówki, ale z pewnością pozwoli wydostać się z niejednej zaspy.
Za napęd testowanego egzemplarza odpowiadała dobrze znana 2-litrowa jednostka dCI, generująca 175 KM mocy i 360 Nm momentu obrotowego. Jest to jedyny silnik, jaki może pracować pod maską tego francusko-koreańskiego SUV-a (bliźniak to Samsung QM5). Przyszły nabywca wybiera tylko moc jednostki napędowej (wariant z 175 lub 150 KM).
Wydawać by się mogło, że ten zapewniający wystarczające osiągi (9,9 s 0-100 km/h, v-max 191 km/h) i zużywający racjonalne porcje paliwa (średnio 8,5-9 l/100 km/h) diesel pasuje do ogólnej charakterystyki auta. Jednak większy wybór jednostek napędowych z pewnością nie zaszkodziłby nowemu Koleosowi. Jakaś mocna benzynowa V6 zapewniłaby autu nie tylko większą moc, ale także dodałaby więcej prestiżu.
Gdy z zaśnieżonych szlaków powróciłem na drogi utwardzone, wyszło na jaw, że zawieszenie jest ewidentnie nastawione na komfort. Nurkowanie przodu podczas gwałtownego hamowania czy znaczne przechyły nadwozia przy szybciej pokonywanych zakrętach są czymś naturalnym w tym SUV-ie. Pomimo że auto nie lubi szaleństw, prowadzenie nowego Koleosa z całą odpowiedzialnością mogę określić jako pewne i przewidywalne.
Do hulanek nie zachęca także manualna, 6-biegowa skrzynia biegów, która jest nie tylko oporna na szybkie zmiany przełożeń, ale także niezbyt precyzyjna. Renault oferuje do swojego SUV-a również automatyczną przekładnię, która jest dostępna tylko w 150-konnej odmianie. Chcecie mieć 175-konne stado pod maską i automat? Bardzo mi przykro, ale Francuzi nie przewidują takiej opcji. Inna sprawa, że słabsza wersja z automatyczną skrzynią i wyposażeniem Privilege kosztuje dokładnie tyle samo co mocniejsza odmiana z tym samym wyposażeniem oraz skrzynką manualną.
Ile trzeba mieć na koncie, aby kupić to auto? Ceny podstawowej (co wcale nie znaczy, że słabo wyposażonej) wersji Dynamique startują od 100 100 zł. 175-konna odmiana z topowym (jednym z dwóch dostępnych) poziomem wyposażenia Privilege kosztuje 119 600 zł. Biorąc pod uwagę kompletne wyposażenie oraz mocny silnik Diesla, cena niespełna 120 000 zł jest bardzo atrakcyjna na tle innych, równie bogato wyposażonych aut konkurencji.
Czy po zimowym zaSUVaniu Renault Koleos przekonał mnie do siebie i zdał egzamin na zaśnieżonych drogach? Bez wątpienia ostatni lifting pozytywnie wpłynął na stylistykę auta, chociaż nie obyło się bez kilku ergonomicznych wpadek. Nie ulega również wątpliwości, że ten francusko-koreański SUV jest autem niemal w każdym aspekcie poprawnym i ma atrakcyjnie skalkulowaną cenę.
W bogatym segmencie aut klasy SUV bycie poprawnym nie wystarczy jednak, aby osiągnąć rynkowy sukces. Aby zainteresować klientów, potrzeba tego magicznego ”czegoś”, co sprawi, że właśnie to auto będzie tym jedynym i wymarzonym. Mam wrażenie, że właśnie tego ”czegoś” nowemu Koleosowi niestety zabrakło.
- Udany lifting
- Silnik
- Bogate wyposażenie
- Sprawny napęd 4x4
- Cena
- Mało precyzyjna skrzynia biegów
- Braki w ergonomii
- Tylko jedna dostępna jednostka napędowa
Testowany egzemplarz: | Renault Koleos 2,0 dCI 175 KM Privilege | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R4, Turbodiesel | |
Rodzaj paliwa: | ON | |
Ustawienie: | Poprzeczne | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1995 cm3 | |
Stopień sprężania: | 16 | |
Moc maksymalna: | 175 KM (przy 3750 rpm) | |
Moment maksymalny: | 360 (2000 rpm) | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 87,5 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 6-biegowa, ręczna | |
Typ napędu: | 4x4 | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | Tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumny McPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Wielowahaczowe | |
Układ kierowniczy: | Wspomagany | |
Średnica zawracania: | 11,6 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 225/55/R18 | |
Koła, ogumienie tylne: | 225/55/R18 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | SUV | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | b/d | |
Masa własna: | 1655 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 9,5 kg/KM | |
Długość: | 4520 mm | |
Szerokość: | 1855 mm | |
Wysokość: | 1695 mm | |
Rozstaw osi: | 2690 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1545/1550 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 65 l | |
Pojemność bagażnika: | 450/1380 l | |
Osiągi | ||
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 9,9 s | |
Prędkość maksymalna: | 191 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 7,5 l/100 km | |
Zużycie paliwa (trasa): | 5,7 l/100 km | |
Zużycie paliwa (mieszane): | 6,4 l/100 km | |
Emisja CO2: | 166 | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | ok. 124 000 zł | |
Model od: | 100 100 zł | |
Wersja silnikowa od: | 119 600 zł |