Pretekst do odmowy wypłaty odszkodowania. Z pomocą przychodzą detektywi
Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeniowej wynika, że w 2019 roku było niemal 12 tys. prób wyłudzeń na łączną kwotę blisko 272 mln zł. To sprawia, że ubezpieczyciele coraz częściej sięgają po usługi detektywów. Metody na wyłudzenia są coraz bardziej wyrafinowane, a od momentu ogłoszenia pandemii pojawiła się nowa.
18.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W 2019 roku było 11 737 prób wyłudzeń odszkodowań z ubezpieczeń komunikacyjnych (OC) na łączną kwotę 271,8 mln zł. Statystyki za rok 2018 to odpowiednio 8548 prób i 155,8 mln zł. To wzrost o 37 proc. rok do roku. W ramach wyłudzeń z AC wzrost jest mniejszy, bo wynosi 30 proc., ale nie sposób użyć tu określenia "tylko". Jeszcze ciekawszą informacją jest wzrost wyłudzeń w przypadku roszczeń osobowych – aż 98 proc.
Branża ubezpieczeniowa musi się bronić, więc zatrudnia detektywów. Już chodzi nie tylko o fikcyjne stłuczki, lecz też o niuanse, które mogą doprowadzić do odmowy wypłaty odszkodowania.
Właściciele pojazdów są coraz bardziej świadomi swoich praw, więc spora część spraw trafia do sądu, nierzadko za pośrednictwem kancelarii prawnych, które zajmują się wyłącznie tym. Co warto podkreślić, tylko 10 proc. z nich kieruje pozwy, więc ubezpieczycielom zwyczajnie opłaca się odmawiać.
Zobacz także
Droższe składki, bo większe świadczenia
Aby zrozumieć to wszystko, trzeba zrozumieć i przyjąć, jak działa koło przepływu pieniędzy ubezpieczonych. Składki rosną, bo rosną odszkodowania, które są wypłacane ze składek. Odszkodowania rosną, bo samochody są coraz droższe w naprawach, a użytkownicy roszczą sobie coraz więcej. Ale też wynika to z coraz nowszych posiadanych samochodów.
Przykładowo: w przypadku starego 20-letniego golfa 6000 zł może stanowić pełną kwotę odszkodowania przy szkodzie całkowitej. W przypadku nowego auta 6000 zł może nie wystarczyć do naprawienia niewielkiej szkody parkingowej, w której zawiera się wymiana zderzaka i kilku drobnych elementów.
Wpływ na wysokość roszczeń, ale też i składek ma świadomość użytkowników. Dawniej wypłata świadczenia zamykała się w samym odszkodowaniu za uszkodzone auto. Obecnie przy jednym zdarzeniu drogowym pojawia się nawet kilka roszczeń. Dotyczą one holowania, parkingu, pojazdu zastępczego, doznanych urazów ciała, śmierci, a także szkód rzeczowych, które uległy uszkodzeniu podczas zdarzenia.
Co ważne, wzrost składek jest też wynikiem wyłudzeń. Każdy, kto próbuje wyłudzić odszkodowanie, działa na szkodę ogólną osób płacących składki. Jak przekonuje rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń, Marcin Tarczyński, im większe jest przyzwolenie na tego typu zachowania, tym niestety droższe będą ubezpieczenia. Szacuje, że aż 10 proc. odszkodowań wypłacanych przez towarzystwa to owoc wyłudzeń, których nie udaje się wykryć.
"Faktem jest też, że na rynku coraz częściej pojawiają się grupy wyspecjalizowane w wyłudzeniu odszkodowań komunikacyjnych" – informuje Maciej Kamiński, ekspert rynku ubezpieczeniowego, prezes zarządu HELPER CPP. "Firmy ubezpieczeniowe korzystają więc z usług detektywów, żeby bronić własnego interesu. Co więcej, tym działaniem dbają również o uczciwych ubezpieczonych. Jeśli jednak chodzi o składki, to one rosną nie tylko z powodu niesłusznych odszkodowań, jak twierdzą firmy ubezpieczeniowe. Na podwyżki wpływa też ilość roszczeń przy jednym zdarzeniu drogowym, a ich przybyło w ostatnich latach" – wyjaśnia.
Jak się wyłudza?
"Przy szkodach komunikacyjnych najczęściej mamy do czynienia ze zgłoszeniem zdarzenia, które w rzeczywistości nie miało miejsca, albo z nieprawdziwym opisem okoliczności. Do wykrycia takiego rodzaju wyłudzeń wystarczy opinia doświadczonego likwidatora szkód lub ewentualnie eksperta, który jest w stanie ocenić, czy stan pojazdu zgadza się z informacjami podanymi przez osobę zgłaszającą szkodę" – zaznacza rzecznik PIU Marcin Tarczyński.
Zobacz także
Nie brakuje też osób, które "czekają na okazję" na drodze, by wrobić w szkodę nieświadomego kierowcę. Specyficzna jazda na rondzie to jedna z łatwiejszych metod, bo nie każdy widzi w lusterku pojazd znajdujący się w jego martwym polu, a przy zmianie pasa ruchu podczas próby zjechania z ronda dochodzi do kolizji. Inną, dość powszechną praktyką jest hamowanie zaraz po wyprzedzeniu.
Jedną z nowych metod jest wykorzystanie nielegalnie pozyskanych danych osobowych i wpisanie jako sprawcy osoby, która o niczym nie wie. Przy niedużych odszkodowaniach może to działać, ponieważ TU nierzadko w czasie pierwszej rozmowy z poszkodowanym, podczas zgłaszania szkody, oferują kwotę bezsporną. Co prawda niemal zawsze zaniżoną względem przedstawionej szkody, ale dla osoby wyłudzającej lepsze to, niż nic.
Maciej Kamiński twierdzi, że właśnie z powodu licznych prób wyłudzania nawet co dziesiąta sprawa jest objęta usługą detektywistyczną. Co ciekawe, zwykle dotyczy to małych szkód. Ekspert dodaje, że ostatnio zdarzają się również sytuacje, kiedy przedsiębiorcy chcąc zrezygnować z leasingu lub kredytu, powodują celowo szkodę, bo w dobie pandemii mają problemy z bieżącym regulowaniem zobowiązań. Wówczas przy dużej szkodzie auto jest likwidowane w ramach szkody całkowitej, a przedsiębiorca ma spokój ze spłatą rat.
Praca detektywa jest w pełni legalna
Nierzadko detektyw włącza się w sprawę już przy samej likwidacji szkody, jeśli nie wystarczy praca likwidatora. Dzieje się to zwłaszcza przy zgłoszeniach, gdy mowa o zdarzeniach z większą liczbą pojazdów, w nietypowym miejscu, nietypowej sytuacji czy kolizji z nietypowym, bardzo drogim autem. Niekiedy pojazd trudno sprzedać ze względu na wartość lub unikatowość, za to łatwo otrzymać wysokie odszkodowanie.
Warto podkreślić, że działania detektywów w postępowaniu odszkodowawczym są w pełni legalną praktyką, o czym informuje adwokat Marta Piątkowska. Natomiast zakres czynności, jakich mogą dokonywać, reguluje art. 2 Ustawy o usługach detektywistycznych. To m.in. sprawdzanie wiarygodności informacji dotyczących szkód zgłaszanych zakładom ubezpieczeniowym.
Bardzo istotne jest to, że…
"Obowiązek udzielania informacji detektywom spoczywa na osobach uczestniczących w zdarzeniu komunikacyjnym" – zaznacza mec. Piątkowska. "Mówi o tym art. 16 Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Na tej właśnie podstawie TU korzystają w trakcie likwidacji szkody z usług detektywistycznych" – dodaje.
Ważne, by detektyw poinformował poszkodowanego czy sprawcę kim jest, w czyim interesie działa i że chce potwierdzić okoliczności zdarzania.
"Należy również dodać, że brak współdziałania poszkodowanego z TU w procesie likwidacji szkody może powodować negatywne dla niego konsekwencje" - dodaje adwokat Piątkowska. "Wynikają one z art. 17 Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Jeśli naruszenie nastąpiło przez sprawcę, ubezpieczyciel może jedynie żądać zwrotu części wypłaconego odszkodowania. Gdy niedopełnienie obowiązków nastąpiło za sprawą poszkodowanego, wówczas towarzystwo może ograniczyć wysokość wypłaconych środków i żądać zwrotu części odszkodowania" - kończy.